piątek, 5 grudnia 2014

Fin Carre biała z płatkami kukurydzianymi


Będąc na zakupach w Lidlu podczas promocji na czekolady Fin Carre najdłużej wahałam się nad wyborem dziś opisywanego produktu. Zawsze obawiam się próbowania nowych białych czekolad, a zwłaszcza tych tańszych. Wiem, jak paskudna potrafi być zła tania czekolada... W tym przypadku postanowiłam zaryzykować i dobrze zrobiłam. Zresztą, po pochlebnej recenzji mlecznej Fin Carre z mielonymi orzechami laskowymi mój strach stał się mniejszy. Udany początek doświadczeń z firmą Solent sprawił, że nieco zaufałam już tej niemieckiej marce.

Nie zawierzyłam jej jednak aż tak mocno, by zostawić kolejną czekoladę Fin Carre na weekendową degustację przy kawie z Ukochanym. Postawiliśmy na opcję zabrania po połowie tabliczki przez każdego z nas do pracy. Wróć, z zasadzie to tylko ja zabrałam swoją połowę do pracy. Mój Mężczyzna miał akurat wolne i na spokojnie skonsumował białe szaleństwo do kawy.



Ja za to stopniowo, kostka po kostce, rozpracowywałam swoją część w okolicznościach widocznych na zdjęciu powyżej ;) (i ten zrypany lakier na paznokciach, fu! ;)). Czekolada całe szczęście nie topiła się w palcach tak jak poprzednio próbowana Fin Carre. Być może częściowo był to efekt licznych kawałków kukurydzianych płatków, które zanurzone były w jej wnętrzu.

Chwilą prawdy było dla mnie już same powąchanie czekolady. Nie był to zapach zapowiadający coś super ekskluzywnego, ale w żaden sposób mnie też nie odrzucał. Śmietankowa słodycz z nutą wanilii i jakimś zbożowym akcentem. Całkiem ok. Teraz to już wcale nie bałam się pierwszego kęsa ;).

Pamiętacie płatki Nestle Snow Flakes? Takie z niedźwiedziem polarnym na opakowaniu. Zwykłe kukurydziane płatki w cukrowej posypce. Za dzieciaka rodzice rzadko mi je kupowali, bowiem uważali, że wystarczy do normalnych kukurydzianych płatków dodać cukru. Ale to przecież nie było już to samo! ;) Jeśli kojarzycie smak tych płatków to wyobraźcie sobie, że jecie je z tłuściutkim pysznym mleczkiem, okraszonym odrobiną wanilii. Dokładnie taki obraz utworzył się w mojej głowie, gdy przymykając oczy rozpuszczałam w buzi pierwszą kostkę (tak, wiem, że w tym momencie mogłam wywołać zagrożenie na drodze ;)).

Biała czekolada Fin Carre posiada wyższą zawartość masy kakaowej, niż niektóre popularne czekolady mleczne. W smaku czuć bardzo wyraźnie, że nie przyoszczędzono na żadnym ze składników i dobrano je starannie. Wszystko jest świeże i zgrane ze sobą. Oczywiście jest bardzo słodko, ale przy tym także śmietankowo i waniliowo. Bez ordynarnego przesłodzenia, bez cuchnących staroci. Same pozytywne wrażenia zwłaszcza, że przecież zakupiłam ten produkt za śmieszne pieniądze. 

Nie spodziewałam się także, że płatki kukurydziane okażą się tak udanym dodatkiem. Obawiałam się, że będą twarde i odstające swoją strukturą od delikatnej całości. Wcale tak nie było. Płatki okazały się być lekko chrupkie, miękkie (lecz nie rozmoczone), nie stanowiły wyraźnego kontrastu wobec rozpływającej się w ustach czekolady. Ich struktura była mocniejsza niż w przypadku wafelków w karmelowym Wedlu, ale nadal daleko im do twardości. Poza tym, ich smak jest bardzo wyrazisty. Przyjemny posmak kukurydzy pojawia się na samym końcu rozpuszczanego w ustach kęsa. Tworzy wraz ze smaczną białą czekoladą połączenie proste, a jednak niebanalne.

Jeśli moje dalsze doświadczenia z Solent będą tak samo pozytywne, to Lidl ma u mnie kolejnego wielkiego plusa. Ten dyskont pozwala na łatwy dostęp do tanich i smacznych produktów. Inna sprawa, że od paru lat Lidl zaskarbia sobie moją sympatię Tygodniami DeLuxe. Uwielbiam przeglądać ich bogatą przedświąteczną ofertę i wybieram sobie z niej najciekawsze rzeczy. Zawsze zakupuję sporo serów, na słodycze stawiam rzadko. Mam nadzieję, że mieszanka orzechów i suszonych owoców oblanych różnymi rodzajami czekolady, jaką dostałam wczoraj na imieniny od kolegów z pracy - przysporzy Lidlowi jeszcze więcej plusów :D.

