Dziś opisywana czekolada to prawdziwa podróżniczka. Zakupiona w Katowicach (zresztą, powyższe zdjęcie zostało zrobione na ogródku katowickiej pijalni piwa Biała Małpa), pojechała z nami do Austrii. Tam pewnego dnia zabraliśmy ją na alpejski szlak, lecz w nienaruszonym stanie wróciła do Polski. Przeleżała swoje w Magicznej Szufladzie, by ponownie wybrać się na górski szlak - tym razem w Beskidy.
Przed wyjściem w góry 10 listopada byliśmy jeszcze tak pełni po obfitej kolacji zjedzonej w restauracji poprzedniego wieczoru, że po symbolicznym śniadaniu do porannej kawy nie byliśmy wstanie wcisnąć ani kostki czekolady. Dopiero wchodząc na pierwszy szczyt tego dnia naprawdę zachciało się nam kakaowego dopalacza. Zatrzymaliśmy się gdzieś w środku lasu, ledwo co ochronieni przed wiatrem. Na pieńku ściętego drzewa urządziliśmy sobie kawiarniany stolik.
Cóż mogę napisać o tej Karmello? To mleczna czekolada o takiej samej zawartości masy kakaowej, jak niedawno opisywana tabliczka z serii Chococholic. To czuć, bowiem nie zostajemy w żaden sposób przesłodzeni. Smaczna czekolada, gdzie mleko i kakao tworzą spójną, równowartościową fuzję. Odniosłam jednak wrażenie, że tabliczka z żurawiną i pistacjami była odrobinę mniej aksamitna od tej z aromatem karmelowym. Dotyczy to zarówno doznań czysto smakowych, jak i tych dotyczących konsystencji podczas rozpuszczania się w ustach. Dziwi mnie tylko, dlaczego w składzie podano na pierwszym miejscu miazgę kakaową - cóż, raczej tak nie jest ;).
Jedną z przyczyn, dla której w ogóle zdecydowałam się na zakup tej czekolady były bardzo apetycznie wyglądające duże kawałki suszonej żurawiny. Te bakalie kupowane nawet solo, to częstokroć małe scukrzone pypcie ze sporą domieszką oleju. Tutaj użyto dorodnych, soczystych owoców - wysuszonych bez żadnych kombinacji. Były bardzo smaczne - kwaskowato-cierpkie, dokładnie takie, jaka jest naturalna żurawina. Owoce nie były ani zbyt miękkie, ani zbyt twarde - a wielkość cząstek to doprawdy ideał dla czekolady z bakaliową posypką.
Niestety Karmello poskąpiło nam pistacji. Mogło ich być zdecydowanie więcej. Niestety, ich jakość też nie jest najwyższa. Pistacje znów sprawiają wrażenie rozmiękłych i mało wyrazistych - podobnie jak w przypadku deserowego Karmello z mieszanką orzechów. No, może tutaj pistacje przedstawiały się odrobinkę lepiej. Co nie zmienia faktu, że chciałabym ich WIĘCEJ!
Może nawet dobrze, że Karmello oszczędnie dawkowało nam pistacje, bowiem dwa dni przed degustacją tej czekolady ostro przesadziliśmy z orzechami. Na szczęście nasze żołądki tego nie odczuły, w zasadzie nasze sumienie i tusza również nie :D. W nieco pikantnym konkursie na Blogu CzekoLady wygrałam bowiem zestaw orzechów w surowej czekoladzie od Surovital. Zawartość przesyłki od Aurory Czekoladowej oczywiście postanowiłam zabrać w góry. Mi i mojemu Ukochanemu szczególnie posmakowały orzechy brazylijskie w surowej ciemnej czekoladzie. To było niebo w gębie i turbodoładowanie energetyczne! Tego dnia przedawkowaliśmy selen, NNKT i endorfiny ;). Na zdjęciu powyżej możecie zobaczyć mnie wcinającą właśnie taki boski orzech. To moje kolejne miłe doświadczenie z firmą Surovital (opisy ich czekolad, których dotąd próbowałam znajdziecie tu i tu).
Muszę przyznać, że pomimo chęci do częstszego publikowania postów, jestem zmuszona pozostać przy obecnej częstotliwości. Po ostatnim weekendzie czekolad do recenzji znów przybyło, a ja z pisaniem kolejnych notek jestem daleko do tyłu. Dobrze, że mam fotografie, notatki i nagrania na dyktafon z degustacji - kiedyś były mi niepotrzebne, dziś bez nich nieźle bym się natrudziła.
Skład: czekolada mleczna (miazga kakaowa, cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, lecytyna sojowa, naturalna wanilia), suszona żurawina, pistacje.
Masa kakaowa min. 33,5%.
Masa netto: 100 g.
