środa, 5 marca 2014

Nczekolada biała z suszonym pomidorem, czosnkiem, solą, bazylią i oregano


Nczekolada to warszawska pracownia czekolady, której wyroby nabyć można w Delikatesach Alma. O małej rodzinnej firmie, w której z pieczołowitością dba się o jakość surowców oraz elegancję wykonania, więcej przeczytać możecie na stronie internetowej. W najnowszej gazetce Almy pojawiła się promocja na asortyment Nczekolad, toteż warto było w końcu sięgnąć do Magicznej Szuflady po tabliczki zakupione jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia. Dodatkowo, podczas ostatniej wizyty w Almie, podkuszona ceną, zakupiłam kolejne produkty tej firmy do kolekcji. Z tego powodu, w najbliższym czasie możecie spodziewać się kilku recenzji Nczekolad.

Pierwsze doświadczenie z warszawską pracownią miało być doznaniem ekstremalnym - sięgnęliśmy po białą czekoladę z suszonym pomidorem, czosnkiem, solą, bazylią i oregano. Od dawien dawna czaiłam się na ową tabliczkę w Almie, jednak dopiero parę miesięcy temu odważyłam się ją zakupić. Nie ukrywam obaw, jakie zawsze towarzyszą mi przed degustacją tego typu słodkości. Nietypowy wyrób może się wszak okazać się rajem dla podniebienia, jak to było w przypadku mocno ziołowej Lauenstein Confisiere, czy też mięsnej oraz chipsowej Wild Ophelia. Z drugiej strony, możemy mieć do czynienia z przerostem formy nad treścią, co stało się w przypadku niezjadliwej Violet Kangaroo. Bazylia w czekoladzie stała się zaś nie do przejścia dla mojego Ukochanego, w  eksperymencie Heidi z tą przyprawą. Mimo wszystko, do odważnych świat należy, a my nie boimy się nowości.

Nczekolady mają formę wydłużonych 100-gramowych tabliczek sprawiających wrażenie, że gramatura produktu jest wyższa niż standardowe 100 g. Opakowane są w proste, aczkolwiek eleganckie kartoniki z okienkiem, przewiązane białą wstążką. Sama czekolada otulona jest zwykłą przezroczystą folijką. Rozrywaliśmy ją z ogromnym zaciekawieniem...

Od spodu tabliczka podzielona jest na kostki, obecny jest również wzór z logo firmy. Z wierzchu czekolada suto posypana jest przeprawami. Proporcje poszczególnych dodatków wydają się być zgodne z kolejnością składu surowcowego. I tak, najbardziej widoczne na tabliczce są cząstki suszonych pomidorów, dalej płatki czosnku oraz kryształy soli. Zielonych drobinek suszonego oregano i bazylii jest najmniej. Tak barwnie udekorowana biała tabliczka wygląda niezwykle estetycznie.

Bierzemy oryginalny wyrób do rąk, zbliżamy do nozdrzy, zaciągamy się. Wow. Tego jeszcze nie było. Gdyby ktoś związał mi oczy i podstawił tabliczkę pod nos obstawiałabym, że mam do czynienia z pizzą. Pomidory i czosnek z nutą bazylii i oregano bardzo wyraźnie dają się we znaki. Mleczno-waniliowe aromaty charakterystyczne dla białej czekolady pozostały niezauważalne, daleko w tyle.

Pierwszy gryz jest szokiem dla zmysłu smaku, ale bardzo szybko się w owym szokiem oswajamy. Po pierwsze (i bodaj najważniejsze) - biała czekolada jest bardzo dobra. Niczego nie można jej zarzucić - ani nadmiernej słodyczy, ani posmaku starego tłuszczu. Jest wysokiej jakości, co czyni ją dobrą bazą pod jakiekolwiek dodatki. Przyprawy są bardzo intensywnie wyczuwalne, jednakże nie przyćmiewają swym smakiem białej czekolady - pozwalając jej choć odrobinę wykazać się własnymi walorami. Pierwsze skrzypce grają soczyste pomidory, dalej aromatyczny czosnek, a następnie sól. Bazylia i oregano są znacznie przytłumione poprzez resztę towarzyszy. Biała czekolada i niezwykle mocne przyprawy - z wielkim zdziwieniem odkrywamy, że tutaj wszystko do siebie pasuje. W życiu bym nie przypuszczała, ale ten pierwszy szok bardzo szybko przeradza się w harmonię. Nie da się tego opisać - po prostu trzeba spróbować. Wszystko się ze sobą zgrało... Jak oni to wymyślili? ;)

