Rzeczywiście, opakowanie naszej Coco bardzo przyciąga wzrok, natomiast sama tabliczka jest podzielona na najprostsze kostki. Jej zapach zaciekawia - stanowi miks dojrzałych jeżyn i czarnych porzeczek, marakui oraz pikantności piernika.
Pierwszy kęs dziwi i niesie wrażenia jakby zupełnie oderwane od atrakcyjnych doznań ze sfery zapachu. W tej czekoladzie jest dużo chłodu. Zdaje się być mocno lekowa, jak jakieś pastylki do rozpuszczania, a przy tym budzi też skojarzenia z porządnie schłodzonym naparem z ziół. Odnajdujemy wyblakłą lukrecję i lekko posłodzoną miodem szałwię. Narzucają się też myśli związane ze stewią. Nie opuszczało mnie wrażenie, iż cukru jest tu zbyt wiele, a kakao prezentuje się ze zbyt małą intensywnością. Nawet sama znaczna słodycz układa się w ustach krótko, szybko się urywa, a więc w gruncie rzeczy jest mało inwazyjna.
Masa kakaowa min. 61%.
Masa netto: 80 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 579 kcal.
BTW: 5,4/41/49.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz