sobota, 20 grudnia 2014

Zotter Blossom Marzipan on Coffee Noisette mleczna nadziwana kwiatowym marcepanem i kawowym nugatem z orzechów laskowych


Jeszcze nie zdążyliśmy skonsumować wszystkich tabliczek Zottera zakuponiych w Innsbrucku, a już w Magicznej Szufladzie pojawiły się kolejne ;). Jakiś czas temu zamówiłam zotterowską paczuszkę w Galerii Słodyczy. Nie był to całkiem spontaniczny i szalony zakup. Decyzja o tym zamówieniu była spowodowana pewnym postanowieniem. Bardzo ciekawym postanowieniem. O co w tym wszystkim chodzi dowiecie się dopiero (już? ;)) w Nowym Roku :).

Dziś opisywana tabliczka pochodzi właśnie z Galerii Słodyczy. Wybieranie konkretnych smaków spośród czekolad Zottera jest doprawdy ciężkim wyzwaniem... Przecież chciałoby się spróbować wszystkiego! Postanowiłam jednak ograniczyć się do najbardziej kuszących smaków. Kwiatowy marcepan i kawowy nugat. O tak, to bardzo atrakcyjne połączenie od razu wpadło mi w oko.

Przejdźmy od razu do konkretów. Zapach. Mmm... Zotter. Gdyby postawiono przede mną w ciemno 40-procentową mleczną czekoladę Zottera - już poznam, że to właśnie to. Obietnica czekoladowej rozkoszy, pełnej mlecznej delikatności, ale również zdecydowanej wyrazistości kakao. Ów boski aromat mieszał się z lekką nutą marcepanu, która wcale się nie narzucała. Jest to odmienne odczucie wobec tego, iż najczęściej marcepanowe słodycze  bardzo intensywnie pachną. Ponadto, tutaj w zapachu mieliśmy jeszcze coś kwaskowatego, kojarzącego się z naparem z suszu owocowego. Oprócz tego, jeszcze odrobinka orzecha laskowego, który świetnie wkomponowywał się w mleko i kakao.


Tabliczka po przekrojeniu wygląda bardzo barwnie. Jak się można łatwo domyślić, góra to kwiatowy marcepan, a dół to kawowy nugat. Kilka pierwszych kęsów (przechodzących przez wszystkie warstwy), którym pozwoliłam rozpuścić się na języku - wprowadziło w mojej głowie niemały chaos. Tak dużo się tutaj działo pod względem smaków, że nie mogłam sobie z tym poradzić. Percepcja wariowała, nie mogłam niczego z sobą powiązać, brakło mi spójności. Za wiele intensywnych, charakterystycznych smaków na raz. O nie, nie mogłam degustować tej czekolady w ten sposób aż do samego końca. Nie poznałabym jej, zmarnowałabym ją. Nóż wszedł do akcji. Musiałam poznać każdą jej cząstkę z osobna. Przebyć z każdą warstwą intymną rozmowę.


Czekolada. Dopiero pozwalając jej zagrać solo, czuję jaka wybitna drzemie w niej moc. To nie jest usposobienie łagodności. To jest drapieżność, potworny charakter. Nawet pomimo tego, że mamy do czynienia z mleczną czekoladą - to mi trąci prawdziwą dziczą, bezkresną głębią, feerią leśno-owocowych nut. Mleko tylko odrobinę przyhamowuje szalejące kakao, trzyma je w ryzach. Odkrawanie warstw tej czekolady i zaklejanie sobie nią buzi to czysta, hedonistyczna przyjemność. Chcę więcej.

Kawowy nugat. Jest bardziej zwarty niż warstwa marcepanu, przez co łatwiej oddzielić go od reszty. Rewelacyjność tej części wyczuć można również dopiero solo. Bardzo aromatyczna pasta z orzechów laskowych, wzbogacona odrobiną kawy. Nie za mocnej, ale świetnie wkomponowanej w orzechy. Hmm, tak jakby wymieszać mielone orzechy laskowej w szczyptą świeżo zmielonej arabiki. Tyle, że ta warstwa nadzienia jest tutaj oczywiście bardzo gładka.

