piątek, 13 września 2019

Krakakoa Chilli ciemna 60% z chili


Najbliższych kilkanaśnie wpisów będzie innych. Bardziej moich, choć przecież recenzje czekolad zawsze są osobiste. Niestety kolejne wpisy będą mniej czekoladowe, choć w sumie chciałabym, aby takie były. Jednakże tabliczki, które zabrałam ze sobą do Peru pamiętam jak przez mgłę. Nieraz to tylko kilka wspominek z degustacji, a czasem praktycznie nic konkretnego o danej czekoladzie. Służyły mi jako bardziej wykwintne paliwo, a przede wszystkim - jako cudne narzędzie do DZIELENIA SIĘ. Już kiedyś wspominałam, iż w górach dzielenie się czekoladą nabiera dla mnie zupełnie nowego znaczenia.

To będą wpisy czekoladowo-podróżnicze. Z naciskiem na podróżnicze.

Parque de La Muralla, Lima. Przeszliśmy już kilkanaście kilometrów po peruwiańskiej stolicy, przed nami drugie tyle. W porównaniu do Bogoty czy Quito miasto zdecydowanie mniej przypadło mi do gustu, ale i tak mając ledwie jeden dzień na jego poznanie pragnę chłonąć je całe. W przytoczonym wyżej parku usiedliśmy na ławce, a ja sięgnęłam do plecaka po nader rozgrzewającą czekoladę. Temperatura oscylowała wokół kilkunastu stopni, więc nie wytworzyłam tym samym żadnego dysonansu - Krakakoa Chilli świetnie nam przypasowała do okoliczności. Czekałam na dobrą okazję dla tej czekolady (zakupionej wraz z innymi tabliczkami Krakakoa w sklepie Sekretów Czekolady) i wybrałam doskonale.


Indonezyjskie kakao w ilości 60% zostało połączone z cukrem trzcinowym i sproszkowanym chili. Poznając już charakterystyczne posmaki kakao, które potrafi nieść z sobą Krakakoa byłam przeogromnie ciekawa, jak odnajdą się one w akompaniamencie chili. Zgodnie z moimi przypuszczeniami - efekt był oryginalny i wyrazisty.

Pudrowo-owocowa słodycz lekko przytłumiona ziemistością i wulkanicznym pyłem, z akcentami orientalnych przypraw - na to wszystko położono cudną papryczkową ostrość, z tym, co naprawdę lubię - ewidentnym papryczkowym (warzywnym) posmakiem. Zawsze sprawia on, iż pikantność nie jest "pusta", choć i tak trudno, by taka była w przypadku bogatego kakaowego tła. Już przy pierwszym kęsie wyczułabym bowiem w ciemno, iż to czekolada od Krakakoa - tak była specyficzna. Potem już rozkoszowałam się pieszczącą podniebienie pikantnością na sporym poziomie (choć Carolina Reaper to oczywiście nie była), połączoną z lubianym przeze mnie bukietem Krakakoa. Dla fanów czekolad z chili pozycja konieczna do spróbowania - warto przekonać się na własnych kubkach smakowych, czy fuzja tego akurat kakao z chili przypadnie Wam do gustu.


Skład: miazga kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, chili w proszku, lecytyna słonecznikowa.
Masa kakaowa min. 60%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 580 kcal.
BTW: 5/40/50

2 komentarze: