poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Pacari Piura Quemazón ciemna 70%


Jak wspomniałam w recenzji Pacari Esmeraldas 60%, wizytując sklep Pacari na głównym placu w Quito miałam nadzieję, iż uda mi się tam zakupić ciężko dostępne rarytasy tej ekwadorskiej marki. Którąś z limitowanych serii, coś, co rzeczywiście będę mogła uznać jako zdobycz. Niestety nie trafiłam na nic zupełnie unikatowego, choć w zasadzie dziś opisywaną Piura Quemazón 70% można jednak zaliczyć do nieklasycznej oferty Pacari. Ta single-region tabliczka wykonana została wyjątkowo nie z ekwadorskiego, lecz z peruwiańskiego kakao - pochodzącego z graniczącego z Ekwadorem regionu Piura.


W porównaniu do pozostałych single-region od Pacari, Piura Quemazón okazała się wyjątkowo jasna w swej barwie. Można ją by było nawet posądzić o bycie ciemną mleczną czekoladą. Pachniała... w sposób dziwnie perfumowy, przywodzący na myśl nietypowe tropikalne owoce, lakierowane drewno oraz gotowane grzyby. Aromat przygotował mnie na dziwactwa w sferze smakowej...

Tabliczka była wyjątkowo twarda jak na Pacari, lecz w ustach poczęła rozpuszczać się w dość typowy dla tej marki sposób. Uwolniła tym samym pewną zamazaną słodycz, która była przede wszystkim owocowa. Czuliśmy niedojrzałe, twarde jeszcze brzoskwinie. Prócz tego - kwaskowate śliwki z kompotu, gruszki, a także suszone śliwki i morele. Dalej pojawiły się bardziej egzotyczne owoce znane mi z Ameryki Południowej - unaoczniły mi się więc kwaskowate soki z borojó i z lulo, a także nasze rodzime białe porzeczki. Do głowy przyszło mi także... masło, ale absolutnie nie ze względu na tłustość - lecz przez posmak oraz konsystencję.


Po mojej refleksji dotyczącej masła mniej przestałam zwracać uwagę na nuty owocowe, a Piura Quemazón otworzyła się przede mną od innej strony. Zawilgotniałe drewno przechowywane w piwnicy, a także huby rosnące na spróchniałym drzewie - to kolejna twarz tej czekolady. Wyczułam specyficzne nuty sojowe, z czym zgadzam się z Kimiko. Powróciła perfumowość, którą ostatecznie zidentyfikowałam jako różowe wino. Pomyślałam także o tłustym twarogu oraz czymś na kształt podfermentowanego kokosa.

Piura Quemazón okazała się bardziej pierwotna niż ostatnio próbowane single-region od Pacari. Więcej tu było surowości oraz ostrych, dziwacznych nut - tym ciekawiej, iż szczególnie na końcu degustacji odbierałam już tę czekoladę jako łagodną. Nie uderzyła dokładnie w moje gusta (bo nadal moją faworytką w tej kwestii pozostaje Esmeraldas), a jednak jest bez wątpienia bardzo ciekawą i godną zainteresowania tabliczką. Nie dziwię się, iż otrzymała złoto na International Chocolate Awards w 2013 roku, ponieważ niełatwo będzie mi o niej zapomnieć. Mam nadzieję, że pozostałe rzadziej dostępne perełki od Pacari jeszcze kiedyś trafią w moje ręce...


Skład: ziarna kakao, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 50 g.

4 komentarze:

  1. Na razie próbowałem tylko w tych maleńkich tabliczkach, ale kiedyś na pewno kupię pełnowymiarową.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabym wypróbować wszystkie Pacari bez dodatków.

      Usuń
    2. Ale te z dodatkami są też rewelacyjne, np. ta z marakują, chili, solą czy figami :)

      Usuń
    3. Źle to ujęłam - wszystkich Pacari chciałabym spróbować, ale jednak w pierwszej kolejności tych bez dodatków.

      Usuń