Kwiatowy marcepan ma formę bardzo gęstego musu, a jego barwa jest ciemnofioletowa. Paradoksalnie, mocniej czuć w nim kwaskowatość kwiatów - prym wiedzie tutaj hibiskus. Stąd też moje skojarzenia z owocową herbatką. Nie byłoby w tym może nic wyjątkowego gdyby nie fakt, że po pierwszym uderzeniu przez kwiatowy bukiet (jakież to sformułowanie jest tu dosłowne! :)), przychodzi czas na nagłą, dogłębną penetrację kubków smakowych przez bardzo dobry marcepan. Wyrazisty i klasyczny, nieprzesłodzony - lecz esencjonalnie migdałowy.

Blossom Marzpian on Coffee Noisette była trudna w obcowaniu. Gdybym nie pobawiła się w odkrywanie każdej warstwy z osobna, prawdopodobnie uznałabym tą czekoladę za smaczną, lecz przeciętna jak na możliwości Zottera. Po prostu zbyt dużo się tu działo na raz, a zmysły nie były w stanie tego ogarnąć i czerpać z doznań prawdziwej satysfakcji. Myślę, że lepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie dwóch tabliczek - osobnej z kwiatowym marcepanem (który był bardzo osobliwy w związku z dwoma fazami odczuwania smaków, jakie następowały po sobie), i osobnej z kawowym nugatem (przepysznym, naprawdę przepysznym!). Włożenie takich indywidualności do jednej tabliczki jest przesadą. Zwłaszcza, że wyśmienita mleczna czekolada też przepada pod natłokiem wrażeń, jakie fundują nam wszystkie dodatki. Tą czekoladę po prostu TRZEBA jeść warstwami, rozpracować ją. I wtedy pojawią się fajerwerki. 

POST SCRIPTUM. Chwilowo przyspieszam tempo - kolejna notka już pojutrze! ;)

Skład: marcepan (migdały, surowy cukier trzcinowy, syrop cukrowy), tłuszcz kakaowy, surowy cukier trzcinowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, orzechy laskowe, migdały, kwiaty hibiskusa, syrop glukozowo-fruktozowy, masło, słodka serwatka w proszku, jaśmin 0,6%, lecytyna sojowa, ziarna kawy 0,1%, sól, wanilia, kawa mielona 0,1%, płatki róż, cytryna w proszku, olej z kwiatu pomarańczy 0,01%.
Masa kakaowa min. 40%.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 566 kcal.
BTW: 8,1/39/43

22 komentarze:

  1. Trochę się boje tego marcepanu, ale kawowy nugat kusi straszliwie. Po świętach zrobię zamówienie w tym sklepie, bo teraz to jest to trochę bez sensu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zupełnie odmienne wcielenie marcepanu wobec tego, do którego jesteśmy powszechnie przyzwyczajeni. A kawowy nugat to naprawdę spoko rzecz ;).

      Dokładnie, przed świętami warto oszczędzić internetowym sklepom dodatkowej roboty - pewnie i tak mają jej w bród.

      Usuń
  2. Dla mnie smaki rewelacja. Rozumiem, że dla Ciebie tak bogate połączenie mogło stanowić przesadę, ale nie podejrzewałabym Cię o takie zbezczeszczenie własnej tabliczki. Albo mogłaś chociaż oszczędzić jej zdjęcia z sekcji. Ciekawam, jak odebrał ją Twój Ukochany, który zapewne nie bawił sięw Jędrka Nożownika.

    Co do postanowienia noworocznego, chodzi zapewne o niekupowanie czekolad przez x czasu, więc musicie się obkupić teraz ALBO po Nowym Roku Basia rzuca czekoladę, kawę i sex (i bloga) ALBO raz na zawsze zrywasz z czekoladami i przerzucasz się na jogurty! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu czułam potrzebę dokładnego rozpracowania tej tabliczki, zapoznania się z każdym elementem z osobna. To był dobry wybór. Mój M. nie rozwodził się tak nad nią i wydaje mi się, że przez to docenił ją trochę mniej niż ja. Zdjęcie sekcyjne jest brutalne, ale takie były realia :D.

      Buhahaha, jestem szalona, ale nie aż tak ;). Postanowienie dotyczy zjedzenia czekolady o nazwie pewnego miasta w owym mieście właśnie. Aby ją zdobyć, musiałam złożyć zamówienie. A że nie opłaca się kupować tylko jednej czekolady w sklepie internetowym, to przybyło mi nieco Zotterów ;).

