Po rozbiciu namiotu nad Lagunas de las Calderatas późnym popołudniem 4 września postanowiliśmy zdegustować jakąś czekoladę w tak pięknym miejscu. Mój Mąż wybrał kolejną alkoholową Zotter Handscooped, już przedostatnią z zabranych do Hiszpanii członkiń tej serii (zakupionej na biokredens.pl). Cognac + Coffee ubrana w tajemnicze i gustowne opakowanie stała się wyjątkowo popularną zotterowską tabliczką w polskiej blogosferze. Jej recenzje pojawiły się u Kimiko, Olgi i oraz na blogu Facet i Kuchnia. Teraz czas na moją opinię.
Prawdziwy francuski koniak został aż w 10% użyty do wykonania ganaszu z ciemnej czekolady stanowiącego wnętrze tabliczki. Kuwerturę stanowi mleczna czekolada o 40% zawartości kakao, którą wzbogacono o blend meksykańskiej i kolumbijskiej kawy. Niby prosto, ale zarazem jakże wykwintnie!
Prawdziwy francuski koniak został aż w 10% użyty do wykonania ganaszu z ciemnej czekolady stanowiącego wnętrze tabliczki. Kuwerturę stanowi mleczna czekolada o 40% zawartości kakao, którą wzbogacono o blend meksykańskiej i kolumbijskiej kawy. Niby prosto, ale zarazem jakże wykwintnie!
Zapach jasnej niczym kawa z mlekiem tabliczki jest niezwykle kuszący i bardzo głęboki. Czekolada, kawa i koniak tworzą niesamowitą mieszankę, wręcz upajającą. Tego po prostu chce się spróbować. Nadzienie wcale nie jest ciemniejsze od kuwertury, choć właśnie tego się spodziewałam. Generalnie całość wygląda dość delikatnie, także przez ganasz wyglądający niczym napowietrzany (być może nabrał takiej struktury przez przebywanie w znacznym cieple dwa dni wstecz). Ów subtelny wygląd kontrastuje z wytrawnym, drapieżnym aromatem.
Sama kuwertura okazuje się być przyjemne mleczna, słodziutka, wyraziście kawowa. Tak, to naprawdę kawa z najwyższej półki przyrządzona ze świeżym, tłustym mlekiem. Z chęcią spróbowałabym jej jako solowej Labooko, bowiem tutaj po wgryzieniu się w nadzienie jej osobisty urok tak naprawdę staje się niczym...
Sama kuwertura okazuje się być przyjemne mleczna, słodziutka, wyraziście kawowa. Tak, to naprawdę kawa z najwyższej półki przyrządzona ze świeżym, tłustym mlekiem. Z chęcią spróbowałabym jej jako solowej Labooko, bowiem tutaj po wgryzieniu się w nadzienie jej osobisty urok tak naprawdę staje się niczym...
Nadzienie miażdźy swoim mocnym charakterem. Aksamitna ciemna czekolada bosko rozpuszcza się w ustach tworząc w nich zalepiający i gładki film. Jest na wskroś przesiąknięta wybornym alkoholem, tak świetnie zgrywającym się z bogactwem kakao, że aż go podkręcającym. Choć teoretycznie nie przepadam za koniakiem, to tutaj zostałam kupiona - smak bardzo mi przypasował. Chyba po prostu nigdy nie piłam naprawdę dobrego, prawdziwego koniaku. Muszę spróbować... I może zagryźć go jakąś 100% czekoladą?
Cognac + Coffee w całości tworzy cudo na kształt mocno zagęszczonego likieru czekoladowo-kawowego. Kawowa nuta nadal przebrzmiewa w tle, dopełniając czekoladowo-koniakowego romansu, lecz przy jedzeniu wszystkich warstw na raz zupełnie zapomniałam, jak delikatna i mleczna była sama kawowa czekolada. To bardzo zdecydowana i bezkompromisowa kompozycja, w której antyfani alkoholu w słodyczach nie mają czego szukać.
Cognac + Coffee w całości tworzy cudo na kształt mocno zagęszczonego likieru czekoladowo-kawowego. Kawowa nuta nadal przebrzmiewa w tle, dopełniając czekoladowo-koniakowego romansu, lecz przy jedzeniu wszystkich warstw na raz zupełnie zapomniałam, jak delikatna i mleczna była sama kawowa czekolada. To bardzo zdecydowana i bezkompromisowa kompozycja, w której antyfani alkoholu w słodyczach nie mają czego szukać.
5 września wstaliśmy przed świtem, by po śniadaniu i zwinięciu obozu rozpocząć kolejny dzień drogi. Naszym głównym celem było zdobycie najwyższego szczytu gór Sierra Nevada - Mulhacen 3479 m n.p.m. Aby to zrobić, musieliśmy na czuja ominąć grzbiet Alcazaby. Niestety nie dało się zdobyć tego pięknego szczytu i bezpośrednio po nim wejść na Mulhacen. Żmudne podchodzenie i schodzenie kolejnymi grzbietami prowadziło nas coraz bliżej podejścia na grzbiet Mulhacenu.
Wytchnienie przyniosły nam zielone łąki pełne strumieni w Canada de las Siete Lagunas. Wprawdzie do samych jeziorek nie doszliśmy (zresztą, być może niewiele z nich zostało o tej porze roku), lecz napicie się wody z wartkiego potoku było dla nas niewypowiedzianą przyjemnością. Zwłaszcza, iż zaraz mieliśmy rozpocząć podejście na Mulhacen - żadną z klasycznych, wytyczonych i wydeptanych dróg...
Skład: surowy cukier trzcinowy, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, koniak 10%, pełne mleko w proszku, syrop glukozowy inwertowany, masło, mleko, ziarna kawy 0,5%, słodka serwatka w proszku, pełny cukier trzcinowy, sól, kawa mielona 0,1%, lecytyna sojowa, wanilia.
Masa kakaowa min. 40%.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 525 kcal.
BTW: 6,7/36/36
Świetna tabliczka!Bardzo dobrze ją wspominam.Koniak fajnie podkręcał smaki :>.
OdpowiedzUsuńPrawdziwy koniak rzeczywiście musi być dobry nawet solo ;)
UsuńJak ja lubię połączenie kawy z koniakiem to i czekolad nie mogła się nie udać :)
OdpowiedzUsuńSzczególnie w tak dobrej!
UsuńKawa jak wiesz to jeden z moich ulubionych smaków ale niestety koniak jest nie do przejścia. Chociaż przyznaje się bez bicia, że nigdy go nie próbowałam ale alkohol to jednak alkohol. :D
OdpowiedzUsuń...a alkohol jest dobry :>
Usuń