Kolejna po Manabi ciemna ekwadorska czekolada od Republica del Cacao, jaką zakupiłam w Quito - jest prawdziwą perełką. Nie dość, że została wykonana z kakao uprawianego na wyspach Galapagos, to jeszcze posiada dodatek kawowych nibsów. Namiary GPS umieszczone na froncie kartonika wskazują nawet dokładne położenie plantacji na Isla de san Cristobal. Sreberko bezpośrednio otulające czekoladę zawiera za to nadruk, który może wprowadzać w błąd - sugeruje on bowiem, że kakao użyte do wykonania czekolady pochodzi z ekwadorskiego regionu Los Rios, a tylko sama kawa z Galapagos.
Szczególnie nadzieje wiązałam z tą tabliczką także dlatego, że kolumbijska czekolada od Republica del Cacao stworzona z dodatkiem kawowych nibsów, wywarła na mnie piorunujące wrażenie. Wprawdzie w niej użyto zarówno kolumbijskiej kawy, jak i kakao, co czyniło wielką różnicą, nie mniej jednak... Wyobraźnia została rozpalona, tym bardziej, iż ekwadorska wersja pachniała masakryczną soczystością owoców, przełamaną cierpką, ziemistą nutą palonej kawy. No i na szczęście wersji ekwadorskiej miałam 50 g, a nie trzy pięciogramowe neapolitanki.
Bardzo
drobne nibsy widoczne były szczególnie na spodzie tabliczki. Sama
czekolada bardzo dobrze rozpuszczała się w ustach, zostawiając w nich
soczystą gładkość, co bardzo mi się podobało. W pierwszej chwili
soczystość była tłumiona przez natłok goryczkowych nut kakao, kawowych
samych sobie - a wzmocnionych przez dość delikatne w teksturze, maleńkie
nibsy. Goryczka paradoksalnie zaczyna sprawiać wrażenie suchości,
ściągania. W czasem jednak narasta wilgotna ściana słodyczy tropikalnych
owoców - przede wszystkim dojrzałego mango i marakui. Pychota, prosta
pychota. Ściągania na końcu nie ma wręcz wcale, pozostaje wypełniająca
łagodność, bogata. Po mocnym początkowych uderzeniu czekolada w finiszu
jawi się jako bardziej kompleksowa.
Mój sąd jest jednak jednoznaczny - specyfika kolumbijskiej kawy i kolumbijskiego kakao robiła jednak swoje. Może bardziej byłam jeszcze odurzona Kolumbią, gdy jadłam wersję z tego właśnie kraju, ale... tamta mocniej mnie ujęła, mimo wszystko. A po degustacji interpretacji kakao i kawy z Galapagos wsiedliśmy w samochód i udaliśmy się po kolejną, majówkową przygodę...
Skład: miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, nibsy kawowe, lecytyna sojowa.
Masa kakaowa min. 75%.
Masa netto: 50 g.
Mimo wszystko, chciałbym spróbować kakao z Galapagos, choć niekoniecznie z kawowymi nibsami :)
OdpowiedzUsuńSam fakt jest intrygujący, prawda? :)
Usuń