Pierwsze doświadczenie z berlińską marką In't Veld wzbudziło w nas mieszane uczucia. Noixsette Apart, czyli gianduja oparta na piemonckich orzechach laskowych i 60% zawartości kakao meksykańskiego i gwatemalskiego - była bardzo specyficzna, nie do końca "nasza". Nie mniej jednak, w sklepie Sekretów Czekolady zakupiłam ostatnimi czasy parę tabliczek tej marki, która generalnie wzbudzała moje wielkie nadzieje. Działo się tak przede wszystkim przez wzgląd na zestawienie kakao o atrakcyjnym pochodzeniu z niebanalnymi dodatkami - tworząc niecodziennie kompozycje, na dodatek zapakowane w sposób przyciągający wzrok.
Tym razem czekało nas mocne uderzenie - 80% dzikiego kakao z meksykańskiego regionu Soconusco (położonego w pobliżu granicy z Gwatemalą). Jungle Please Soconusco to jedynie ziarna kakao, pełen cukier trzcinowy, czysty tłuszcz kakaowy i... nibsy kakaowe do tego. Zapowiadało się surowe uderzenie! Tym bardziej, gdy wspomniałam charakterystyczne dla Meksyku nuty smakowe...
Urokliwie ciemna, lekka nawet jak na te i tak niewielkie 50 g tabliczka - pachniała zapowiedzią czegoś niezwykłego. Była to woń dzika, zarówno świeża i duszna, wyraziście ziołowa, z nutą soczystych owoców. Automatycznie przenieśliśmy się do wioski ukrytej gdzieś w środku dżungli.
Smak w pełni nas zdetronizował. Z początku powściągliwa i zwarta, za chwilę nadal bez wielkiej wylewności rozpuszcząca się - i tak zalała nas feerią ekstremalnych doznań. Najpierw poczuliśmy narastającą kwasność, typową dla dzikiego kakao i ziół. Producent sugeruje szalone połączenie szampana z imbirem i rzeczywiście coś w tym jest. Napastliwy atak świeżej kwaśności białego wina, duszności ziół i aromatu przypraw - przełamany słodyczą tropikalnych owoców (guawa!). Podany na konkretnej (niezbyt lejącej się), lecz tym samym lekkiej strukturze.
Smak w pełni nas zdetronizował. Z początku powściągliwa i zwarta, za chwilę nadal bez wielkiej wylewności rozpuszcząca się - i tak zalała nas feerią ekstremalnych doznań. Najpierw poczuliśmy narastającą kwasność, typową dla dzikiego kakao i ziół. Producent sugeruje szalone połączenie szampana z imbirem i rzeczywiście coś w tym jest. Napastliwy atak świeżej kwaśności białego wina, duszności ziół i aromatu przypraw - przełamany słodyczą tropikalnych owoców (guawa!). Podany na konkretnej (niezbyt lejącej się), lecz tym samym lekkiej strukturze.
Zidentyfikowaliśmy pikantność papryczek chili, spod których wypłynęła bardzo intensywna... grzybowość. Nuty grzybów zawsze fascynują mnie w czystych czekoladach. Tutaj były to podgrzybki i maślaki podane w śmietanie, doprawione aromatycznym pieprzem. Na dodatek inwazja ziołowa cechująca Soconusco podbita była suchym kamiennym zacięciem, jakby owe dzikie podsuszone rośliny zostały dopiero co rozdrobione w moździerzu. Suche akcenty przypominały także wonny popiół z ogniska oraz skorupy orzechów włoskich.
Chrupiące, lecz nienarzucające się nibsy zatopione zostały wewnątrz tafli w ilości umiarkowanej. Brawa dla producenta, że potrafił znaleźć w tym równowagę. Tym samym, nibsy stanowiły umiejętne podkręcenie walorów diabelsko bogatego i silnego kakao z Soconusco. Świetnie to wypadło.
Chrupiące, lecz nienarzucające się nibsy zatopione zostały wewnątrz tafli w ilości umiarkowanej. Brawa dla producenta, że potrafił znaleźć w tym równowagę. Tym samym, nibsy stanowiły umiejętne podkręcenie walorów diabelsko bogatego i silnego kakao z Soconusco. Świetnie to wypadło.
Podsumowując... jedząc Soconusco w istocie przenieśliśmy się do wioski ukrytej w środku tropikalnej wioski. Półnadzy, zgromadziliśmy się przy ognisku. Zbliża się zmierzch. Szykujemy mięso do pieczenia nad żywiołem ognia. W tym celu, na kamieniach rozcieramy wonne przyprawy. Zaspokajając bieżący głód pałaszujemy soczyste guawy. Wprawiając się w magiczny stan sięgamy po halucynogenne grzyby...
Po Noixsette Apart, nasza Soconusco było niczym przywalenie obuchem w głowę. Genialna, szokująco bogata, nietypowa, meksykańsko dzika. Chcę więcej!
Po Noixsette Apart, nasza Soconusco było niczym przywalenie obuchem w głowę. Genialna, szokująco bogata, nietypowa, meksykańsko dzika. Chcę więcej!
Skład: ziarna kakao, pełen cukier trzcinowy, czysty tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 80%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 599 kcal.
BTW: 10/48/26
Meksykańskie kakao to u nas rzadkość, moim jedynym doświadczeniem jest Mokaya. Bardzo się cieszę, że ta tabliczka pojawiła się w Sekretach.
OdpowiedzUsuńTwój opis brzmi rewelacyjnie!
OdpowiedzUsuńRównież czułam słodki alkohol, ale pikanteria to mi nie z chili, a z... serami się kojarzyła. Wszystko pięknie, ładnie, ale coś mi jednak w niej nie grało. I to nawet nie chodziło o nibsy (bo jakoś wyjątkowo mi pasowały).