30 kwietnia, dzień moich kolejnych urodzin - czy mogłabym go spędzić lepiej, niż na górskim szlaku? Wędrując nadal bieszczadzkiej Pasmem Granicznym, przysiedliśmy gdzieś na cienistej polanie, aby posilić się kolejną czekoladą. Specjalnie wcześniej sięgnęłam po czystą ekwadorską Kacau 74% w domowych pieleszach, aby sprawdzić, czy warianty z dodatkami będą nadawać się na górski szlak. Stwierdziłam, że bazowa tabliczka tej marki dostępnej w sklepie Sekretów Czekolady jest na tyle niewymagająca refleksji w swym bukiecie smakowym (pomimo wykonania ze szlachetnego kakao Arriba), iż bez problemu mogę raczyć się pozostałym asortymentem Kacau właśnie w górach.
Opakowania Kacau to prawdziwy skarb. Są przepiękne, dzikie, barwne. Podczas naszej pierwszej czekoladowej przerwy tego dnia, sięgnęliśmy po ich tabliczkę wzbogaconą o suszone mango oraz kryształki soli. Prezentowała się bardzo apetycznie z licznymi kawałkami mojego ulubionego mango i z wyraźnie widoczną solą, która obiecywała mocne smakowe urozmaicenia.
Względem samej czekolady niczego nowego nie odkryłam. Już nawet jej zapach był dość zwyczajny, odrobinę bombonierkowaty, a w połączeniu z wonią mango sprawiał wrażenie Delicji pomarańczowych (przywodząc skojarzenia także z samym ciastkiem). Czekolada była znów mocno herbaciano-kawowa, palona, z tropikalną słodyczą w tle - dość surowa, powściągliwa, twarda. Nie urzekała mocno, po prostu była niczym więcej ponad smaczne paliwo.
Względem samej czekolady niczego nowego nie odkryłam. Już nawet jej zapach był dość zwyczajny, odrobinę bombonierkowaty, a w połączeniu z wonią mango sprawiał wrażenie Delicji pomarańczowych (przywodząc skojarzenia także z samym ciastkiem). Czekolada była znów mocno herbaciano-kawowa, palona, z tropikalną słodyczą w tle - dość surowa, powściągliwa, twarda. Nie urzekała mocno, po prostu była niczym więcej ponad smaczne paliwo.
Najciekawszym dodatkiem okazała się sól, choć mocno liczyłam na mango. Sól była wyczuwalna od razu, wyraziście, doskonale przełamywała dość siermiężną interpretację Arriby. Tak, była wyrazista, choć jednocześnie nienachalna i bardzo spójna. Po prostu przyjemna.
Kawałki mango natomiast wydawały mi się za nadto gumowate. Nie robiły szału, aczkolwiek ja przyzwyczaiłam się do turbo soczystego i orzeźwiającego mango w pysznościach Zottera. Tutaj sam charakterystyczny smak mango był jedynie delikatnie wyczuwalny i na dobrą sprawę mógłby to być każdy inny owoc.
Tak naprawdę dopiero dwie kolejne Kacau z dodatkami, które miałam również ze sobą - napawały mnie większą ciekawością... Ich recenzje pojawią się już wkrótce.
Kawałki mango natomiast wydawały mi się za nadto gumowate. Nie robiły szału, aczkolwiek ja przyzwyczaiłam się do turbo soczystego i orzeźwiającego mango w pysznościach Zottera. Tutaj sam charakterystyczny smak mango był jedynie delikatnie wyczuwalny i na dobrą sprawę mógłby to być każdy inny owoc.
Tak naprawdę dopiero dwie kolejne Kacau z dodatkami, które miałam również ze sobą - napawały mnie większą ciekawością... Ich recenzje pojawią się już wkrótce.
Po zwinięciu obozu za Głębokim Wierchem udaliśmy się na nasz pierwszy szczyt tego dnia - Wysoki Groń.
Dalej maszerowaliśmy do stacji kolejki wąskotorowej położonej w okolicy szczytu Balnica. Jeszcze przed Balnicą sięgnęliśmy po dziś opisywaną czekoladę - trasa była długa i cały czas wiodła przez cudownie rozbudzany przez wiosnę las. W sklepiku w Balnicy nie omieszkałam kupić piwa i pepsi, celem uczczenia własnych urodzin. Jako przerywnik takie orzeźwienie było jak znalazł.
Dalej skierowaliśmy się ku szczytom Czerenin i Stryb, z których to rozciągały się widoki na zieloną Słowację oraz bardzo lubiane przeze mnie polskie pasmo Hyrlatej (które przeszliśmy rok temu).
Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, suszone mango 16,33%, sól 2,04%.
Masa kakaowa min. 74%.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 600 kcal.
BTW: 10/40/50
Połaczenie ciekawe i obiecujace, ale znowu trcohę rozczarowali. Przecież z mango, soli i ziarna Arriba mozna by wyczarować powalajaca tabliczkę! Z drugiej strony, zastanawiam się, jakie to Arriba? Czy to rzeczywiście odmiana Nacional, czy po prostu jakas poślednia odmiana, tyle, że pochodzaca z tego rejonu? Tutaj jest ciekawy artykuł na ten temat: http://destination-ecuador.net/uncategorized/ecuadorian-arriba-chocolate-just-what-is-it/
OdpowiedzUsuń"We have carefully chosen the cocoa beans from organic fine flavored Arriba cacao grown in different sustainable farms of Ecuador." - tyle mówi witryna Kacau.
UsuńFajnie by było, żeby byli dokładniejsi, np. jak Zotter :) Artykuł dodałem, bo choć stary, wydaje się ciekawy (chyba już linkowałem go Kindze). Możliwe, że ich ziarno jest niezłe, tylko jakoś nie potrafią tego pokazać w swojej czekoladzie.
UsuńNo widzisz, a na przykład Kimiko bardzo urzekla ich czysta czekolada. Wykonanie to raz, a gust dwa.
UsuńNo w życiu bym nie powiedziała, że mango będzie mi przeszkadzało. Twarda guma, brak soczystości... Szkoda, że nie zrobili tego jakoś tak, jak Pacari marakuję.
OdpowiedzUsuńMi na szczęście o wiele bardziej niż Tobie smakuje sama czekolada KaCau, a przynajmniej takie mam wrażenie po przeczytaniu.