poniedziałek, 11 września 2017

Zotter Peru Huallaga Nativo 75% ciemna



Upłynęło sporo czasu, zanim po doskonałej Peru Oro Verde sięgnęłam po kolejną z najnowszych peruwiańskich propozycji Zottera (wszystkie kupiłam na biokredens.pl). Odkładałam je na później nie tylko przez prozaiczny wzgląd na termin ważności, ale i przez fakt, jak ekscytowało mnie radosne oczekiwanie na niewątpliwie bardzo wartościowe degustacje. Impulsem do sięgnięcia po kolejną z serii tj. Peru Huallaga Nativo, była zjedzona w Kazachstanie nietypowa Medium Raw. Medium Raw została wykonana z tych samych ziaren co Huallaga Nativo, jednakże w dziś opisywanym przypadku surowe ziarno jest jedynie niewielkim dodatkiem w całej masie kakaowej. W Huallaga Nativo oczywiście nie mamy też dodatku superfoods. Próbowałam już sporo peruwiańskich Zotterów (prócz Oro Verde i Medium Raw były to: Barranquita, Cacao Nature with Muscavado Sugar Crackers, Criollo Cuvee oraz 100%). Wszystkie były wyjątkowe, toteż po moich pozostałych Zotterach z Peru oczekiwałam tego samego.


Jak już wspomniałam, w przypadku Huallaga Nativo mamy do czynienia z ziarnami tego samego pochodzenia, co w Medium Raw - a jednak w większości poddanymi prażeniu. To ziarna Navito uprawiane przez lokalnych farmerów w górnym biegu rzeki Huallaga. Joseph Zotter odwiedził plantacje, a rzeźba terenu paradoksalnie kojarzyła mu się z rodzinną Austrią i doliną Dunaju. Nic dziwnego, że Peru stało się bliskie jego sercu i ostatnimi czasy tak często wykorzystuje peruwiańskie kakao. Dziś opisywana czekolada zawiera 75% kakao, prócz tego jedynie surowy cukier trzcinowy. Składniki były konszowane przez 22 godziny. Jakie wrażenia nam zafunduje ta przepięknie opakowana tabliczka?


Okazała się gładziutka w dotyku i słodka w zapachu, niczym nektar i miód. Pojawiły się prażone, ciemne nuty, ale w znacznie mniejszym nasileniu niż w Medium Raw - dominowała kusząca słodycz. Wyrazisty, soczysty brąz tabliczki również zachęcał do spróbowania. 

Smakowała przepysznie od samego początku. Rozpuszczając się gładko jak masełko, uraczyła nas na dzień dobry przyjemną miodową słodyczą, z mocą zmieniającą się sinusoidalnie podczas degustacji. Z czasem ze swej aksamitnej gładkości stała się coraz bardziej lepiąca i inwazyjna, nadal pozostając jednak subtelną, niczym idealnie wymieszana gładka pitna czekolada. Jej konsystencja przypominała mi też gęste, lecz gładziutkie śmietankowe lody (istotny w stworzeniu tego wrażenia był również efekt orzeźwiająco-chłodzący, o którym wspomnę za chwilę).


Kimiko postawiła duży nacisk na prażone orzechy i palony słód, jednak ja mając porównanie z naprawdę mocnarną Medium Raw, w Huallaga Nativo feerię orzechów zepchnęłam na drugi plan. Choć zdecydowanie, pojawiły się tutaj nuty podprażonych orzechów brazylijskich i słodkich migdałów, to specyficzna goryczka wybijająca się spod urokliwej miodowej słodyczy była dla mnie przede wszystkim... herbaciana. Taninowa, lekko ściągająca goryczka czarnej herbaty, nieustannie przełamywana była słodyczą miodu i czegoś delikatnego na kształt cukru pudru. Choć podczas degustacji herbaciana goryczka stara się przejąć całkowitą kontrolę, inne akcenty stale dopominają się o swoje. Przebijająca się raz po raz kwaśność wyraźnie kierowała moje myśli w stronę czarnych porzeczek, bardzo intensywnych. Przy tym wszystkim, czekolada zdawała się bardziej chłodzić niż grzać, tym bardziej, że z czasem ujawniła swą ananasowo-nerkowcową twarz, tak lekką, soczystą i tropikalną (choć absolutnie nie tak obezwładniająco beztroską jak w Peru Barranquita, która swoją drogę także ma swoje korzenie w dolinie Huallaga).

Pyszną i w gruncie rzeczy prostą Huallaga Nativo podsumowałabym jako schłodzoną czarną herbatę z czarnymi porzeczkami, słodzoną miodem. Bardziej palone nuty akcentujące się raz po raz bardziej przypominały mi tu delikatne papierosy smakowe, niźli wyrazistą kawę. Wbrew pozorom, miało to swój urok.



Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 75%.
Masa netto: 70 g (2x 35 g).
Wartość energetyczna w 100 g: 596 kcal.
BTW: 8,9/46/32

2 komentarze:

  1. Wszystkie czekolady nowej serii są świetne. Mam nadzieję, że Zotter pozostanie przy pomyśle dodawania nowych ciemnych czekolad Labooko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najnowsze już mam zakupione, sasasa! Nie chcę żadnej ominąć :)

      Usuń