sobota, 15 października 2016

Michel Cluizel Maralumi ciemna 64%


Noc spędzona nad Lavaderos De La Reina minęła nam spokojnie, no może prócz wieczornych nieznośnych skurczy mięśni nóg mojego Męża. Na szczęście podczas kolejnych dni ta paskudna przypadłość już się nie powtarzała. Rankiem 4 września wstaliśmy wypoczęci, a przywitała nas wspaniała pogoda, wręcz oczywista tutaj o tej porze roku. Po śniadaniu i zwinięciu obozu przygotowałam do degustacji kolejną czekoladę - ot, trzeba było się doładować przed podejście, jakie czekało nas za chwilę. Po skosztowaniu poprzedniego dnia mlecznej Maralumi od Michel Cluizel chciałam jak najprędzej porównać ją z wersją ciemną (obie zakupione poprzez Sekrety Czekolady).

Nasz obóz nad Lavaderos De La Reina na ponad 2600 m n.p.m.

 Francuska czekolada o 64% zawartości kakao z Papui Nowej Gwinei cechowała się specyficznym zabarwieniem o różano-wiśniowym odcieniu. Okazała się być bardzo twarda, co zapewne zostało nasilone przez to, iż noc była dość zimna. Pachniała podobnie do swojej mlecznej siostry, choć akcenty kwiatowe przeważały tutaj nad kawowymi, mieszając się z aromatem zmurszałej gleby. Moje wrażenia były dość podobne do tych opisanych na blogu One Golden Ticket.

Gdy poddana ciepłu języka czekolada traci swoją twardość zaczyna rozpuszczać się przyjemnie bagienkowato, z dużą dozą świeżości. Powoli uwalnia swoją kwaśność odrobiny cytrusów, by dalej przejść w palono-drewnianą słodycz aż po kawowo-ziemistą goryczkę. Gorycz kawy odznacza się szczególnie na końcu, lecz czekolada jest przy tym wszystkim kwieciście orzeźwiająca.


Tak jak w wersji mlecznej istotą rolę odgrywa tutaj kawa, jednakże w wariancie ciemnym wyraźnie do głosu dochodzą także inny nuty. Większe znaczenie mają tu m.in. owoce leśne, bardzo dojrzałe, na granicy przejrzałości. Stanowią one o tym, iż czekolada gdzieś po środku degustacji wydaje się być bardzo słodka, co jest dodatkowo podkreślone przez specyficzną dusznawą paloność. Owa słodycz zdaje się być nieco perfumowana. W tym miejscu pomyślałam także o kwiatach i ziemi, które przecież dały znać o sobie wyraźnie w zapachu. Wtedy miałam w głowie pełen obraz tej czekolady, który ułożył mi się w jedną scenkę.

Przeniosłam się do kawiarni położonej w jakimś egzotycznym kraju. Nie wiem dlaczego pomyślałam akurat o Tajlandii, choć przecież mogło to by być zupełnie inne miejsce. Wnętrze jest mocno oszklone, wykonane ze starego drewna. Ktoś non stop mieli kawę, serwując świeżo wykonane napary w eleganckiej porcelanie. Wszędzie, na każdy stoliku, a również w donicach pod sufitem - rosną w pulchnej glebie dorodne kolorowe kwiaty. Są tak jędrne, iż niemal wylewają się z donic, a wzruszona gleba wysypuje się na stoły wyglądając niczym fusy z wylanej przez przypadek kawy.

 
Ziemia i kawa przypominały mi o Zotterze Papua New Guinea, zaś owoce leśne o czekoladzie Bahen & Co. wykonanej z kakao z tego odległego kraju. Dla Cluizela charakterystyczne zaś okazały się kwiaty. Chciałabym odkryć Papuę Nową Gwineę wraz czekoladą od jeszcze innego producenta. Ciekawe, co jeszcze by zaprezentowała...

Tymczasem po degustacji przyszło mi odkrywać zupełnie coś innego. Choć pierwszym szczytem zdobytym w trawersie Sierra Nevada miał być dla nas Pico de Jerez 3090 m n.p.m., to jednak spod naszego miejsca obozu wyruszyliśmy najprostszą dla nas wtedy drogą pod górę.



Tym samym, wdrapaliśmy się na zbocze Cerro Pelado 3143 m n.p.m., by bezpośrednio z niego podejść na szczyt Tajos Negros 3115 m n.p.m. Tam spotkaliśmy Hiszpana, który wybrał się na samotną wędrówkę. Nieźle zaskoczyła nas jego obecność, już przyzwyczailiśmy się do samotności w Sierra Nevada. Dalsza trasa prowadziła nas granią na kolejne trzytysięczniki, których 4 września zdobyliśmy wiele, niemalże raz za razem. Widok na otaczającą nas pustkę był niezwykle wyciszający.





Skład: ziarna kakao, tłuszcz kakaowy, cukier trzcinowy, wanilia burbońska.
Masa kakaowa min. 64%.
Masa netto: 70 g.

12 komentarzy:

  1. Powyższa tabliczka Michel'a Cluizel'a przypomina Zottera- Papua New Guinea,to już jest pysznie.Ten Zotter bardzo mi smakował,więc na pewno bez obaw sięgnęłabym po tabliczkę Michel'a Cluizel'a.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś mnie nie zachwyca... Za to już zdjęcia, widoki jak najbardziej. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inne czekolady Cluizela urzekły mnie bardziej. Jakoś więcej oczekiwałam od kakao z tego regionu.

      Usuń
  3. Za każdym razem kiedy czytałam słowo ,,kawa" serce mi rosło! :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. A teraz mnie tak naszło i zastanawiam się - czy istnieje jakaś granica procentowa od której czekolada staje się czekoladą ciemną/gorzką?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jest umowne. Ta czekolada na pewno jest ciemna, a nie mleczna ani biała haha ;)

      Usuń
  5. Lubię Cluizela, ale ta niska zawartość kakao trochę rozczarowuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy mlecznych sześćdziesiątkach to dopiero by była petarda!

      Usuń