czwartek, 22 lutego 2018

Jordi's Chocolate mleczna 51% z owczym mlekiem


Dwie próbowane dotąd czekolady czeskiej marki Jordi's skradły moje serce swoją wyrazistością i oryginalnością (mowa o single-origin Honduras Xoco Farms 75% i Vien Nam Ben Tre 75%). Gdy sklep Sekretów Czekolady umożliwił mi zakup pozostałego, bogatego asortymentu Jordi's, nie omieszkałam zakupić kilku kolejnych egzemplarzy. Szczególnie ciekawiło mnie porównanie trzech wariantów mlecznych: krowiego, koziego i owczego. Całą trójkę zabrałam do Ekwadoru wiedząc, jak dobrze mleczne czekolady sprawdzają się na szlaku. Na pierwszy ogień poszła czekolada z owczym mlekiem, zawierająca 51% kakao (zresztą, całe wspomniane trio cechuje się właśnie taką zawartością składników kakaowych). Niestety nie wiemy, jakich dokładnie ziaren tutaj użyto - prawdopodobnie jest to blend.


Dotychczas miałam okazję wypróbować dwie czekolady z mlecznym mlekiem: od Zottera i od Domori. Warto zaznaczyć, iż Jordi's spośród nich charakteryzuje się najwyższym poziomem kakao. Mogło to dać bardzo ciekawy efekt, zwłaszcza, iż Zotter przy 36% zawartości kakao był błogo łagodny, zaś Domori przy 45% - wręcz ordynarny, bardziej mięsny niż mleczny. Jordi's miała subtelnie brązową barwę, co w połączeniu z jej ziarnistością i wrażeniem masywności, rzeczywiście obiecało wiele. Pachniała pięknie - głębią orzechowego kakao, sianem, delikatną jagnięciną i tłustym owczym jogurtem.


Smakiem zachwyciła wszystkich nas: mojego Męża, naszego przewodnika Ivana oraz mnie. W istocie okazała się wypośrodkowaniem między Domori a Zotterem. I tutaj pojawiły się motywy tak mocno owcze, że aż mięsno-owczarniane. Przykryte one były na tyle dużą dozą łagodności, takiej typowo mlecznej, jak i płynącej z wyważonego w nutach kakao - iż w żadną ze stron nie czułam się przeciążona. A przy tym sposób rozpuszczania się czekolady w ustach - z jednej strony gładki, ale również lekko proszkowy, strukturalny - dopełniał wrażenia idealnego balansu. Bardzo, ale to bardzo dobra czekolada, dzięki której Jordi's zbiera u mnie kolejne punkty.


2 lutego nie miał być dla nas wymagającym dniem. Podjechaliśmy wraz z Ivanem, naszym nowym znajomym Kanadyjczykiem Jacquesem oraz jego przewodnikiem Marco do podnóża wulkanu Illiniza - który wieńczą dwa szczyty mierzące powyżej 5000 m n.p.m. - północny i południowy. Następnego dnia przed świtem planowaliśmy wyruszyć na nieco niższy wierzchołek północny. Poprzedzającą noc spędziliśmy w klimatycznym schronisku Nuevos Horizontes położonym na przełęczy między Illinizą Sur a Norte. Tak więc 2 lutego naszym jedynym wysiłkiem fizycznym było bodaj dwugodzinne podejście z parkingu do schroniska. No, jeszcze kolejnym wysiłkiem była sama aklimatyzacja - w końcu mieliśmy spać aż na 4800 m n.p.m.



Wieczór w schronisku był wyjątkowy. Opiekujący się budynkiem Gatito zaserwował nam rewelacyjne jak na górskie warunki jedzenie. Choć w Nuevos Horizontes było tłoczno, o dziwo zupełnie mi to nie przeszkadzało. Czas spędzony w międzynarodowym towarzystwie na niewielkiej przestrzeni, gdy wszystkim przyświeca jeden cel - był naprawdę niezapomniany. Trudno było zasnąć...


Skład: owcze mleko w proszku, tłuszcz kakaowy, cukier trzcinowy, ziarna kakao.
Masa kakaowa min. 51%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100g: 621 kcal.
BTW: 12/47/37

2 komentarze:

  1. Czyli muszę uwzglednić Jordi przynajbliższym zamówieniu, owcze mleko zawsze warto kupić, zwłaszcza, że obie wymienione przez Ciebie czekolady bardzo mi smakowały.

    OdpowiedzUsuń