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, płatki kukurydziane 10% (kukurydza, cukier, sól, ekstrakt słodu jęczmiennego), śmietanka w proszku, słodka serwatka w proszku, laktoza, lecytyna słonecznikowa, naturalny aromat wanilii.
Masa kakaowa min. 29%.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 543 kcal.
BTW: 6,2/31,9/57,6

27 komentarzy:

  1. Jakoś płatki w czekoladzie średnio mi pasują. Nigdy mnie ta czekolada nie kusiła i podejrzewam, że nigdy jej nie kupię.
    Snow Flakesy lubiłam, w przeciwieństwie do Corn Flakesów, ot, takie moje małe dziwactwo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co mi, też średnio pasowały. Byłam mocno sceptycznie nastawiona do tego zakupu, ale mile się zaskoczyłam.

      Snow Flakesy po prostu były bardziej dopieszczone, no i słodsze ;).

      Usuń
    2. Dobre były, szkoda, że wycofali :<

      Usuń
    3. Dziś bez żalu mogę bez nich żyć ;)

      Usuń
  2. Tej wersji chyba nie jadłam, ale mniej więcej wiem czego się po niej mogłabym spodziewać. Fin Carre jest naprawdę zaskakująco dobry biorąc pod uwagę cenę. A jeszcze jak się trafi na jedną z licznych promocji to w ogóle dostajemy świetną czekoladę za grosze. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem kolejnych Fin Carre jakie na mnie czekają. Ale już spokojnie pokuszę się o wydanie werdyktu, że Wedel i Wawel mogą się schować ;)

      Usuń
  3. Ja często nie publikuję wielu zdjęć, jak odkrywam, że mam pozdrapywany tygodniowy lakier na paznokciach hehehehe :P :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To było jedyne moje zdjęcie z tą czekoladą, nie miałam wyjścia ;)

      Usuń
  4. Wszystkiego spóźnionego najlepszego na imieniny ;*
    Zaskoczyła mnie (pozytywnie) długość wpisu. Skoro nie możesz pisać częściej, to może spróbuj właśnie tak - dłużej.
    W tym roku nie mamy Tygodnia Deluxe. Mamy Miesiąc Deluxe :P
    Na koniec pytanie: wolisz białą czy Karmellove? (Zakładam, że to drugie, ale wolę zapytać.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzonka :D

      Kolejne wpisy czekające na publikację są również dość długie. Po prostu same takie wychodzą ;).

      Pasuje mi ten miesiąc DeLuxe, zresztą rok temu też tak było. Przynajmniej można więcej kasy wydać w przeciągu miesiąca, a nie jednego tygodnia ;)

      Ale chodzi o tą białą, czy białą czekoladę w ogóle?

      Usuń
    2. Białą w ogóle + najlepszą białą, jaką jadłaś (może Lindt? ;>) vs. Karmellove

      Usuń
    3. Karmellove jest po prostu czymś innym, a przy tym dobrze wykonanym - ale zdecydowanie wolę naprawdę dobrą białą czekoladę. Białe Lindy, które mi naprawdę smakowały zdecydowanie biorą górę nad Karmellove. Myślę, że biały Zotter też mógłby pretendować do mojej ulubionej białej czekolady, ale dotąd nie jadłam go w formie pełnej czekolady, więc trudno mi to stwierdzić na 100%. Biała z Mount Momami też mi bardzo pasowała.

      Usuń
  5. Nie jadłyśmy jej, bo zawsze jest coś "ważniejszego" do kupienia :) Ale skoro naprawdę warto, to wpisujemy sobie ją na świąteczną listę zakupów :D
    Twój eksperymentalny zakup się udał, nasz niestety nie za bardzo :/ U nas na blogu masz przykład jakie czekolady omijać szerokim łukiem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy akurat ta Fin Carre jest najbardziej godna uwagi. Nim opiszę wszystkie jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie ;).

      Ta czekolada z Waszego bloga jest eko i wege na siłę... A takie produkty rzadko kiedy się udają... :/

      Usuń
  6. Też bardzo lubię Lidla i jego wyroby. Za niedużą sumkę można dostać na prawdę czadowe rzeczy :D Czekolada ta kusi mnie coraz bardziej...chyba ulegnę i kupię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem niektóre czadowe rzeczy są w Lidlu drogie, ale nie ma ich nigdzie indziej, więc i tak warto się skusić ;)

      Usuń
  7. Ahhhhh, biała czekolada to jedyna jaką w miarę lubię :D. Ale i tak po czekolady sięgam bardzo rzadko i tylko jak ktoś kupi i mnie poczęstuje, nie lubię słodyczy więc tak samodzielnie by sobie kupić to mnie nawet nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro nie lubisz słodyczy to naprawdę dziwne, że pasuje Ci akurat biała, a nie gorzka :)

      Usuń
  8. Ha! Nie spodziewałam sie że tak dobrze wyjdzie ta czekolada:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Z tej firmy bardzo lubię wersję gorzką ze skórką pomarańczową :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że akurat tej nie kupiłam. Cóż, co się odwlecze, to nie uciecze ;)

      Usuń
  10. Snowflakes'y były mega (na pocieszenie - mi też odsypywali tylko że cukier puder do zwykłych).
    A co do czekolady - tej nawet nie brałam pod uwagę. Zachęcona wpisem, jak tylko opróżnię szafkę pękającą od nadmiaru słodyczy, to ją kupię (i Gianguja).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto doceniać lidlowe czekolady :). Polecam, no i mimo wszystko jestem ciekawa Twojej osobistej opinii.

      Usuń
  11. Mi bardzo smakowała ta czekolada :)

    OdpowiedzUsuń