Na drugi dzień naszej wyprawy w Beskid Makowski tj. sobotę 27 sierpnia wybraliśmy dość długą trasę, którą zaplanowaliśmy już dawno temu. Prowadziła ona pograniczem z Beskidem Wyspowym, a jej schemat możecie prześledzić tu. Nim jednak zdam krótką relację z pierwszego etapu naszej sobotniej wędrówki, czas na opis czekolady którą posililiśmy się jeszcze w godzinach porannych.
Czekolady hiszpańskiej marki Chocolate Organiko to jedne z moich ostatnich kakaowych pamiątek zakupionych na lotnisku w Madrycie podczas powrotu z Meksyku. Ludzie z Chocolate Organiko od 2004 roku w swojej małej pracowni w Madrycie wyrabiają czekolady bazując na dominikańskim organicznym kakao oraz cukrze trzcinowym. W jednym ze sklepów na madryckim lotnisku zakupiłam dwie tabliczki wypuszczone spod ich skrzydeł. Dziś przed Wami pierwsza z nich - mleczna z pomarańczą i kardamonem . Drugą, jak na ironię, zabraliśmy z powrotem do Hiszpanii, gdzie w końcu została zjedzona, ale to już zupełnie inna historia.
70-gramowa tabliczka została zapakowana w kartonik i folię. Sama tabliczka wygląda oryginalnie z grawerem nazwy marki i specyficznym podziałem na kostki - cóż, mnie asymetrie nieco denerwują, więc nie podniecałam się za bardzo tą czekoladową prezencją. Jasna barwa czekolady o 46% zawartości kakao była za to przyjaźnie apetyczna, sugerując owocową słodycz.
Czekolada pachniała przede wszystkim pomarańczą - intensywną, lecz naturalną. Przez swoiste oklepanie tego aromatu w czekoladowych słodyczach najpierw skojarzył się on z bombonierką, ale na szczęście nie z jedną z najtańszych, gdzie z pomarańczy znajdziemy tylko aromat. Gdzieś w oddali wyczuwaliśmy szczyptę kardamonu. Kakao tak naprawdę gdzieś umknęło pod pomarańczowym naporem.
Czekolada pachniała przede wszystkim pomarańczą - intensywną, lecz naturalną. Przez swoiste oklepanie tego aromatu w czekoladowych słodyczach najpierw skojarzył się on z bombonierką, ale na szczęście nie z jedną z najtańszych, gdzie z pomarańczy znajdziemy tylko aromat. Gdzieś w oddali wyczuwaliśmy szczyptę kardamonu. Kakao tak naprawdę gdzieś umknęło pod pomarańczowym naporem.
W kontakcie z językiem czekolada okazuje się być w pewien sposób szorstka, co akurat w tym wypadku wpływa na to, iż wydaje się lekka, mało zbita i nader odświeżająca. Delikatnie lepka słodycz zdecydowanie dominuje, lecz wynika ona nie tyle z cukru, co z jego fuzji z pomarańczą i kakao. Kęs szybko i lekko rozpuszcza się w ustach. Słodka prostota (lecz nie bylejakość) świetnie spisywały się w górskich warunkach. Kostka znikała za kostką.
Mimo swej intensywności również w smaku pomarańcza okazuje się być bardzo naturalna, niczym świeżo wyciśnięty sok z miąższem. W tabliczce nie odnajdziemy jej fragmentów - została idealne wkomponowana w kakaową masę. Pomarańcza na tyle zawładnęła smakiem czekolady, iż nie chce mi się wierzyć, że zastosowano jej jedynie 4%. Jakże inne były to doznania w porównaniu do sztucznej Munz!
Mimo swej intensywności również w smaku pomarańcza okazuje się być bardzo naturalna, niczym świeżo wyciśnięty sok z miąższem. W tabliczce nie odnajdziemy jej fragmentów - została idealne wkomponowana w kakaową masę. Pomarańcza na tyle zawładnęła smakiem czekolady, iż nie chce mi się wierzyć, że zastosowano jej jedynie 4%. Jakże inne były to doznania w porównaniu do sztucznej Munz!
Słodycz tej czekolady nie jest ordynarna. Podczas dalszej degustacji w duecie pomarańczy z kakao doszukujemy się wielu nut karmelowych i maślanych. Czuć, że produkt w pewien sposób wyróżnia się jakością. Pikantność kardamonu odczuwamy dopiero gdzieś w głębi na języku, no i to bym zmieniła - życzyłabym sobie większą ilość tej lubianej przeze mnie przyprawy. Żywa pomarańcza spycha go na daleki plan, a jego 2% udział w całości zdaje się mało prawdopodobny. Całkiem możliwe, iż smakując czekoladę w ciemno nie zidentyfikowałabym tu kardamonu (bez uprzedniego wąchania).
Podsumowując, był to przyjemny słodki kop energii i orzeźwienia, z nutą rozgrzania - ale i tak czy siak jest to bardziej czekolada na lato, niż na zimę. Po tej degustacji narosła moja ciekawość względem drugiej posiadanej przeze mnie tabliczki Chocolate Organiko i postanowiłam zabrać ją na kolejny górski wyjazd, który miał nastąpić już wkrótce...
Powróćmy na szlak. Naszą niemal 40-kilometrową trasę rozpoczęliśmy w Myślenicach, gdzie nocowaliśmy. Weszliśmy na masyw Uklejnej, skąd z kulminacyjnego punktu rozpościera się widok w kierunku Krakowa. Ponoć przy bardzo przejrzystym powietrzu można stamtąd ujrzeć Wawel.
Dalej udaliśmy się w kierunku gór Łysina i Lubomir, których sylwetki podziwialiśmy na jednej z polan.
Nim jednak zdobyliśmy powyższe szczyty zatrzymaliśmy się na drugie śniadanie przy prześlicznym schronisku Na Kudłaczach.
Skład: cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, ziarna kakao, pomarańcze 4%, kardamon 2%, lecytyna sojowa.
Masa kakaowa min. 46%.
Masa netto: 70 g.
Szkoda,że tego kardamonu trochę zabrakło.:>
OdpowiedzUsuńKardamon i pomarańcza...Zapachniało mi późną jesienią ;)
Ta czekolada mimo wszystko bardziej pasowała mi na lato.
UsuńCałkiem sympatyczna czekolada, ten smak świeżo wyciśnietego soku daje nadzieję, że to nie jest kolejna kiepska "pomarańczowa". Szkoda, że kardamon słabo wyczuwalny. 46% - bardzo dobrze jak na mleczną, oby wiecej takich.
OdpowiedzUsuńByć może przy większej ilości kardamonu kompozycja byłaby bardziej zimowa.
UsuńAch rozmarzyłam się ciut przy tej czekoladzie:). Bardzo lubię kardamon w czekoladzie,dobrze,ze mam jakieś w swoich zapasach :). Ja to bardzo lubię tą Terravita kawa z kardamonem nie pamiętam Basiu czy ją jadłaś?
OdpowiedzUsuńJadłam bardzo dawno temu i miło ją wspominam.
Usuń