czwartek, 21 września 2017

Zotter Peru Cacao Tocache 72% ciemna


Dziś przed Wami jak na razie ostatnia peruwiańska ciemna czekolada Zottera, jaka znajdowała się w moich zbiorach zakupionych przez biokredens.pl. Z Peru Tocache 72% wiąże się z nią wyjątkowa historia. Ta czekolada zawierająca o 3% mniej kakao niż poprzedniczki stworzona została z surowca pierwszy raz sprowadzonego do Europy. Kooperatywa Tocache działająca w południowej części regionu San Martín dotychczas uprawiała przede wszystkim wysokowydajne kakao CCN 61. To i tak duży sukces, gdyż region Tocache dotąd słynął raczej z mafii narkotykowej, zaś z pomocą międzynarodowych fundacji dano miejscowej ludności możliwość skorzystania z bezpiecznej alternatywy. Dopiero od niedawna w Tocache zaczęto uprawiać szlachetniejsze i organiczne kakao. Na tyle niedawno, że Zotter nawiązując współpracę z kooperatywą nie za bardzo miał co od nich kupić. Wpadł więc na innowacyjny pomysł, zapożyczony z winnic. Zebrano połowę zbioru przed czasem, by młode krzewy mogły się dodatkowo wzmocnić i ubogacić pozostałe na nich kakao. Młodociane kakao zostało zakupione przez Zottera w cenie całego zbioru, a następnie przygotowane do stworzenia czekolady. Prażone młode ziarno kakao smakowało ponoć zupełnie inaczej niż dojrzałe, przypominając świeże warzywa. Z takiego to właśnie eksperymentu powstała Zotter Peru Tocache 72%, konszowana przez 22 godziny.


Gładziutka w dotyku tabliczka (a raczej dwie tabliczki, jak to w Labooko bywa) miała urokliwe, miedziane zabarwienie. W przekroju zdawała się być szorstkawa, lecz wrażenie to umykało po pierwszym kontakcie z podniebieniem, co zauważyła także Kimiko - ale o tym zaraz... Tocache pachniała mrocznie niczym gęsta dżungla i mocno palona kawa, lecz przez ten niepokojący zapach przebijały się spokojniejsze nuty mleczne i owocowe.

W ustach pokazuje nam typowo zotterowską delikatność. Czekolada szybko i sprawnie rozpuszcza się w ustach, wręcz rozlewa się aksamitną tłustością. Od samego początku zidentyfikowałam ją jako dojrzałe awokado. To jakże namacalne skojarzenie z awokado, zarówno pod względem konsystencji jak i częściowo nut smakowych - trwało przy mnie aż do końca degustacji.


Wśród konkretnych smaków najpierw uderza nas kwaśność, typowo roślinna, wręcz warzywna. Jest jednak ona stopniowo przyćmiewana przez miodowo-owocową słodycz oraz z drugiej strony - paloność kawy i lekka wędzonka. Szybko zaczyna się wiele dziać w tej czekoladzie, aż muszę wziąć oddech i wszystko sobie po kolei poukładać.


Miąższ dojrzałego awokado. Jego tłustość i specyficzny aromat, jednocześnie kojarzący się z innymi roślinnymi motywami, wprowadzającymi charakterystyczną kwaśność - łodygi, młode gałązki drzew, kukurydza, wiklina, rabarbar, gorąca herbata rooibos. Szczególnie ta ostatnia pozwala spójnie złączyć nuty kwaśne i słodkie w tej czekoladzie. Wśród świata słodyczy ukazuje się nam bowiem miód, jednak nie tak wyrazisty jak w niektórych innych tabliczkach. Tu jest on wymieszany z grillowanymi owocami: mango, melonem, a w końcu morelą. W tym momencie dochodzimy też do miejsca spotkania słodyczy z goryczą i wędzonką. Podwędzona, przypieczona, osnuta dymem morela podana została z gęstym sokiem z wiśni i innych czerwonych owoców. Wszystko podane jest na gorącą wraz z parującą herbatą, pełną ściągających nut pochodzących pod kawę (w tym miejscu rooibos nie jest już tak oczywista...). A propos pieczonych nut, wyraźnie wkradły mi się tu również... ziemniaki w mundurkach!


Zanurzamy się w wilgoć dżungli, delektując się konsystencją inną niż w pozostałych peruwiańskich Zotterach. Na koniec pojawia się jednak tak charakterystyczna dla nich soczystość ananasa. Doskonale gładki w swej tłustości awokadowy finisz wymieszany ze śmietaną, gdy dodamy do tego nuty słodko-roślinne oraz te dziwne, pieczonych ziemniaków - znów przypominają mi o mojej podróży do Kolumbii. Oto Peru Cacao Tocache zmienia się w bogotańską zupę ajiaco, o której wspominałam tu. Ziemniaki, kukurydza, ryż, śmietana, awokado.

Choć wszystkie peruwiańskie Zottery są wyjątkowe, Tocache okazała się szczególnie zaskakująca i oryginalna, naprawdę nietypowa na tle wielu innych tabliczek. Specyfika kakao zrobiła swoje. A tak poza tym... ten pan na opakowaniu! Ah!


Skład: miazga kakaowa, surowy cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 72%.
Masa netto: 70 g (2x 35 g).
Wartość energetyczna w 100 g: 586 kcal.
BTW: 8,8/44/34

2 komentarze:

  1. O tej, jeszcze nie mam, na pewno kupię. Nie lubię avocado, ale taka czekolada jest warta spróbowania, może avocado w tej formie mnie przekona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O dziwo ja awokado solo też nie lubię, ale w guacamole czy w różnego rodzaju zupach bardzo mi pasuje. W tej czekoladzie nuta awokado była czymś bardzo unikatowym :)

      Usuń