Idąc za ciosem, po degustacji Auro mlecznej z bananami oraz karmelowej z nerkowcami, sięgnęłam po następne maleństwo stworzone przez tę filipińską manufakturę bean-to-bar. Chcąc delikatnie podkręcać poziom kakao, tym razem wybrałam ciemną czekoladę o 55% zawartości ziaren, wzbogaconą o kawę arabikę z prowincji Benguet. Wszystkie moje tabliczki Auro kupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.
W przekroju 27-gramowego smakołyku widać było drobne nierówności, które zdawały się być mieloną kawą. Czekolada pachniała nieco jak tiramisu, a może raczej po prostu ciasto murzynek przełamane odrobiną kawy. Wszystko trąciło mi wonią słodkiej rozpuszczalnej kawy - nie spodziewałam się tego pod Auro, więc nie zastanawiając się dłużej sięgnęłam po pierwszy kęs, by zweryfikować swe obawy.
W przekroju 27-gramowego smakołyku widać było drobne nierówności, które zdawały się być mieloną kawą. Czekolada pachniała nieco jak tiramisu, a może raczej po prostu ciasto murzynek przełamane odrobiną kawy. Wszystko trąciło mi wonią słodkiej rozpuszczalnej kawy - nie spodziewałam się tego pod Auro, więc nie zastanawiając się dłużej sięgnęłam po pierwszy kęs, by zweryfikować swe obawy.
Czekolada okazała się bardzo słodka. Wiem, 55% kakao nie pozwala spodziewać się niczego innego, ale... intrygujące nuty, które odkryłam w Auro o mniejszych zawartościach masy kakaowej naprowadzały mnie na odmienny trop. Tu pouczucie nadmiernej słodyczy jest potęgowane przez owe drobinki, które nad podniebieniu odczuwane są niby kryształki cukru. I tak naprawdę, sama nie wiem, co to jest - jakaś skarmelizowana mielona kawa? Chrupiące cząstki były na tyle małe, iż trudno było je wprost wyłuszczyć z czekolady. Poza tym, wcale nie były kawową bombą, zdawały się być po prostu słodkie, i tyle...
Oprócz niezbyt porywającej swym bogactwem słodyczy, zawiodłam się również kawą, która obecna w zapachu - w smaku niejako się rozmywa. To, co wydawało się kawowe, staje się orzechowe. Są to przede wszystkim orzechy laskowe (całkiem przyjemny krem w takowych) oraz odrobina orzechów włoskich. Niestety, to w zasadzie wszystko, co mogę o tej czekoladzie powiedzieć...
Oprócz niezbyt porywającej swym bogactwem słodyczy, zawiodłam się również kawą, która obecna w zapachu - w smaku niejako się rozmywa. To, co wydawało się kawowe, staje się orzechowe. Są to przede wszystkim orzechy laskowe (całkiem przyjemny krem w takowych) oraz odrobina orzechów włoskich. Niestety, to w zasadzie wszystko, co mogę o tej czekoladzie powiedzieć...
Tym razem nie jest mi szkoda, iż Auro była tak maleńka. Nie mniej jednak, mam nadzieję, że to pierwszy i ostatni raz, kiedy ta marka sprawia mi zawód.
Skład: cukier trzcinowy, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, kawa arabika, lecytyna sojowa, ekstrakt waniliowy.
Masa kakaowa min. 55%.
Masa netto: 27 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 590 kcal.
BTW: 6/38/58.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz