wtorek, 5 września 2017

Manufaktura Czekolady ciemna Jawa 70%


 Rozochocona doskonałą setką z Bali, prędko sięgnęłam po inną indonezyjską tabliczkę, którą posiadałam w swoich zapasach. Tym razem przenosimy się na Jawę. Z czekoladami wykonanymi z kakao z tej wyspy mam nieco większe doświadczenie niż z balijskimi. Dziś opisywana czekolada zwróciła moją szczególną uwagę, wszak została stworzona przez naszą polską Manufakturę Czekolady. Została wypuszczona pierwszy raz na rynek wraz z Porcelaną, już ponad rok temu. Nie mam pojęcia, dlaczego zamówiłam ją dopiero niedawno. Manufakturowa jawajska siedemdziesiątka powstała z szlachetnych ziaren criollo. Na stronie Manufaktury Czekolady możemy przeczytać, iż "jawajskie ziarenka różnią się od tych z Wenezueli (z których powstaje Porcelana) jedynie tym, że tylko połowa z nich ma jasną barwę." Dla mnie to wierutna bzdura! Porcelana to Porcelana, a indonezyjskie ziemie rodzą zupełnie inne kakao, o czym nieraz się przekonałam. Zupełnie inne nawet, jeśli genetyka jest pozornie podobna (criollo).


 Nasza 50-gramowa, klasyczna tabliczka od Manufaktury posiadała przepiękną, głęboko ciemną barwę. Tak głęboką, że aż wpadającą w granat. Najpierw zapachniała nam dusznymi kwiatami, choć jednocześnie jej woń sprawiała wrażenie bardziej chłodnej, niż gorącej. Doznania Kimiko dotyczące aromatu były zgoła odmienne, co mnie ciekawi. Z drugiej strony, w smaku pojawiło się już mnóstwo wrzących wręcz klimatów. Może ów chłód, który zidentyfikowałam w woni, był po prostu mrokiem?

 Przy zetknięciu z językiem czekolada ukazała typową dla Manufaktury szorstkość, choć jednocześnie zaskakująco dobrze rozpuszczała się w ustach. Balansowało to gdzieś na granicy szorstkości i gładkości, kojarząc się z zawilgotniałym sproszkowanym kakao, przechowywanym w jakiejś dusznej piwnicy. Od razu wychodzącą na pierwszy plan nutą smakową był dla mnie dym. Goryczkowo-kwaskowaty dym, cudownie oplatający kubki smakowe, w sposób wręcz obezwładniający. Dym mieszał się z rozgrzanym asfaltem i doprowadzał do szaleństwa. Na tym etapie czekolada była bardzo mocna.


 Wystarczyło jednak parę sekund, by niespodziewanie nuty kwaśne przeszły w coś na kształt cytryn i limonek, w może i właśnie wspomnianej przez producenta trawy cytrynowej (bowiem było w tej nucie coś orientalnego). Limonki i cytryny sprawiały wrażenie grillowanych, z czasem coraz mocniejsze. Zaraz dym znów powrócił do nas ze zdwojoną siłą, ukazując teraz swe odmiennie oblicze. Stał się już bardziej wędzonką, co prowadziło nasze myśli do grillowanej karkówki i kiełbasy. Później z tej wędzonej feerii zaczęły pojawiać się nuty nabiałowe. Dziwny śmietanowy sos do kiełbasy, wędzony twaróg... Przypalony kefir? Hah, na dodatek przypalony kefir truskawkowy. Słodkie owoce jagodowe wyskoczyły znienacka, ale ich wrażenie było tak naturalne i harmonijne, że idealnie złagodziło tą na pozór bardzo ordynarną kompozycję.

Porównując moją opinię z Kimiko, również przyznaję, że gdzieś tam blisko było manufakturowej Jawie do dzieła Morina, ale rzeczywiście Morin był mniej "czekoladowy", bardziej dziwaczny. W Manufakturze sporo było nut zbieżnych z niesamowitą Pralus Indonesie, ale pralusowa tabliczka była o wiele bardziej ordynarna, detronizująca, powalająca na łopatki. Manufaktura, również świetnie charakteryzująca Jawę, zinterpretowała kakao z tej wyspy łagodniej, przystępniej, ale nie zamazując tym samym jego drapieżnej duszy. Pozostaje mi tylko nadal wielce żałować, iż nie było mi dane skosztować Domori Javablond... To mógłby być mój jawajski ideał! (nie licząc boskiej wersji mlecznej w wykonaniu Bonnat, bo to jednak inna kategoria).


Skład: ziarno kakao z wyspy Jawa, cukier, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 604 kcal.
BTW: 8,8/40,4/50,7

2 komentarze:

  1. Javablond była niesamowita, szkoda, że nie jest dostępna. Tej tabliczki jeszcze nie próbowałem, będę musiał to nadrobic, tym bardziej, ze do firmowego sklepu Manufaktury nie mam daleko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypadało by tam zagościć i zapolować także na Nikaraguę! (o ile jeszcze jest... eh, teraz zdałam sobie sprawę, że też nie mam dwóch tabliczek od nich z Nikaragui :P).

      Usuń