Francuska marka Jeff de Bruges pojawiła się na moim blogu dopiero raz, przy okazji recenzji wyśmienitej Chocolat Ambre. Tamtą, jak i dziś opisywaną czekoladę, zakupiłam w jednym z firmowych sklepów Jeff de Bruges - położonym w mieście Saint Paul na przepięknej wyspie Reunion. Będąc tam, zdecydowałam się na zakup jedynie dwóch tabliczek z asortymentu - wspomnianą wyżej karmelową Chocolat Ambre oraz ciemną Equateur 80%, którą właśnie Wam przedstawiam. Uchylę rąbka tajemnicy, iż z obecnymi doświadczeniami żałuję, że nie skusiłam się na większe zakupy...
Ciemną czekoladę o 80% zawartości ekwadorskiego kakao producent opisał po prostu jako bogatą i głęboką, bardzo aromatyczną, bez cienia goryczki, muśniętą nutami czerwonych owoców. Okazała się dość jasna jak na tak wysoki poziom masy kakaowej. Świeciła się przy tym znacznie, z łatwością przełamywała się i bardzo miękko rozpuszczała się w ustach - co rozbudziło we mnie obawy, iż okaże się zbyt tłusta. Wróćmy jednak do zapachu, który naprawdę mnie uwiódł. Był ciężki i świeży zarazem - przywodził na myśl budyń, koniak, gorącą czekoladę z malibu, kokosowe wiórki. Omiatał sobą cały pokój, gdy tylko podzieliłam tabliczkę na pół.
Jak już napomknęłam, bardzo miękko i aksamitnie rozpuszczała się w ustach, będąc jednocześnie niezwykle soczystą, świeżą i bogatą. Dużo w niej było kwaskowatości i aromatyczności skórki cytryny, skórki niedojrzałego jabłka oraz suszonych płatków kwiatów. Producent wspomina, iż nie ma tu goryczki, z czym nie mogę się zgodzić. Odnalazłam ją, lecz wykwitnie wymieszaną ze słodyczą, przełamaną kwaskiem. Czyż nie ma goryczy w ziemistym, aczkolwiek czystym w smaku koniaku? Czyż nie wyczujemy jej w przypalonych, lekko zjełczałych migdałach? Mnóstwo było też kokosa, czy raczej herbaty z kokosowym syropem, lub też alkoholu z jego dodatkiem (a może po prostu likier kokosowy)?
Jak już napomknęłam, bardzo miękko i aksamitnie rozpuszczała się w ustach, będąc jednocześnie niezwykle soczystą, świeżą i bogatą. Dużo w niej było kwaskowatości i aromatyczności skórki cytryny, skórki niedojrzałego jabłka oraz suszonych płatków kwiatów. Producent wspomina, iż nie ma tu goryczki, z czym nie mogę się zgodzić. Odnalazłam ją, lecz wykwitnie wymieszaną ze słodyczą, przełamaną kwaskiem. Czyż nie ma goryczy w ziemistym, aczkolwiek czystym w smaku koniaku? Czyż nie wyczujemy jej w przypalonych, lekko zjełczałych migdałach? Mnóstwo było też kokosa, czy raczej herbaty z kokosowym syropem, lub też alkoholu z jego dodatkiem (a może po prostu likier kokosowy)?
Wiele nut krążyło w Equateur 80%, przez co 80-gramowa tabliczka zniknęła niepostrzeżenie. Jej różnorodność i świeżość, tak pięknie kontrastująca z pewną masą - okazała się niezwykle przystępna i smakowita.
Skład: miazga kakaowa 74%, cukier, tłuszcz kakaowy 6%, lecytyna sojowa.
Masa kakaowa min. 80%.
Masa netto: 80 g.
Wartość energetyczna w 100 g; 593 kcal.
BTW: 10,7/47/25,3.
Brzmi smakowicie, no i podają procentową zawartość tłuszczu, co jest bardzo rzadkie i godne naśladowania.
OdpowiedzUsuńTaka ciekawostka - Jeff de Bruges ma wspólnego właściciela z... Neuhausem, United Belgian Chocolate Makers/La Compagnie du Bois Sauvage.
OdpowiedzUsuń