      Usuń
  3. Mnie z kolei, w przeciwieństwie do Czoko, kawowy nugat za specjalnie nie kusi, a kwiatowy marcepan przez wspomnienie o hibiskusie i porównanie do owocowej herbaty wręcz mnie odrzuca, nienawidzę hibiskusa i owocowych herbat.
    Opakowanie za to jest śliczne, ogólnie bardzo mi się podobają opakowania Zottera.
    Chętnie zamówiłabym coś z ich oferty, ale zrobię to dopiero, kiedy w mojej słodyczowo-herbacianej szafce będzie mniej, niż 20 czekolad. Raczej nie nastąpi to prędko, bo w tej chwili liczba czekolad to prawie 50 :<
    Wczoraj kupiłam czekoladę Reber z nadzieniem truflowo-szampańskim i trochę się zawiodłam, bo nadzienie jest bardziej truflowe, niż szampańskie, a ja nastawiałam się, że będzie odwrotnie, uwielbiam wszystko, co szampańskie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Policzyłam dokładnie - 49 czekolad, a dzisiaj na wielkich zakupach (Kauf, Alma, Ikea, jakieś drogerie i pewnie coś jeszcze) na pewno jeszcze jakieś kolejne wpadną, jestem uzależniona i nie wiem, czy mi z tym dobrze, czy źle :D

      Usuń
    2. Przeczytawszy Twój komentarz o 49 czekoladach w szafce, z miejsca Cię polubiłam!

      Usuń
    3. To za mało, żebym się podzieliła ;)

      Usuń
    4. Jeśli chodzi o szampańskie nadzienia, to Wenschitz Sparkling Travel też by Cię zawiodło. Póki co, chyba nie znam żadnej czekolady szampańskiej godnej polecenia.

      Ja za to uwielbiam owocowe herbaty i muszę przyznać, że suszone kwiaty i owoce bardzo pasuję mi w czekoladach.

      Nie mam aż tylu czekolad co Ty, choć wielu mi nie brakuje. Wczoraj próbowałam na nowo ustalić misterny plan kolejności ich degustowania - to było nie lada wyzwanie.

      Usuń
    5. Izabela, ależ nie musisz się dzielić, własnych słodyczy mam wystarczająco dużo.Po prostu lubię wiedzieć, że w dalekim świecie istnieją podobne mi freaki :D

      Usuń
    6. Możemy się poczuć choć odrobinkę normalne posiadając w sieci bratnie dusze słodyczowych magazynierów :D

      Usuń
    7. Od czekolad, herbat i wosków/świeczek jestem totalnie uzależniona, chłop by mnie z domu wywalił gdyby dokładnie wiedział ile czego mam :D

      Usuń
    8. Mój wie o każdej czekoladzie ;). Herbaty też składuję :P

      Usuń
    9. Ja mam czekolad, wosków i herbaty podobne ilości, w sumie kawy mam też z 2 napoczęte słoiki i ze 4 nienapoczęte, a na prosty chłopski rozum wystarczyłaby mi jedna :D Przynajmniej kosmetyków nie mam niezliczonych ilości, pomijając lakiery do paznokci :D

      Usuń
  4. My już więcej nie możemy patrzeć na Zottery, bo dostajemy ogromnego ślinotoku :P Kwiatowy marcepan brzmi naprawdę kusząco.
    Nasze postanowienie jest takie, że jak opróżnimy naszą magiczną szafkę z nadmiaru zapasów to robimy hurtowe zamówienie tych czekolad xD Czy to wyjdzie? Zobaczymy - trzymaj kciuki :D
    A tak w ogóle to zdziwiła nas aż taka liczba zdjęć w notce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki, bo jestem ciekawa Waszych opinii na temat Zottera. No i tego, jakie smakołyki wybierzecie.

      Usuń
  5. Uwielbiam jeść czekoladę warstwami :D Myślę, że połączenie smaków niezbyt przypadłoby mi do gustów , ale chętnie bym spróbowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszystkie kilkuwarstwowe czekolady się do tego nadają. Ten Zotter był do tego wręcz stworzony, w mojej opinii.

      Usuń
  6. szkoda że nigdzie nei mogę tego dobra uświadczyć... chętnie bym spróbowała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też żałuję, że raczej nigdzie nie dorwę kolejnych Bergerów...

      Usuń
  7. Lubię przeglądać Twojego bloga, bo piszesz o takich czekoladach, o jakich nigdy nie słyszałam, a co dopiero mówić o próbowaniu. ;D

    OdpowiedzUsuń