sobota, 18 listopada 2017

Bonnat Surfin ciemna 65%


 100-gramowe Prawdziwe Czekolady to rzadkość. W tytułu wypuszczania tabliczek w takiej gramaturze szczególne miejsce w moim sercu mają Pralus, Bonnat i Morin (dziwnym trafem, wszystkie trzy to marki francuskie). Choć w przeważającej mierze degustuję czekolady tylko z Mężem, ostatnimi czasy stałam się mniej chytra w kwestii dzielenia się czekoladami. 100-gramową czekoladę po prostu najłatwiej podzielić tak, aby każdy mógł jej porządnie zasmakować. Na początku listopada goszcząc Kasię, Kornela i małą Gabrysię chciałam podać do kawy którąś z moich czekolad i wybór padł na wyrób od Bonnat - przede wszystkim przez wzgląd na solidną gramaturę.


 Surfin jawi się jako wyjątkowa propozycja spośród całego asortymentu Bonnat. Ta czekolada o 65% zawartości kakao została wykonana według dawnej receptury z, uwaga, 1884 roku, opracowanej przez Felixa Bonnata. Surfin jest blendem stworzonym z ziaren pochodzących z Wenezueli, zachodniej Afryki, Brazylii, Peru i Meksyku. Dzisiejsza Surfin powstała ku uczczeniu 130 rocznicny marki Bonnat. Surfin to po prostu kawał czekoladowej historii, a takie chwyty przyciągają mnie jak magnez. Nie ukrywam, że żywiłam wobec niej spore nadzieje, toteż nie wstydziłam się wyciągnąć ją jako godziwy poczęstunek. Tak jak pozostałe moje tabliczki Bonnat, Surfin zakupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.


 Bonnat jak to Bonnat, jak zwykle prezentował się bardzo smakowicie, z swoją grubą czekoladową taflą, miąższystym przekrojem, a w przypadku Surfin - względnie ciepłą barwą, dość jasną jak na 65% kakao. Czekolada pachniała po prostu deserowo, z delikatnym przebłyskiem soku z cytryny. Spodziewałam się słodyczy i tłustości, jak to w Bonnatach bywa, a tymczasem....

Słodycz była, owszem. Surfin dla mnie różniła się jednak konsystencją od pozostałych Bonnatów. Nie była tak tłusta, co pewnie wielu ucieszy. Charakteryzowała się drobnoproszkową strukturą, co absolutnie nie przeszkadzało w jej gładkim rozpuszczaniu się. Powolnym, lecz gładkim. Smakowo zaś... naprawdę, nie cechowała się niczym szczególnym. Pod tym względem mocno mnie zawiodła. Chciałam moich gości naprowadzić na odkrywanie niuansów w czekoladach podczas tej degustacji, a tymczasem sama miałam problem, by wyodrębnić w niej konkretne akcenty. To była po prostu łagodna ciemna czekolada, którą równie dobrze można jeść bez głębszej refleksji.


 Lekko maślana, lekko palona, lekko cytrusowa, pod koniec coraz to bardziej orzechowa - ale nadal bez przekraczania jakiegoś asekuracyjnego poziomu. Zwyczajnie czekoladowo słodka, oczywiście nie przyrównując jej do Wedla czy Wawelu, ale jak na swoją półkę naprawdę zwykła. Zauważyłam, że dotąd próbowane Bonnaty z kolekcji Les Grands Crus Historiques (w białych opakowaniach) były zawsze łagodniejsze od tych w kolekcji Les Grands Crus d'Exception (w kolorowych opakowaniach), ale Surfin to już przesada (nie wspominając już o tym, że mleczne czekolady Les Grand Crus Lait biją ją totalnie na głowę). Być może koneser krainy łagodności zakochałby się w Surfin, ale ja spodziewałam się czegoś bardziej oryginalnego. Może większa o 10% zawartość kakao by coś zmieniła? No, ale w końcu to miało być odtworzenie dawnej receptury...


 Czasem blendy używanych przez manufakturę okazują się doskonałe (patrz 9 od Amedei), a czasem to, co tworzy charakterność z osobna, w mieszance staje się bezpłciowe i zwyczajne. Tak, Surfin od Bonnat to zupełne przeciwieństwo 9 od Amedei. Eksploracja single-origin z różnych krajów od Amedei była dla mnie nieznośnym doświadczeniem (a w blendzie zamkniętym w 9 te ziarna smakowały znakomicie). W przypadku Bonnat mamy do czynienia z całkowitym odwróceniem sytuacji. Cóż, narazie w mojej kolekcji pozostała mi jeszcze tylko jedna Bonnat - z meksykańskich ziaren - i oby moja teoria okazała się słuszna. Od wielokrotnie nagradzanej Selva Maya oczekuję wiele...

Skład: ziarna kakao, tłuszcz kakaowy, cukier trzcinowy.
Masa kakaowa min. 65%.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 593 kcal.
BTW: 7,4/43,6/46,9

2 komentarze:

  1. Bonnat bez tłustości, no nie wierzę :) Z blendami niestety tak jest, zawsze jest ryzyko, że po zmieszaniu zginie charakter kakao, no i te 65% też pewnie robi swoje. 65 to dla mnie dobra mleczna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, w końcu Asfarth i Java od Bonnat też mają 65% kakao i są mleczne! Je uwielbiam.

      Usuń