poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Amedei Toscano Black 70 ciemna 70%


Kolejny raz po niedługiej przerwie sięgnęłam po Amedei, choć wolałabym tego nie robić - jednakże goniły mnie terminy ważności moich tabliczek. Zdecydowanie bezpieczniej by było zrobić sobie przerwę od tej włoskiej marki. Sporo Amedei zjadłam ostatnimi czasy, a degustacje te pozostawiły po sobie mieszane odczucia. Nie mniej jednak, z pierwszą czekoladą z serii blendów Toscano Black - 63 - wiązałam miłe wspomnienia. Najmocniejszą z tej kolekcji - 70 - otwierałam więc przepełniona nadzieją. Na swoją kolej czeka także 66, którą zapewne wypróbuję także w najbliższym czasie. Wszystkie Amedei zakupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.


Czekolada cechowała się delikatnym aromatem dymu z ogniska. To był ciekawy efekt - z gruntu wyrazisty zapach unosił się nad tabliczką niczym lekka mgiełka. Kładąc kostkę na języku musimy popracować nad jej rozpuszczeniem, na szczęście pozbawiona jest proszkowatości jak niektóre Amedei, okazała się za to dość mocno zbita i zwarta. Po rozpuszczeniu stała się gęstą słodką masą, oczywiście zawierającą w swej słodyczy charakterystyczny bezowy posmak. Na szczęście Toscano Black 70 oferowała też parę innych doznań.


Paloność tej czekolady jest bardzo intensywna, co w ciekawy sposób miesza się z bezową słodyczą. Tak jak w 63, zwróciłam uwagę na nuty drewna, tytoniu, ziemi i skóry - takie typowe ogniskowe nuty. W przeciwieństwie do koleżanki o mniejszej zawartości kakao, 70 wydaje się nie łagodnieć wraz z trwaniem degustacji.

O ile w 63 jednym z wiodących akcentów był dla mnie strudel, jak tutaj również pomyślałam o cieście typu szarlotka, ale zupełnie inaczej wykonanym. Podprażone jabłka znalazły się tu w niezbyt udanym cieście - w środku nie do końca wypieczonym, zaś z wierzchu wręcz przypalonym. Ewentualna maślaność czy iluzja pudidngu ryżowego znikały pod naprawdę znaczną palonością.


Paloność dalej szła w stronę mocno wypieczonej skórki z chleba, a następnie posypała się już cała moc słodowych skojarzeń. Toscano Black 70 stała się dla mnie imperialnym stoutem zaklętym w tabliczkę. Myślałam o mocnym i gęstym piwie na czekoladowych, ciemnych słodach. Czekolada i tak czy siak posiadała ciekawy, niby-alkoholowy posmak, co tym bardziej pokręcało piwne skojarzenia. Wysoki poziom słodyczy kierował moje myśli w stronę słodkawych, esencjonalnych niczym likier stoutów np. Liquid Confidence.


Nad palonymi nutami w tej czekoladzie długo by się było można rozwodzić. O dziwo, nie kojarzyły mi się zbyt mocno z kawą. Słodowość okazała się zaskakująca i dominująca - coś, co szczególnie wyróżnia 70 w porównaniu do 63. Ciekawa jestem, w którym miejscu odnajdzie się 66, być może zaintryguje mnie czymś zupełnie innym...


Skład: masa kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, wanilia.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 50 g.

10 komentarzy:

  1. Słodowa? Mi się wydała maślana i jakaś za słodka, mimo że rzeczywiście palona. Ja się jednak w tych palonych smakach raczej jakiejś taniości doszukałam. :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa... Niestety, jest to nieco tani smak, choć po niektórych Cru ta czekolada jawi się jako wykwintność :P

      Usuń
  2. Charlottemadness17 kwietnia 2017 06:57

    Zjadła bym sobie taką tabliczkę na dzień dobry;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Basiu,ale ładnie opisałaś tą czekoladę a słodycz bezowa do mnie chyba najbardziej przemawia:) . Piękny ma kartonik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie musisz koniecznie spróbować Amedei - bezy to charakterystyczna nuta tych czekolad.

      Usuń
  4. Już nawet nie pamiętam czy ją jadłem, jeśli tak to bardzo dawno temu, muszę poszukać w pudle z opakowaniami, czy mam opakowanie po niej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okazało się, że tej nie jadłem. Próbowałem wszystkich Amedei oprócz tej i dwóch z serii orzechowej. Pozostałe Toscano Black jadłe, 63 fajna, 66 trochę gorsza (moim zdaniem).

      Usuń
    2. Huh, no to zobaczymy, jak ja odbiorę 66...

      Usuń