Po zdobyciu Izery pomaszerowaliśmy dalej, powoli zataczając pętlę mającą doprowadzić nas do punktu początkowego w Hejnicach. Po oddaleniu się od Izery w stronę skałek Poledni Kameny szlak był już zupełnie pusty - byłam tylko ja, mój Mąż, cisza i góry. Słońce chyliło się coraz to bardziej ku zachodowi, magicznie oświetlając widoki, jakimi raczyły nas okolice Poledni Kameny.
Nieopodal Polendni Kameny znajdowały się kolejne skałki - Frydlantske Cimburi, które zaskoczyły nas jeszcze bardziej spektakularnym pięknem. Fotografie wykonane na "frydlantskich blankach" możecie obejrzeć poniżej. To właśnie w ich cieniu postanowiliśmy porozkoszować się kolejną czekoladą.
Walnut Nougat o już ostatni z nabytych ostatnimi czasy w biokredens.pl Nougsusów od Zottera. Oczywiście nie mam zamiaru zaprzestać na tej tabliczce - gdy tylko będą dostępne kolejne egzemplarze z serii na pewno je zakupię, ponieważ jako niepoprawna fanka orzechów mam zamiar wypróbować całą kolekcję. Walnut Nougat pragnęłam zostawić sobie na naprawdę specjalną okazję, gdyż orzechy włoskie należą do moich najukochańszych (obok brazylijskich). Uroki Frydlantskich Cimburi stworzyły aurę w pełni godną orzechowego szaleństwa.
Dość jasna mleczna tabliczka o bardzo ciepłym odcieniu brązu podzielona została na charakterystyczne dla Nougsusów kostki. W przekroju ku memu zawodowi niemal w ogóle nie odznaczały się kawałki orzechów włoskich - były one niezwykle drobne. Nie mniej jednak, czekolada pachniała cudownie - wyrazisty i esencjonalny aromat włoskich orzechów mieszał się z przyjemną wonią dobrej mlecznej czekolady oraz waniliowymi i sojowymi akcentami nadającymi całości specyficznego uroku.
Smak poraził mnie jeszcze mocniej niż zapach. Już po kilku sekundach swobodnego rozpuszczania się w ustach wiedziałam, że Walnut Nougat zostanie moim ulubionym Nougsusem z dotychczas próbowanych. Czekolada tworzyła w buzi błogie bagienko, w wyważony sposób słodkie, głęboko mleczne - każdy fan solidnie wykonanej mlecznej czekolady powinien być zadowolony. Kakao pełne leśnych, orzechowych i ziemistych nut łączyło się w spójnym uścisku z przecudownymi orzechami włoskimi, autentycznymi, nieprzyćmionymi nadmierną słodyczą. Ta rozkoszna fuzja zdawała się być podkręcana przez jeszcze jakiś składnik, ale na początku nie mogłam wpaść na pomysł, co za tym stoi.
Jeszcze raz spojrzałam na skład i zdałam sobie sprawę ze znaczenia soi. Proszek sojowy o który wzbogacono czekoladę nadaje nugatowi dodatkowego leśnego posmaku, jeszcze bogatszej orzechowej głębi. Orzechy włoskie nie zostały w żaden sposób zrzucone z pierwszego planu, to było po prostu przemyślane doprawienie kompozycji. Zresztą, to samo należy powiedzieć o wanilii. Plasujący się na ostatnim miejscu w składzie anyż nie wyróżnia się w tej przepysznej mieszance.
Koniec końców, maleńka ilość drobinek orzechów włoskich zatopiona w czekoladzie zupełnie mi nie przeszkadzała. W gruncie rzeczy, to wcale mogłoby ich nie być. Czekolada cudnie rozpuszczała się w ustach, bardzo gładko, no i sama w sobie okazała się być wystarczająco orzechowa. Wielką wadą Nougsusów jest ich mała gramatura, która w przypadku tej tabliczki szczególnie mnie bolała. W tak pięknym miejscu jak Frydlantskie Cimburi jej degustacja była tym bardziej wielką przyjemnością.
Podążając wzdłuż Cernego Potoku stopniowo zbliżaliśmy się do Hejnic. Wracając samochodem do Świeradowa byliśmy świadkami pięknego zachodu słońca, po niesamowicie pięknym dniu. Poranek nie był obiecujący, ale reszta dnia wynagrodziła nam wszystko. Oboje za nic nie spodziewaliśmy się, że zaplanowana trasa okaże się aż tak widokowa i różnorodna. Przyznam, iż ta pętla po czeskich Izerach, licząca sobie ok. 30 km, stała się jedną z moich ulubionych górskich tras. Polecam każdemu...
Skład: surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, orzechy włoskie 21%, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, proszek sojowy (soja, maltodekstryna, syrop kukurydziany), lecytyna sojowa, sól, wanilia, anyż.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 609 kcal.
BTW: 6,3/45/44
Moje ulubione orzechy to również brazylijskie i włoskie,tyle że ja nie potrafię oddzielić,którym należy się 1-wsze,drugie.Jak ostatnio dorwałam się do brazylijskich to prawie całą paczkę bym zjadła.
OdpowiedzUsuńPowyższa czekolada zapisuje się na listę must have. Z pewnością jej nie pominę.
Mam tak samo jeśli chodzi o brazylijskie. Może mamy niedobór selenu? :D
UsuńKonieczna dla wypróbowania dla maniaków włoskich orzechów!
Wrócę tu za parę dni, a jak na razie... piękne zdjęcia! :>
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoją recenzję!
UsuńSoja nadaje leśnego posmaku? Ciekawe. Co do wypróbowywania całej kolekcji, znam to, tylko że Twój powód wydaje się rozsądniejszy. Chcesz, podczas gdy u mnie to uwierający przymus. Całe szczęście, że już coraz rzadziej.
OdpowiedzUsuńW przypadku Nougsusów Zottera to nie przymus, lecz ogromna przyjemność :)
Usuńbrzmi smakowicie musze poprobowac , no i te góry ! jestem po powrocie z Biesczad a Izerskie beda chyba nastepne
OdpowiedzUsuńA ja muszę w końcu odwiedzić Bieszczady...
UsuńOrzechy włoskie należą również do moich faworytów, a ten nugat wydaje mi się idealny na zimowe wieczory(nie, że teraz bym takowym pogardziła :D).
OdpowiedzUsuńNie wiem czy oglądałaś już nowości Zottera, ale mój wniosek jest taki, że będę chyba musiała zaciągnąć kredyt w banku, bo tyle cudownych tabliczek mnie kusi :D
Mnie również uwiodły nowości! Jestem zachwycona!
UsuńJuż się nie możemy doczekać aż będziemy miały orzechy włoskie z naszego drzewa i zrobimy sobie z nich masło :P Ale czekolada z nimi to też pyszny pomysł :D
OdpowiedzUsuńMy mieliśmy piękny orzech na ogrodzie, ale trzeba było go ściąć przez alergię ojca...
UsuńPrzyznam, że nie przepadam za włoskimi (w zasadzie same orzechy lubię, ale tą gorzkawą skórkę to nie), wolę orzechy pecan - fajnie by było, żeby z nich ktoś zrobił nugat.
OdpowiedzUsuńAż dziw bierze, że Zotter się jeszcze tego nie podjął!
Usuń