Wydaje się być idealnie - kolejny eksperyment udał się. A jednak mój entuzjazm po zjedzeniu pierwszych kostek zaczął spadać niczym po równi pochyłej. Każdy kolejny kęs był drogą to przesycenia bardzo intensywnymi doznaniami smakowymi. I nagle, musiałam powiedzieć pas. Nie byłam w stanie zjeść swojej porcji do końca. Było mi niedobrze, a przyprawy zaczęły wykręcać mi twarz. Jak widać, nie musi być to regułą, bowiem mój Ukochany z chęcią przyjął resztkę mojej porcji i zjadł łącznie ponad połowę tabliczki z prawdziwym smakiem. Ta czekolada jest idealna do degustowania jej po kosteczce - chęć spożycia większej ilości na raz może się skończyć tak jak w moim przypadku. Przegryzienie jabłkiem, umycie zębów i żucie gumy nadal nie pozbyło mnie na kilka godzin charakterystycznego posmaku w ustach. 

Mimo wszystko, producentowi należą się brawa za stworzenie łamiącego reguły połączenia, w którym wszystko jest spójne. Po prostu co za dużo, to nie zdrowo... I nie dotyczy to mnogości zastosowanych przypraw (bo ich ilość była idealna, aby w pełni poznać walory szokującej fuzji smaków), ale mojego łakomstwa ;).

Skład: czekolada biała (cukier, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku, lecytyna sojowa, wanilia), pomidor suszony, czosnek, sól, bazylia, oregano.
Masa netto: 100 g.

16 komentarzy:

  1. Widziałam ostatnio te czekolady w Almie, ale nie wiedziałam czy się skusić. Jutro chyba sobię jutro kupię <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto zaryzykować! :) Co do reszty Nczekolad, jeszcze nie umiem się wypowiedzieć - czekają w Magicznej Szufladzie :)

      Usuń
  2. Lubię ciekawe smaki ale chyba stawiam sobie znak stopu jeżeli chodzi o połączenie czosnku i białej czekolady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Połączenie było naprawdę hardkorowe :D Zwłaszcza, że czosnek mocno dawał się we znaki.

      Usuń
  3. Jeszcze bez cukru to może, po co cukier tam? Mój żołądek mówi: Nie idź tą drogą!
    A bym z ciekawości spróbowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężko mi sobie wyobrazić białą czekoladę bez cukru ;)

      Usuń
    2. Z pomidorem i czosnkiem też ciężko...

      Usuń
    3. Bez cukru ciężej, naprawdę :D

      Usuń
  4. Mało kiedy jestem zaskoczony dodatkami. Nie licząc oczywiście przypadku z mięsem ;) Ale tu? Czosnek, oregano? Najlepsze jest to, że każdą z przypraw bardo lubię. Zarówno osobno, jak i wymieszane razem. Wielokrotnie przesadzałem w posypywaniu nawet jajecznicy ziołami prowansalskimi czy właśnie oregano z czosnkiem :)

    To musi być mega dziwne, pokręcone, ale i ciekawe doświadczenie. Tym bardziej, że skład białej czekolady nie ma pięciu linijek litanii :D

    A do Almy rzut beretem... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W związku z tematyką Twojego bloga KONIECZNIE musisz spróbować tej czekolady! :)

      Usuń
  5. to zdecydowanie coś dla mnie, ale suszony czosnek to absolutnie co innego niż czosnek świeży. spróbuj kiedyś, z gorzką. rewelacja. biała za to świetna jest z czarnym pieprzem, czarny cytrynowy albo np. biały pieprz też świetnie pasują. niestety nie poprawią smaku czekolady złej jakości. przeciwnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, nietypowe dodatki dobrze zgrywają się tylko z wysokiej jakości czekoladą.

      Usuń
  6. Tak niespotykanych czekolad moje kubki smakowe jeszcze nie poznały :p

    OdpowiedzUsuń
  7. kocham czosnek... ale w czekoladzie?! Wow... muszę się skusić kiedyś na taką wytrawną toż to będzie doznanie smakowe! :D

    OdpowiedzUsuń