piątek, 30 marca 2018

Pacari Manabi ciemna 65%


Pacari Manabi 65%, tak samo jak boską Esmeraldas 60%, zakupiłam w firmowym sklepie Pacari na głównym rynku w Quito. Na szczęście można obie te tabliczki (a właściwie całą serię single region) zakupić już bez problemów w Polsce, lecz ja nie chciałam wychodzić z tego wyjątkowego sklepu bez żadnej tabliczki Pacari. Przyjemnością było dla mnie dokonanie zakupu "u źródła".

Manabi jest nadpacyficznym regionem Ekwadoru, sąsiadującym w Esmeraldas. Z kakao z Manabi powstała również chociażby niedawno próbowana Minka Hacienda La Zambrano, lecz już na wstępie zdradzę, że Manabi od Pacari zafundowała nam zupełnie inne doznania.


Tabliczka wyglądała niesamowicie soczyście, pełnie, wręcz wzorcowo. Wydawała się dopracowana w każdym calu, bez żadnej skazy. Pachniała... ciepłem. O tak, ona wręcz emanowała ciepłem. Cieplutkim, dopiero co wyjętym z piekarnika ciastem czekoladowym, subtelnie doprawionym cynamonem. Emanowała przy tym wilgocią, palonymi nutami, lecz również owocowością.

W ustach zachowywała się typowo dla Pacari, powoli rozpościerając paletę smaków - zupełnie odmiennych od Esmeraldas. Najpierw z zaskoczeniem pomyślałam o bardzo dobrej i dość mocnej herbacie earl grey. Odrobinę taninowa, a przy tym dająca orzeźwienie. Idąc tym torem, pomyślałam nawet o mięcie - ale mimo wszystko, nadal od czekolady biło niesamowite ciepło. Pewna wilgotna roślinność, którą czułam, najpierw nie skojarzyła mi się wcale z owocami, lecz bardziej z algami. Poczułam się trochę tak, jakbym jadła miętowo-czekoladowe ciasto podane na gorąco i popijała je czarną gorzką herbatą.


Sporo się dzieje w tej czekoladzie. Dalej pojawiają się w końcu owoce, które przebijały się gdzieś już w sferze zapachu. Jednocześnie były to niedojrzałe jabłka (delikatny kwasek), jak i dojrzałe żółte śliwki renklody. Nuta wilgotnej roślinności prezentowała się teraz także jako bardzo dojrzałe, uwodnione borówki amerykańskie, ewentualnie żółty arbuz (na tony jadłam go w Armenii, był najlepszą zagryzką do pasterskiego bimbru).

W Pacari Manabi owocowa słodycz jest subtelnie przytłumiona herbacianymi taninami i roślinną wodnistością (cały czas towarzyszyło mi algowe skojarzenie). Jej struktura była tak przystępna, a smaki na tyle neutralne, iż można by ją jeść i jeść... Co ciekawe, gdy czytam teraz recenzję Kimiko, która teoretycznie zupełnie inaczej odebrała tę czekoladę - widzę jednak wiele podobieństw w naszych odczuciach. Manabi to kolejna doskonała Pacari, lecz przyznam, że nie wstrząsnęła mną tak, jak Esmeraldas. I to właśnie do Esmeraldas wolałabym wracać.


Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa.
Masa kakaowa min. 65%.
Masa netto: 50 g.

2 komentarze:

  1. Bardzo fajna, ale to ich czekolady z dodatkami są chyba najmocniejszym punktem. Chociaż nie spróbowałem jeszcze wszystkich bez dodatków, więc może zmienię zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz zmienić :D ja za zwykłą surową czy Esmeraldas chociażby dalabym się pokroic.

      Usuń