Pełna mleczna czekolada Karmello o 33,5% zawartości kakao wraz ze swoją gorzką koleżanką 70,5% zagościły w Magicznej Szufladzie prędzej, nim uskuteczniłam zakupy w katowickim sklepie powyższej firmy. Dłuższy termin ważności sprawił, że bezpiecznie mogły czekać w niej na swoją kolej (zresztą, gorzka tabliczka jeszcze czeka...). Skoro nie kupiłam ich w Katowicach, a w poznańskim sklepie Karmello nadal nie byłam - to skąd się u mnie wzięły?
Dostałam je w prezencie. Bardzo miły gest od pewnej bardzo miłej osoby. Dopiero ten prezent uświadomił mi, że istnieje taka firma jak Karmello. Zresztą, pisałam już o tym przy okazji recenzji ich deserowej czekolady z malinami i bananami, toteż odeślę Was do tamtej notki.
Dziś opisywana tabliczka należy do serii pełnych czekolad aromatyzowanych Chocoholic Line - tutaj użyto aromatu karmelowego. Nie wiem dlaczego na dość ładnym, przykuwającym wzrok opakowaniu pokuszono się o tak mocne słowa - "Rewolucja w czekoladzie! Takiej czekolady jeszcze nie było". Hmm, no bez przesady. Moim zdaniem to mocne nadużycie, bo wcale nie mamy do czynienia z czymś ekstremalnie wyjątkowym. Muszę za to przyznać, że podoba mi się skala nut smakowych umieszczona na odwrocie opakowania (widoczna na powyższej fotografii). Wyprzedzając opis moich wrażeń z degustacji stwierdzam, że były one mocno zbieżne w tym, co sugeruje producent.
Otworzyliśmy ją pierwszego dnia naszego długiego weekendu listopadowego, spędzonego w Beskidach. Pół nocy podróży samochodem, by wraz ze świtem dotrzeć do Węgierskiej Górki. Kawa, czekolada i już można było ruszyć na wiele godzin na szlak - aż do zmroku (oczywiście z przerwami także na inne posiłki :D). W zasadzie, Karmello bez problemu sprawdziłaby się również na szlaku - na powyższym zdjęciu możecie zobaczyć, w jak fajny sposób tabliczka została zabezpieczona przed urazami mechanicznymi. Nie sposób ją połamać przed wyjęciem z plastikowej foremki. Plus za takie nietypowe rozwiązanie. Kolejną zaletą są duże i dość grube kostki - naprawdę przyjemnie próbuje się takiej czekolady.
Czekolada pachnie bardzo mlecznie, ale jednocześnie mleko nie przesłoniło tu całkowicie kakao. Czujemy słodycz, jednak nie jest ona ordynarna. Wszystko to znajduje swoje odzwierciedlenie w smaku. Cukier nie jest od razu przywoływany na myśl, swoja uwagę zwraca głęboka mleczność - ale bez nadmiernej tłustości. Nic nie jest w niej przesadzone, czekolada jest delikatna i zbalansowana. Nie doszukiwałabym się tu jednak na siłę aromatu karmelowego - na pewno nie jest wyraźnie wyczuwalny. Prawdopodobnie po prostu spójnie zlewa się z mleczną słodyczą.
Z maksymalnym poziomem wyrazistości zaznaczonym na opakowaniu w zasadzie można się zgodzić - nie dotyczy to jednak karmelu, ale właśnie mleczności. To dobra mleczna czekolada, gdzie nieco podwyższony poziom masy kakaowej naprawdę robi różnice. Jestem zaskoczona, bo w przypadku Karmello bardziej przypasowała mi ich wersja mleczna, niż dotychczas próbowane przez nas tabliczki deserowe (oprócz wyżej wspomnianej malinowo-bananowej, była to jeszcze czekolada z miksem orzechów). Zazwyczaj jest odwrotnie, a tutaj zostałam mile zaskoczona. Przyjemny produkt, który może być dobrą bazą dla wielu połączeń.
PS Zapewne zaskoczyła Was ilość zdjęć w dzisiejszej notce - NIE będzie to regułą ;)
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, lecytyna sojowa, aromat.
Masa kakaowa min. 33,5%.
Masa netto 80 g.
Czemu NIE będzie? :P
OdpowiedzUsuńBo zazwyczaj podczas jedzenia czekolady zupełnie nie myślę o tym, by robić jej zdjęcia. Dodatkowo mój Facet się wkurza gdy to robię podczas naszej degustacji :D
UsuńMusze stwierdzić, że czekolada mleczna z wysoką zawartością kakao była jedną z lepszych czekolad jakie jadłam. Widzę, ze ta była przyjemna,a le szkoda, że smaku karmelu nie było więcej. Nie wierzę, że to napiszę, ale mogliby wziąć przykład z Wedla i KarmelLove.