Wiadomo, zima idzie, czekolad przybywa :D
OdpowiedzUsuńPrzybywanie czekolad w mojej Magicznej Szufladzie raczej nie zależy od pory roku :D. A liczba zjedzonych, gotowych do recenzji - zawsze zwiększa się po wyjeździe w góry. Tam czasem schodzą nam 2 tabliczki dziennie.
UsuńTrzeba przyznać, że Karmello wie jak przyciągnąć uwagę wyglądem tabliczki :D pięknie wygląda.Szkoda, że u mnie nie da się jej kupić.
OdpowiedzUsuńHa, w końcu porządnie widać jak wyglądasz :D (tak wiem, jesteś w avatarze, ale tam cię słabo widać)
Przez Internet też sprzedają ;). Mnie pokusiły właśnie te przepiękne suszone owoce.
UsuńNie wiem mój widok - przemoczonej i spoconej na górskim szlaku - jest porządny :D
Przeczytawszy wpis, mam dla Ciebie tylko jedną wiadomość, w dodatku nie ode mnie, ale od zjedzonej i zrecenzowanej czekolady Karmello:
OdpowiedzUsuńDroga Basiu!
Tak wiele spędziłyśmy ze sobą dni, tak wiele przeszłyśmy wspólnie szlaków. Kiedy tylko Cię zobaczyłam - wtedy, w Katowicach - wiedziałam, że jesteśmy sobie przeznaczone. To nic, że u Twego boku kroczył chłopak, a w sieci czekały setki czytelników. To nic, że zabierając mnie ze sklepu miałaś plan szybkiego mnie skonsumowania. Ja wiedziałam, że będzie inaczej. Pojechałam z Tobą do Austrii. Przebywając kolejne granice, czułam, że mój kres jeszcze nie nadejdzie. Czułam, że przywiązujesz się do mnie. Że Twoje żywe, człowiecze serce zaczyna bić inaczej, czerwieni się na wzór moich żurawin. Czułam, że w tej chwili już nie tylko zajmuje Cię chłopak, ale i ja. Ja i myśli o mnie.
Barbaro! Tak bardzo się cieszyłam, gdy zrezygnowałaś z jedzenia mnie za granicą, przywożąc z powrotem do Polski. To wtedy obudziły się we mnie nadzieje, że może jednak mamy szanse... że Ty i ja... że zamieszkamy razem, że postawisz mnie na najważniejszej półce, że będziesz podziwiać, głaskać i szanować. I tak było. Prawie. Schowałaś mnie bowiem do Swej Magicznej Szuflady, gdzie po raz pierwszy odczułam, że jestem jedną z wielu. Owszem, kuszącą i nęcącą, ale nie wyjątkową, nie jedyną. Może bałaś się reakcji ludzi na wieść o tym, że zamiast żyć u boku partnera z krwi i kości, Ty wybrałaś mnie - czekoladę. Jest w tym trochę racji... Polska nie jest jeszcze gotowa, by zaakceptować takie związki. Nadal żyłam jednak nadzieją. Że może w ukryciu, po kryjomu, we własnych czterech ścianach... przecież żadna z nasz nie musiała wychodzić z szafy. Ale nie. Ty bałaś się swoich słabości. Zabrałaś mnie w Beskidy, niby że romantycznie, niby że pięknie i nastrojowo. A potem zrobiłaś to. Wyjęłaś mnie na świat, lecz nie aby pokazać wszystkim... przyznać się, pochwalić... nie. Wyciągnęłaś mnie, by skończyć ze mną raz na zawsze. Zjeść, opisać jak przygodną znajomość i z czasem zapomnieć.
Barbaro! Wiedz, że ja nie zapomnę nigdy.
Karmello z żurawiną i pistacjami
Aaaaaaaaaaaa!!!! <3 Kobieto, coś Ty zrobiła! Aż mnie w serduszku coś ukłuło jak to przeczytałam. Mój Facet śmieje się, jak personalnie potrafię traktować Moje Czekolady, ale po Twoim komentarzu to już w ogóle dostanę szajby :D. Biedna Karmello, pośród tych wszystkich Zotterów i innych wykwintności odnosiłam się do niej z takim lekceważeniem... Aaaa, wariactwo :D. Idę przytulić Moje Czekolady, każdą z osobna :D
UsuńDobrze zrobisz! I pilnuj się na przyszłość, bo wiesz... jeszcze kiedyś któraś może mi szepnie słówko czy dwa, jak je traktujesz.
UsuńTuląc każdą z osobna przeliczyłam, ile ich teraz mam... W Magicznej Szufladzie jest 37 czekoladowych kochanków... Jestem po prostu puszczalska, czekolady muszą mi wybaczyć :P
UsuńAle pocieszna z Ciebie osoba! A jaga fotogeniczna, śliczna ;)
OdpowiedzUsuńAch coraz bardziej kusisz mnie tymi czekoladami! Chyba się w końcu skuszę.
