niedziela, 13 maja 2018

Naive Peanut Butter mleczna 42% z masłem orzechowym


Litewska marka Naive intryguje mnie, choć znam ją jeszcze słabo. Szykuję się jednak na przetestowanie całej jej oferty (z pomocą sklepu Sekretów Czekolady) - uważam, że jest tego warta. Moje pierwsze doświadczenie z Naive było mocne i kontrowersyjne - Porcini, czyli tanzańska ciemna mleczna 62% z borowikami, okazała się prawdziwym cacuszkiem. Dalej postanowiłam sobie dawkować Naive, stopniowo odkrywając ich asortyment. Tak się złożyło, że niemal rok temu po Porcini sięgnęłam po jakąś drugą ich czekoladę. Marka zdążyła w międzyczasie zmienić szatę graficzną opakowań na bardziej barwną. Na bieszczadzkim szlaku rozsmakowaliśmy się w Peanut Butter.


Peanut Butter to mleczna czekolada o 42% zawartości kakao (pochodzącego, jak to ujął producent - "z okolic równika") z dodatkiem orzechów arachidowych i soli morskiej. Jak ma to w zwyczaju Naive, tabliczka nie została podzielona na kostki. Tafla w odcieniu przytłumionego brązu sprawiała wrażenie dość tłustej, pachniała natomiast znacznie palonymi orzechami - nie tylko arachidowymi, choć oczywiście przede wszystkich (skojarzenia z innymi orzechami musiało przynieść samo kakao).

 Szybciutko topniała w dłoniach, prędko i gładko rozpuszczała się w ustach. Od razu zalewała wyrazistą orzechowością, aż odrobinę gorzkawą, mocno przypaloną. To intensywne masło z orzechów arachidowych, lekko posolone. Im dalej w las, tym przez wzgląd na nuty z kakao - sprawiała wrażenie również mocno prażonego masła migdałowego. Przy całej swej goryczce i paloności - tak paradoksalnie orzeźwiającej (!) - była też intensywnie mleczna, przyjemnie mlecznie słodka (lecz nie za słodka). Przywiodła również na myśl czekoladowe przypalone ciasto gofrowe.


Dodała nam ogromu energii na dalszy marsz, zwłaszcza, że sięgnęliśmy po nią, jak zdecydowanie potrzebowaliśmy naładowania akumulatorów. To niebanalny orzech, w najlepszym wydaniu. Chcę więcej Naive, jeszcze...


I dalej niebieskim szlakiem między Polską a Słowacją... Dochodząc do szlaku prowadzącego z Łupkowa - weszliśmy tym samym na ścieżkę, którą dane już nam było iść rok temu. A nawet, ponad tunelem kolejowym, znów spotkaliśmy konie huculskie - tak jak rok temu.





A gdzieś pomiędzy Głębokim Wierchem i Wysokim Groniem, na przytulnej polance, rozbiliśmy swój pierwszy obóz. W nocy obudziła nas... rozdzierająca cisza.


Skład: ziarna kakao, cukier, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku, orzechy arachidowe, sól morska.
Masa kakaowa min. 42%.
Masa netto: 55 g.

4 komentarze:

  1. Piękna natura! :))) a opakowanie czekolady wygląda bardzo ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię masła fisztaszkowego, więc nie kupię, a i mleczne ostatnio jakoś mi mniej smakują, ale to raczej dobra czekolada, tyle, że nie dla mnie. To, że nie podali pochodzenia kakao to trochę niedobrze, "z okolic równika" może pochodzi też tanie przemysłowe kakao. Choć tutaj raczej na pewno takiego nie użyto, to w przypadku kraftowych czekolad nabywca zwykle chce wiedzieć, co je.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam, więc wiedziałam, że muszę ją mieć. Mimo niedociągnięć informacyjnych - to bardzo dobra czekolada.

      Usuń