środa, 14 lutego 2018

Franceschi Ocumare ciemna 70%


Dziś przed Wami ostatnia czekolada wenezuelskiej marki Franceschi, jaką wzięłam w swe posiadanie - tym samym ostatnia (bo trzecia) reprezentująca serię Premium 70%, wykonaną z kakao Criollo. Kolekcja ta okazała się bardziej elegancka od serii Fina (60% Trinitario) nie tylko pod względem wyglądu opakowań, ale i szlachetności smaku. Moje Franceschi zakupiłam za pośrednictwem sklepu Sekretów Czekolady. Dzisiejsza Ocumare 70% była ostatnią czekoladą jedzoną w Polsce przed wyjazdem na nasz styczniowo-lutowy urlop.

Ocumare 70% została wykonana z Criollo hodowanego w okolicy leżącego nad Morzem Karaibskim miasta Ocumare de la Costa. Owe miasto leży w regionie Aragua, tak samo jak doliny Choroní, z których pochodzi kakao użyte do wykonania recenzowanej już przede mnie Franceschi Choroní 70%. Z Ocumare de la Costa blisko jest już także do stanu Carobabo (nawet bliżej, niż z Choroní), a w Carobabo uprawiano ziarna użyte do wykonania Franceschi Canoabo 70%. Z tej geograficznej rozprawki wysnuwa się jeden wniosek - istniało duże prawdopodobieństwo, iż nasza Ocumare nutami smakowymi postawi się gdzieś pośrodku między Choroní a Canoabo).

 

Nazwę Ocumare znamy już z dwóch dzieł Domori: Ocumare 77 i Puertomar, jednakże tam związana jest ona bezpośrednio z genetyką kakao (oba rodzaje ziaren wyhodowane na potrzeby tych tabliczek pochodzą i tak z plantacji Hacienda San Jose), natomiast u Franceschi zależność jest typowo geograficzna, a co do samej genetyki - nie mam takiej wiedzy. Nie chciałam więc w żaden sposób porównywać Domori z Franceschi w tym wypadku.

Nasza Ocumare od Franceschi charakteryzowała się bodaj najciemniejszą barwą z wszystkich tabliczek z serii Premium, jednak nadaj trudno nazwać ją bardzo ciemną. Pachniała za to niezwykle delikatnie, niczym delikatne kwiaty muskane przez wiosenny ciepły wiatr, a także jak nadzwyczaj subtelny miód. Aromat wyraźnie zapowiedział nam, że to będzie słodka i beztroska degustacja.


Kęs czekolady tworzył w ustach słodką zbitą kulkę, gładziutką - co znamy już z poprzednich degustacji serii Premium. Od pierwszego kawałka Ocumare wiedziałam, że będzie to najdelikatniejsza z całej trójki Criollo. O ile w poprzednich Premium prędko przychodziły mi do głowy wyraziste nuty, tak tutaj długi czas delektowałam się samymi subtelnościami: płatki polnych kwiatów, lipowy i akacjowy miód, pszenny świeży chleb. Gdzieś dalej pojawiły się smakowite orzechy: laskowe i nieco nerkowców. Wszystko utrzymane w aurze niewinności, aksamitu, beztroski. Czekolada przywołująca wspomnienia dzieciństwa, ale myślę, że i tak nienadająca się dla dzieci. Dzieci pewnie nie potrafiły by docenić takich odczuć.

Mimo delikatności Ocumare nie nudziła mnie. Wręcz przeciwnie, ciekawe było jej porównywanie z pozostałymi Premium. I tak, jedząc Choroní myślałam o ciężkim żytnim chlebie z ziarnami posmarowanym gryczanym miodem - Ocumare była delikatnym kawiorkiem posmarowanym aromatycznym masłem i akacjowym miodem. To już Canoabo była bardziej pszenna, ale pojawiło się w niej więcej nut przyprawowych, a do tego pyszne truskawki - w Ocumare wszystko było bardziej wydelikacone i jakby rozmyte, przyprawy zamieniły się w kwiaty, a truskawki w miękką orzechową masę.

  
Trudno określić, która z Franceschi Premium smakowała mi najbardziej. Każda z nich była inna, choć można znaleźć między nimi sporo podobieństw. Na pewno wolę całą serię Premium od Fina... I zarówno Ocumare, jak i jej dwie siostry, z czystym sumieniem polecam wszystkim fanom czekolad raczej delikatnych, wyważonych, milusińskich - a jednak posiadających swój specyficzny charakter. Zapadają w pamięć swoim śniadaniowym, słonecznym klimatem, pełnym beztroski i lenistwa.

Skład: miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, cukier.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 60 g (2x 30 g).

3 komentarze:

  1. Szkoda, że tylko 3 z ich czekolad okazały się ciekawsze...

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie siedzę sobie z drugą tabliczką (kupiłam do zdjęć) i wiesz co... ja nie wiem, jak ona Ci mogła się wydać tylko pszenno-miodowa. Ja tu ewidentnie czułam "udelikatnione" owoce... Chociaż teraz dochodzę do wniosku, że to chyba rzeczywiście owoce w miodzie. Czy akacjowym? Też bym nie powiedziała. Nie przepadam za nim, ale... może to te może "gorzkawe owoce"? Chociaż akacjowego nie nazwałabym gorzkim, a i czekolada gorzko nie smakowała. Przy tej recenzji przyszło mi do głowy, że już nie pamiętam smaku pszennego chleba, haha. Pamiętam, dlaczego nie lubię, ale takiego realnego...
    Zgoda jednak, że czekolada smaczna mimo delikatności. Ja jednak z marką się nie polubiłam za bardzo.

    OdpowiedzUsuń