To samo pomyślałam, wyglądasz na przesympatyczną osobę :)
UsuńA co do czekolady, to mogłoby być pięknie, ale żurawina jest dla mnie nie do zaakceptowania. I póki co nie planuję tego zmieniać, i tak mam czekoladową traumę po czekoladzie Nestle, przez którą po połowie kostki prawie nabawiłam się hiperglikemii :< Sama czekolada nie jest zła, ale nadzienie... Wszystkie Milki razem wzięte się nie umywają do takich ilości cukru w cukrze.
Dziękuję dziewczyny, to naprawdę miłe :D. Może częściej będę tu pokazywać swoją facjatę - zobaczymy, czy zawsze będzie się wydawać taka sympatyczna i fotogeniczna ;).
UsuńNatalie - skuś się, życie ma się jedno - warto!!!
Przeraziłaś mnie tą czekoladą Nestle... Szok... Myślę, że jednak powinnaś leczyć swoją czekoladową traumę. W jaki sposób? Innymi czekoladami :D.
Na razie przechodzę fazę ciastkową, zresztą ogólnie jestem bardziej "ciastkowa" niż "czekoladowa", czekoladą szybko się zasładzam, ciastek mogę zjeść więcej.
UsuńAż się boję policzyć, ile mam czekolad. Ale co tam, będę odważna. Policzę.
Jezu. 29.
W tym jakieś 4-5 napoczętych, do dwóch już raczej nie wrócę, chłop dokończy (Nestle i Wedel Creme brulee).
Jest jeszcze trzydziesta, ten nieszczęsny Wawel z wiśnią i chilli.
I jutro dojdą kolejne do kolekcji, bo chodzi za mną biało-kawowa (wszystko przez Twojego bloga i komentarze, kurde :D)
Ciastek też mogę zjeść więcej. I między innymi dlatego wolę czekoladę ;). Wystarczy mi jej mniej, abym zaspokoiła chętkę. Na ciastka i ciasta jestem jak wór bez dna.
UsuńMam więcej, nie przejmuj się :D. Żadna nie jest napoczęta... I póki co żadna nie może dojść do kolekcji, bo to by już było chore :P (no chyba, że dostanę jakieś prezenty na imieniny :P)
Ja nie mam hamulców typu "nie kupuję więcej" :D
UsuńNiestety, kupuję wszystko, co z półek sklepowych woła do mnie "mamo" :<
Czasem gdy włącza mi się taki hamulec, to i tak za parę dni wracam po ów produkt :D. Gorzej, jak już go nie ma :(
UsuńAle ta czekolada musiała się naczekać, żebyś mogła ją w końcu ocenić :D My byśmy nie potrafiły tak tego odkładać :P Dodatki bardzo kuszą, choć od razu widać, że pistacji pożałowali.
OdpowiedzUsuńGratulujemy wygranej, a te orzeszki w surowej czekoladzie chętnie by się przegryzło, bo mamy słabość do takich łakoci :)
Tak jak napisałam w odpowiedzi na komentarz Olgi - mam obecnie w Magicznej Szufladzie materiały na 37 recenzji... (oprócz tego w kolejce do publikacji czeka 7 już zdegustowanych czekolad). Trudno by było nie odkładać takich ilości. Po prostu jara mnie samo kupowanie i składowanie tych czekolad :D.
UsuńOrzechy były boskie... Można je kupić w internetowym sklepie Manufaktury Czekolady.
Faktycznie, to pokaźna liczba :D Nam do taki ilości na szczęście (albo i nie) daleko :)
UsuńJa tam jestem bardzo szczęśliwa, że je mam :D <3
UsuńMy też byłybyśmy szczęśliwe, ale nasze biodra niekoniecznie :D
UsuńKlucz tkwi w tym, żeby rozsądnie sobie je dawkować ;)
UsuńObawiamy się, że nasza silna wola nie poradziłaby sobie z tym wyzwaniem :D
UsuńWierzcie mi, nie zjadłybyście 37 czekolad na raz :D
UsuńCzekolada, wyglądająca przez "okienko" wygląda bardzo apetycznie. Chociaż faktycznie, pistacji wiele nie widać.
OdpowiedzUsuńJeśli dobrze kojarzę, pistacji było dokładnie tyle, ile widać w okienku :P
Usuńnie lubię żurawiny
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo taka zdrowa ;)
UsuńTo prawda, zdrowa, ale raczej nie jak ją jemy z dużą ilością cukru z czekolady, no chyba że byśmy jedli gorzką :D.
UsuńNa górskim szlaku kop w postaci węglowodanów prostych przyda się jak najbardziej. Mleczna czekolada z tak prostym składem, jak z Karmello, i tak jest dobrym wyborem jeśli chodzi o słodycze dostępne w sklepach.
UsuńJestem z tych co słodyczy nie lubią. Co roku przed świętami proszę: żadnych słodyczy :).
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam i byłam wtedy chora na ortoreksję ;)
Usuń