Gdy ponad rok temu zaopatrzyłam się w sklepie Sekretów Czekolady w cały dostępny asortyment litewskiej marki La Naya nie spodziewałam się, że przygoda z tą firmą będzie tak intrygująca. W poprzednich recenzjach tabliczek La Naya nie raz rozpływałam się nad pomysłowością tych czekoladników. Nie będę się więc powtarzać, a skupię się na ostatniej z posiadanych przeze mnie czekolad od La Naya. Była to kolejna single-origin, tym razem z Kostaryki (kolejny kraj na liście moich wymarzonych miejsc do odwiedzenia). Dopisek Maleku przy nazwie oznacza rodzimy kostarykański lud. Choć nie jest to nigdzie wyszczególnione, całkiem możliwe, iż kakao użyte do powstania tej ciemnej 72-ki uprawiała któraś z asocjacji ludzi Maleku. Zwłaszcza, skoro całkowita produkcja kakao w Kostaryce obejmuje jedynie odmiany aromatyczne.
To zabawne, że jako ostatnią z single-origin La Naya wybrałam akurat tą, którą skojarzono ze słowem "zenosyne" - spokrewnionym z przemijaniem. Zenosyne to szybsze odczuwanie czasu wraz z upływem naszych przeżytych lat. Z wiekiem nasz umysł ma stawać się wrażliwszy na cykliczne zmiany natury. Jak napisali sami producenci czekolady, chcieli uchwycić to uczucie zamykając w Costa Rica Maleku delikatną ulotność chwili - aromat krótko żyjących kwiatów, nietrwałe jagody. Nawet opakowanie czekolady jest tak pięknie jagodowe, o tak... Barwa kartonika niesamowicie przyciąga wzrok.
Aromat okazał się mocno kwaskowaty i rzeczywiście skojarzył się z kolorem opakowania - przede wszystkim z intensywnymi czarnymi porzeczkami. W smaku o dziwo porzeczki nie wysunęły się od razu na pierwszy plan - najpierw do boju ruszyły pyszne jagody. Mnóstwo, mnóstwo jagód, po czasie nieco ulizane bitą śmietaną. Struktura czekolady była przy tym dość powściągliwa (choć gładka, ale nie obfitująca w masełkowość), co czyniło jagodowy smak dość statecznym i poważnym.
Dalej ukazały się kolejne nuty runa leśnego - pomyślałam o woni drobnych kwiatków oraz miąższu świeżo zebranych podgrzybków. Szczególnie owe kwiaty przywiodły na myśl las - ale las słoneczny, pełen przestrzeni między drzewami. Taki, po którym swobodnie można biegać bez ścieżek. Las wczesnym latem. W istocie, zrobiło się sentymentalnie.
Dalej ukazały się kolejne nuty runa leśnego - pomyślałam o woni drobnych kwiatków oraz miąższu świeżo zebranych podgrzybków. Szczególnie owe kwiaty przywiodły na myśl las - ale las słoneczny, pełen przestrzeni między drzewami. Taki, po którym swobodnie można biegać bez ścieżek. Las wczesnym latem. W istocie, zrobiło się sentymentalnie.
Jagody z czasem delikatnie przemieniały się w stronę czarnych porzeczek, a bardziej konfitury z tych owoców, którą obłożono słodkawe ciasto naleśnikowe. Pod koniec, gdy smaki mocno już wysyciły podniebienie, pomyślałam również o wyśmienitym soku z jeżyn, pitym tak często w Ekwadorze.
Costa Rica Maleku raczy nas dość jednolitymi, jednoznacznymi nutami - lecz tworzą one piękny, spójny i oryginalny obraz. To czekolada wyrazista, choć mało dynamiczna. Piszę tę recenzję juz parę tygodni po degustacji (oczywiście posiłkując się notatkami), a jednak nadal bardzo dokładnie pamiętam jej smak. Powściągliwa, a mimo to chwytająca za serce.
Costa Rica Maleku raczy nas dość jednolitymi, jednoznacznymi nutami - lecz tworzą one piękny, spójny i oryginalny obraz. To czekolada wyrazista, choć mało dynamiczna. Piszę tę recenzję juz parę tygodni po degustacji (oczywiście posiłkując się notatkami), a jednak nadal bardzo dokładnie pamiętam jej smak. Powściągliwa, a mimo to chwytająca za serce.
Skład: ziarna kakao, cukier, tłuszcz kakaowy, lecytyna sojowa.
Masa kakaowa min. 72%.
Masa netto: 60 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 559 kcal.
BTW: 8/42/32
Też ją mam, już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie podziel się wrażeniami!
UsuńSmakowała mi, ale moje serce należy do duetu Ben Tre <3
OdpowiedzUsuńMnie urzekły wszystkie single-origin od La Naya. Każda inna, każda wyjątkowa.
Usuń