sobota, 1 października 2016

Zotter Candied Ginger ciemna nadziewana imbirem i ganaszem czekoladowo-sojowym z miodem i grappą


Na 28 sierpnia mieliśmy zaplanowaną również długą, lecz bardziej monotonną trasę niż tę z poprzedniego dnia. Ruszaliśmy ponownie z Myślenic kierując się na niewysokie Pasmo Babicy, którym planowaliśmy zejść do Harbutowic (koniec końców, zeszliśmy dalej - do Palczy). Stamtąd czekała nas podróż do Sułkowic busem lub autostopem, gdzie równie niewysokim Pasmem Barnasiówki mieliśmy powrócić do Myślenic. Choć dzień miał być długi, to mimo to niezbyt wymagający - i bardzo dobrze, bowiem dopadły mnie babskie sprawy. Daleki marsz po łatwym szlaku był dla mnie najlepszą formą wysiłku.


Raba o poranku - zdjęcie z mostu w Myślenicach.




Podchodząc na Pasmo Babicy zostawiamy Myślenice za sobą. Widzimy szczyty, po których wędrowaliśmy w poprzednie dni. Po jakimś czasie wchodzimy do lasu, z którego nie wyjdziemy przez kilka najbliższych godzin - właśnie tak w przeważającej mierze wygląda Pasmo Babicy. Las, las, las i... grzybiarze. No i oczywiście grzyby! Przeróżne, w tym ten uroczy okaz sromotnika bezwstydnego.


Marsz aromatycznym lasem pozwolił nam w pełni się zrelaksować, choć czasem brakowało prześwitu ukazującego nam rozległy widok na sąsiednie Pasma Koskowej Góry i Barniasiówki. Barnasiówka czasem mignęła nam tam, gdzie las był mnie gęsty, ale Koskowa maskowała się dobrze, na szczęście do czasu... ale o tym już w następnym wpisie.

Na jednej z nielicznych, maleńkich polan skrytych gdzieś w gęstwinie zatrzymaliśmy się na kawę i czekoladę, rozsiadając się na trawie. Wybór padł na zotterowską Candied Ginger, która niezwykle pasowała mi do panującej wokół aury - końca sierpnia w zacienionym lesie. Niedawno tę czekoladę opisywała u siebie Kimiko, zapraszam Was do porównania naszych opinii.


Kuwerturę stanowiła ciemna czekolada o 70% zawartości kakao. Jej warstwa była imponująca - trzaskała przy przełamaniu, była aromatyczna - świdrowała w nosie feerię kwiatową, orzechową i ziemistą, a przy tym soczystością i rześkością z pewną dozą powagi. Wewnątrz krył się zbity ganasz sojowo-czekoladowy, zupełnie pozbawiony elementów mlecznych. Usiany był solidnymi kostkami kandyzowanego imbiru, które były gwoździem programu w tej tabliczce. W trakcie degustacji okazało się, iż umieszczono ich naprawdę sporo i rzeczywiście dyktowały tempo całej kompozycji.

O ile przed przełamaniem tabliczki czekolada pachnie przede wszystkim właśnie samą kuwerturą - bardzo leśno-kwiatową, wyważoną i elegancką - to po ukazaniu wnętrza zapach zostaje wzbogacony o dodatkowe silne nuty. Imbir odkrywa przed nami pokłady cytrusowości i drapiącej w nos słodyczo-pikatności. Nam osobiście ów aromat w pierwszej chwili skojarzył się z kolorowymi żelkami posypanymi z wierzchu cukrem i kwaśnym pyłkiem. Zapowiadało się ciekawie.


Rzeczywiście Candied Ginger to bardzo wyważona i smaczna kompozycja, a antyfani imbiru nie mają tu czego szukać. Czekolada ukazuje przed nami wszystkie twarze imbiru: pikantną, cytrusową, wytrawną, jak i kandyzowaną. Wtopienie soczystych, rewelacyjnych jakościowo kostek kandyzowanego imbiru w poważną ciemną czekoladę i neutralny czekoladowo-sojowy ganasz było strzałem w dziesiątkę. Imbir daje popis komponując się w czekoladą wyśmienicie. Jest imbirowo w sposób cudnie intensywny, a przy tym Zotter nie przegiął z imbirem ani o ułamek grama.

