5 lutego w zasadzie również był dla nas dniem relaksu w Ekwadorze, a ściślej - zebraniem sił przed atakiem na Cotopaxi, który miał nastąpić już w nocy. Od rana raczyliśmy się lekturą książek, by około południa pojechać z Ivanem do Parku Narodowego Cotopaxi. Nad wyraz porządną drogą wznosiliśmy się do góry najpierw wśród gęstych lasów, a potem pośród pustkowi, nad którymi majestatycznie królował przepiękny Cotopaxi. Tego dnia czekał nas jedynie krótki marsz z parkingu do schroniska Jose Rivas położonego na północnych stokach Cotopaxi, na wysokości 4800 m n.p.m. To właśnie tam, w towarzystwie herbaty z liści koki, sięgnęliśmy po dziś opisywaną czekoladę.
Domori Cioccolato Al Latte to kolejna, obok Fondente Extra, czekolada tej doskonałej włoskiej marki wykonana z ekwadorskiego kakao Arriba (przywiozłam drzewo do lasu, znowu!). Tym razem jest to czekolada mleczna, o 36% zawartości tegoż kakao - również o 50% gramaturze. Co ciekawe, nasza tabliczka miała już wygrawerowane logo Domori na kostkach - w przeciwieństwie do dziwnie "pustej" Fondente Extra. Dla przypomnienia - swoje Domori zakupiłam w niezastąpionym sklepie Sekretów Czekolady.
Al Latte można po krótce opisać jako słodszą, bardziej aksamitną i delikatniejszą wersję Fondente Extra. Dzieląc się z innymi ludźmi w schronisku, przyszło mi zjeść jedynie jedną z czterech kostek - i bardzo mi było szkoda, że nie mogę spróbować jej więcej. Była bowiem błogo przyjemna - tak jak wersja deserowa przyjemnie kwiatowa, z karmelowo-kawową nutą, orzechowym muśnięciem. Głęboko mleczna, co zupełnie nie przeszkadzało w zaprezentowaniu się kakao w pełnej krasie. Cudownie rozpuszczała się w ustach, no ależ czego innego mogłam się spodziewać po Domori? Z racji, iż jest to jedna z tańszych Domori, pewnie jeszcze kiedyś skuszę się na nią, aby spałaszować ją w samotności. I będzie to czysty hedonizm.
Teraz, siedząc już w domowych pieleszach, powróciłam do recenzji nieco bogatszej w ekwadorskie ziarna Arriba mlecznej Domori Lattesal 45%. Choć od jej zjedzenia minęły już ponad dwa lata, czytając opis wspomnienia powróciły niczym żywe... Lattesal jest bardziej wyrazistą wersją Cioccolato Al Latte (podkreśloną także przez sól), przecudowną - ale osobom mającym chętkę na klasyczną mleczną czekoladę piekielnie dobrej jakości polecę jednak bohaterkę dzisiejszej recenzji. Mleczna rozkosz w najlepszym wydaniu.
Teraz, siedząc już w domowych pieleszach, powróciłam do recenzji nieco bogatszej w ekwadorskie ziarna Arriba mlecznej Domori Lattesal 45%. Choć od jej zjedzenia minęły już ponad dwa lata, czytając opis wspomnienia powróciły niczym żywe... Lattesal jest bardziej wyrazistą wersją Cioccolato Al Latte (podkreśloną także przez sól), przecudowną - ale osobom mającym chętkę na klasyczną mleczną czekoladę piekielnie dobrej jakości polecę jednak bohaterkę dzisiejszej recenzji. Mleczna rozkosz w najlepszym wydaniu.
Nasza ekipa degustacyjna parę godzin przed atakiem szczytowym - w przestronnym i klimatycznym schronisku Jose Rivas.
Trochę ludzi planowało zdobyć Cotopaxi tego dnia, ale absolutnie nie można było mówić o tłumie prącym do góry.
Jedyne zdjęcie z podejścia - kolejne mamy już ze szczytu, na który weszliśmy o świcie... Ale o tym już w kolejnym wpisie.
Skład: cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku, miazga kakaowa, lecytyna sojowa.
Masa kakaowa min. 36%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 586 kcal.
BTW: 7/40/49
Takie dobre czekolady nie powinny zawierać tak mało kakao :)
OdpowiedzUsuńTo prawda! Ale i tak wyszło super.
Usuń