OdpowiedzUsuńChyba wiem którą masz na myśli :>. Też czeka w Magicznej Szufladzie, ale jeszcze trochę poleży ;). W sumie ten aromat karmelowy to taki pic na wodę w tej czekoladzie. To smaczna mleczna tabliczka i tyle, nie trzeba w to mieszać karmelu :D
UsuńNie zaskoczyła mnie ilość zdjęć, raczej pomyślałam sobie: oho, Basi coś posmakowało (można mówić do Ciebie zdrobnieniem, czy wolisz pełne?). Przy okazji trafiłaś w coś, co nareszcie (poza Milkami i Wedlami) z chęcią bym spróbowała. Prawda jest bowiem taka, że... boję się recenzowanych przez Ciebie czekolad. Kojarzą mi się z produktem dla znawców smaku, więc nie dla mnie. I ostatnia rzecz: "Kawa, czekolada i już można było ruszyć na wiele godzin na szlak" - czegoś mi tu brakuje ;> (patrz: tytuł bloga).
OdpowiedzUsuńA, wcale nie ostatnia, bo jeszcze miałam pisać, że jeśli paski znajdują się na opakowaniu, a nie czekoladzie (a wydaje mi się, że tak właśnie jest), to wygląda ona ślicznie i zachęcająco. Jeśli jednak jakimś cudem porywają ją owe paski, to już nie byłabym tak optymistyczna (paski kojarzą się z tanimi czekoladami z supermarketów... tak? nie? mi tak).
UsuńOczywiście, że można do mnie mówić zdrobnieniem ;). Hah, no i naprawdę nie ma co się bać "moich" czekolad. Znawca smaku ze mnie żaden - prawdziwych czekolad typowo degustacyjnych jadłam bardzo mało, nuty smakowe i zapachowe wychwytuję intuicyjnie, a moja wiedza jest mała. Po prostu czerpię radość z czekolady, a to może robić każdy :).
UsuńNa seks przed wyjściem na szlak było za mało czasu, dzień jest krótki, a spora trasa do zrobienia ;). Delektowanie się seksem trwa u mnie dłużej, niż delektowanie się kawą i czekoladą, cóż :D.
Jeśli chodzi o te paski, długo nie mogłam zrozumieć co miałaś na myśli :D. Chodzi o te paskowane plastikowe opakowanie, tak? Sama tabliczka nie posiada już pasków i bardzo dobrze - naprawdę ładnie wyglądała. A czekolady z supermarketów bywają fajne - patrz Fin Carre ;)
mam wrażenie, że te karmelowe będą zbyt słodkie.
OdpowiedzUsuńale wygląda bardzo zachęcająco:)
Tutaj karmel to tylko aromat. Czekolada absolutnie nie jest za słodka. Jest bardzo mleczna i fajnie kakaowa. Cukier na dalszym planie.
UsuńCzyli smakowała tak jak czekolada smakować powinna :) Opakowanie ma dość oryginalne i zachęcające do zakupu, bo kojarzy się z czymś bardziej ekskluzywnym :)
OdpowiedzUsuńTak, smakowała całkiem spoko :). Opakowanie ładne rzeczywiście, choć te portrety jakoś średnio do mnie przemawiają.
UsuńCzekolada wygląda ciekawie, ale dziecko na opakowaniu jakoś mnie przeraża, ma taki podejrzany uśmiech.. :p
OdpowiedzUsuńNo trochę dziwaczne są te portrety, tak ni w ucho, ni w ząb ;). Ale ważne, że zawartość udana :)
UsuńWiadomo, liczy się wnętrze;)
UsuńZ oferty Karmello mam ochotę na pralinki, oczywiście całe pudełko :)
OdpowiedzUsuńPrzyglądałam się czekoladzie i po serii ze zdjęciami osób wywnioskowałam, że im wyższy procent kakao, tym dojrzalsza twarz :P
Nie jadłam nigdy pralinek od nich. Szczerze powiedziawszy, będąc w ich sklepie w ogóle na nie nie spojrzałam :P. Bardziej kusiła mnie czekolada na wagę.
UsuńZ tymi okładkami masz rację :D
Kurde, ja to jednak mam ograniczony repertuar, jeżeli chodzi o czekolady :D
OdpowiedzUsuńTa musiała być pyszna, bo opis wygląda bardzo zachęcająco. Fajnie, że czuć też kakao, a nie samą śmietankowość/mleczność.
Po prostu smaczna i bez zarzutów :D
UsuńZazwyczaj tyle mi wystarcza na "zwykły" czekoladowy głód.
UsuńNo i super, bo solidnie wykonana prostota zawsze bardzo cieszy :).
UsuńOooo, ostatnio się tym zajadałem ; )
OdpowiedzUsuńCzyżby ktoś miał podgląd do mojej Magicznej Szuflady? ;)
UsuńSzczerze podziwiam tego, kto pierwszy wymyślił czekolady.
OdpowiedzUsuńChociaż nie gustuję w ich jedzeniu, chociaż są pyszne, ale od czasu do czasu się delektuję nie tylko smakiem ale i pomysłem, aranżacją. To dzięki Tobie Basiu zaczęłam zwracać uwagę na różne szczegóły w czekoladzie.
Serdeczności dla Ciebie.
Myślę, że każdej osobie - od Olmeków, Majów i Azteków, aż po współczesnych pasjonatów tworzenia czekolady - należy się wielki szacunek i podziw za to, co przynieśli światu.
UsuńBardzo mnie cieszy to, że jest Pani czytelniczką mojego bloga. I że pozwalam dostrzec coś więcej w czekoladzie. Pozdrawiam serdecznie :)