Poza tym, Zotter świetnie dobrał pozostałe dodatki. Grappa swą rześką alkoholową nutą gra w tle melodię uwypuklającą zalety zarówno samego imbiru, jak i czekolady. Miód podkreśla słodycz kandyzowanego imbiru, a także świetnie zgrywa się z delikatnym sojowym posmakiem ganaszu, nadaje mu łagodności. Wanilia, anyż i cynamon umiejętnie podkręcają korzenność kompozycji, choć absolutnie nie czynią jej "piernikową".


Każdy fan imbiru koniecznie musi spróbować tej czekolady i... niech najlepiej zamówi od razu kilka tabliczek. Jestem pewna, że zakocha się w Candied Ginger. Swoje egzemplarze możecie nabyć oczywiście dzięki biokredens.pl, do czego z całego serca zachęcam.

Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, imbir 17%, tłuszcz kakaowy, soja w proszku, syrop kukurydziany, miód, grappa, sól, lecytyna sojowa, wanilia, anyż, cynamon.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 460 kcal.
BTW: 5,3/30/39

17 komentarzy:

  1. Z pewnością byłabym zachwycona! Kimiko,w swojej recenzji wspomniała,że to taka imbirowa wersja Zotter Chilli Bird's Eye,to tym bardziej jestem na tak!

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, zgadzam się, że świetnie tu wszystko wyważono. Przepyszna, jedna z moich ulubionych!

    O, jaki grzybek. :D I oczywiście widoki przyjemne... u Ciebie na tych zdjęciach zawsze jest tak słonecznie! Mi z kolei najwidoczniej mgły i szarości pisane. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja ulubiona może nie, ale rzeczywiście świetnie zrobiona.

      Rzeczywiście mamy szczęście do pogody w górach (odpukać!), ale słoneczne zdjęcia to Ty dopiero zobaczyć za parę wpisów! ;)

      Usuń
    2. Aż muszę sprostować, że jakby co, chodziło mi o ulubione z nadziewanych Zotterów. ;P

      Weeeź, nie dobijaj! Mnie pewnie znowu czekają mgły i chmury.

      Usuń
    3. U mnie z nadziewanych i tak nie ulubiona ;)

      A kiedy się wybierasz w góry i gdzie?

      Usuń
  3. Hmmm w sumie to wszystko mi pasuje, może poza tym kandyzowanym imbirem. Lubie jego dodatek w potrawach, ale w niewielkiej ilości, boje się, że tu mogłoby być go zbyt wiele... za to ten ganasz sojowo-czekoladowy brzmi obłęęęędnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imbir gra tu główną rolę, ale hmm... no myślę, że dałabyś się do niego przekonać :)

      Usuń
  4. Wstyd się przyznać, ale jeszcze się z tą tabliczką nie spotkałem. Cóż, sezon na czekoladę powoli się zaczyna, więc trafi na listę zakupów :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No niestety za imbirem i to takim naprawdę ostrym nie przepadamy :/ Bardzo fajnie się wpasowała w te leśne klimaty :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż tak ostry nie był :). Wszystko było bardzo spójnie skomponowane, imbir pokazał wszystkie swoje twarze.

      Usuń
  6. Basiu kusisz niemiłosiernie:) . Mój szwagier jest fanem imbiru daje go gdzie może do rosołu,innych zup,ściera do buraczków do surówek do ciast. Sebastian nauczył mnie jeść imbir :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, to w takim razie ta czekolada jest stworzona dla Twojej rodziny! :)

      Usuń
  7. Rzadko się zdarza, że napotykam tak bardzo nie-moją czekoladę. Super, zero pokusy ;)

    OdpowiedzUsuń