wtorek, 14 sierpnia 2018

Taza Wicked Dark ciemna 95% z imbirem


22 lipca był już naszym dniem powrotu z czeskich Karkonoszy. Z racji tego, że lipcowy dzień jest długi, oczywiście nie mieliśmy zamiaru poświęcić go na samą podróż do domu. To, jakie miejsca odwiedziliśmy podczas powrotu scharakteryzuję na końcu tego wpisu, najpierw opisując czekoladę zjedzoną w samochodzie już po wjechaniu na teren Polski.

To całkiem niedawno w Górach Izerskich było nam dane skosztować pierwszy raz czekolady amerykańskiej marki Taza. Była to Wicked Dark 95% z dodatkiem smakowitego prażonego kokosa. Tym razem mieliśmy do dyspozycji analogiczną czekoladę, lecz z imbirem. W recenzji wersji z imbirem przybliżyłam już charakterystykę firmy Taza, której bardzo zależy na uzyskaniu jak najsurowszej czekolady dzięki rozdrabnianiu ziaren kakao za pomocą kamiennych młynków. Moim zdaniem jest to przerost formy nad treścią, nie mniej jednak zawsze to coś odmiennego do wypróbowania.

Swoje czekolady Taza zakupiłam w sklepie Sekretów Czekolady.


Czekolada przepięknie pachniała imbirem. Już samym tym zostałam kupiona. W jej wnętrzu kryły się delikatne opiłki kandyzowanego imbiru. Choć podczas degustacji wersji z kokosem szczerze wątpiłam, czy imbir równie dobrze. Teraz jednak, wąchając cudne zestawienie imbiru z goryczkowo-octowymi nutami szorstkiego kakao - zaczęłam wierzyć w to, że imbir naprawdę da radę.

Ponownie wgryzłam się w ciężką czekoladową masę, gorzko-kwaśną, mocno ziemistą. Tylko i wyłącznie szorstkość wnętrza tabliczki pozwalała nie przeciążyć się nią zbyt mocno. Ta szorstkość nadawała jej pozornej lekkości, gwarantowanej właśnie przez dość surowy przemiał ziaren i wyrób tabliczki. Nuty smakowe odnalazłam takie same, jak w wersji z kokosem. Tu jednak imbir... O tak, tak bardzo przypadł mi do gustu!

Był cudownie odświeżający i pikantny zarazem, bardzo wyrazisty. Wkraczał w każdą cząsteczkę mocarnej czekolady, tworząc z niej zupełnie coś nowego, odmiennego. W połączeniu z tą surową szorstkością niezbyt wytwornego kakao, dał efekt porażający, bardzo smakowity. Czekolada niesamowicie mnie wkręciła, co jak na tak wysoką zawartość kakao nie było wcale oczywiste. Imbirowa Wicked Dark została jednak zupełnie inaczej odebrana przez mojego Męża. Dla niego okazała się zbyt ciężka, przez co oddał mi nieco ze swojej części, na co ochoczo przystałam. Generalizując, uważam, że dla fanów imbiru ta tabliczka jest obowiązkowa do wypróbowania.


22 lipca najpierw odwiedziliśmy zaporę na Łabie, która znajdowała się nieopodal naszego miejsca zakwaterowania.



Następnie podjechaliśmy na parking w Herlikovicach, skąd przez Dumlichuv Dul i Zadni Zaly weszliśmy na Zadni Zaly ze starą wieżą widokową.





Na Zadni Zaly można wjechać wyciągiem, stąd spora ilość turystów u góry - choć i tak przedpołudniem nie było ich zbyt wielu.


Rozkoszowaliśmy się widokami i piękną pogodą przesiadując na tarasie schroniska położonego tuż obok wieży. Zajadaliśmy lody i oczywiście - knedle z jagodami! Do Herlikovic maszerowaliśmy tą samą drogą.


Dalej podczas naszej drogi powrotnej zatrzymaliśmy się w Janskich Lazniach, aby przejść się Ścieżką w Koronach Drzew. Wprawdzie widoki z niej były mniej spektakularne niż chociażby z wieży na Zaly, ale nie sposób było minąć to miejsce obojętnie. Bo potem rzeczywiście czekał nas już tylko powrót do domu...





Skład: ziarno kakao, kandyzowany imbir (imbir, cukier trzcinowy), cukier trzcinowy.
Masa kakaowa min. 95%.
Masa netto: 70 g.

2 komentarze: