Dziś pragnę Wam zaprezentować drugą z trzech nowych deserowych tabliczek Lindt Excellence, w których przewodnią inspiracją są egzotyczne owoce. O pierwszej z nich, z dodatkiem cząstek granatu, możecie poczytać tutaj. Przede mną jeszcze degustacja tabliczki z dodatkiem physalis.
O ile nasze rodzime jeżyny bardzo lubię i cenię, o tyle modnych jagód acai nigdy nie miałam okazji spróbować solo (nie liczę dodatków w ilości 0,1% w sokach czy herbatach). Biorąc pod uwagę fakt, że ponoć dla mieszkańców brazylijskich dżungli acai stanowią niemal połowę diety - to naprawdę nikłe doświadczenia. Nie wątpię w dobroczynną moc wszelkich ciemnych jadalnych owoców, ale szczerze powiedziawszy boom na egzotyczne superfoods jakoś bardzo mnie nie jara. Wolę pozostać przy naszych porzeczkach, jagodach, winogronach czy właśnie jeżynach - acai zostawiając dla mieszkańców Ameryki. Niemniej jednak - nowego Lindta zawsze warto wypróbować, nieprawdaż?
W tym miejscu chciałam zatrzymać się na chwilę przy całej otoczce związanej z degustacją Lindt Excellence Acai Brombeere. Ten akapit dedykuję właścicielce bloga rude-wloczykijowanie - na pewno ucieszy się z tego górskiego akcentu. Dziś opisywana czekolada ruszyła z nami na ostatni szlak podczas naszej Majówki w Beskidzie Małym. Z Rzyk Parciaków wspięliśmy się żółtym szlakiem w okolice Anuli, skąd wyruszliśmy na Leskowiec zdobywając go drugi raz podczas tej wyprawy. Nie dochodziliśmy już do schroniska, lecz przed nim zeszliśmy na czerwony szlak prowadzący do Krzeszowa. Podążając tym szlakiem zdobyliśmy Żurawnicę, będącą najwyższym szczytem Pasma Żurawnicy ciągnącego się po Suchą Beskidzką (w zasadzie to ta góra należy już do Beskidu Makowskiego). Czerwony szlak prowadzący z Krzeszowa na Żurawnicę był mocno zarośnięty i jak widać naprawdę rzadko uczęszczany. A przecież na samej Żurawnicy znajdują się ciekawe Kozie Skałki, a schodząc ze szczytu zielonym szlakiem (znów do Krzeszowa) mogliśmy obserwować przepiękny widok na Jałowiec, Babią Górę, Pilsko, Romankę i inne - moim zdaniem o wiele ładniejszy krajobraz, niż ten obserwowany z Leskowca! Warto było zahaczyć o Żurawnicę, naprawdę warto! Z Krzeszowa podchodziliśmy zielonym szlakiem przez Czarną Górę z powrotem w stronę Anuli, a dalej żółtym do Parciaków. Lindt Excellence Acai Brombeere została skonsumowana na polanie u stóp wyjątkowo urokliwej Żurawnicy.
Spoglądając na skład tej czekolady nie dziwi nas już 48-procentowa zawartość masy kakaowej. Deserówka od Lindta jest wszak tak przystępną i najzwyczajniej w świecie smaczną czekoladą, że nie ma się tu czego czepiać. Czepialstwo załącza się przy analizie cząstek jeżynowych, stanowiących 8% całego produktu. Dobrze chociaż, że koncentrat soku jeżynowego i puree z jeżyn stoją na dwóch pierwszych miejscach w składzie, ale dalsza litania dodatków już mniej mi się podoba. Naturalne susze z owoców zawarte w czekoladach - to jest to!
Zaciekawił mnie proszek z acai umieszczony w samej masie czekoladowej, a nie owocowych cząstkach. Został on jednolicie wmieszany w tabliczkę w ilości 0,5% całości, co wbrew pozorom stanowi całkiem spory dodatek (bo spodziewałam się udziału acai na poziomie 0,00001% ;)).
Tabliczka pachnie klasyczną przyjemnością, jaką zawsze oferuje lindtowska deserówka. Ten miły zapach wzbogacony jest o wyraźne nuty jeżynowo-jagodowe, niewzbudzające dziwacznych galaretkowatych skojarzeń (co miało miejsce we wcześniej wspominanej Excellence Granatapfel). Bardzo naturalne i zachęcające aromaty.
Tradycyjnie już nie powinnam się rozwodzić nad smakiem samej deserowej czekolady od Lindta, jednak w tym wypadku mamy do czynienia z pewną odmiennością. Wszystko to przez spójne wkomponowanie w czekoladę proszku z acai. Dzięki temu zabiegowi, cała czekolada nabrała subtelnego jagodowo-winogronowego posmaku. Jagoda acai stała się jednością z deserową czekoladą, czyniąc ją bardziej odświeżającą i owocową. Taka dawka nietypowej soczystości była czymś niezwykle wskazanym podczas wysiłku fizycznego. Lindt miał naprawdę fajny pomysł, nie spodziewałam się tak wyraźnie wyczuwalnego efektu.
Cząstek jeżynowych nie ma sporo, ale myślę, że ich ilość jest zupełnie wystarczająca. Ich konsystencja bardzo mi odpowiadała - nie były ani twarde, ani gumowate. Okazały się bardziej przystępne, niż cząstki granatu w Excellence Granatapfel. Były one bardziej płaskie niż w tamtej czekoladzie i nieco mocniej zwarte. Ich ciemny, lecz lekko blady kolor wydawał się być naturalny - choć i tak odnajdziemy w składzie barwiący koncentrat soku z czarnej marchwi. Smak to nienarzucająca się i nieprzesłodzona jeżyna. Nie jest to jeżynowy, chamski kopniak - ale coś wyważonego. W zasadzie to dobrze - łatwo byłoby tu przeholować z usilnym podrasowywaniem owocowości. Tymczasem końcowy efekt był zaskakująco naturalny.
Bezapelacyjnie stwierdzam, że Acai Brombeere smakowała mi bardziej, niż Granatapfel. Swym brakiem nachalności i prostotą dobrych smaków idealnie skomponowała się z pięknymi widokami ze zbocza Żurawnicy. To była spokojna, lekka czekolada - tak jak spokojna i lekka jest moja dusza w górach.
Skład: cukier, miazga kakaowa, cząstki jeżynowe 8% (koncentrat soku jeżynowego 21%, puree z jeżyn 14%, cukier, syrop glukozowo-fruktozowy, mąka ryżowa, olej palmowy, pektyna, naturalny aromat, skórka cytryny, koncentrat soku z czarnej marchwi, kwas cytrynowy), tłuszcz kakaowy, proszek z acai 0,5%, lecytyna sojowa, naturalne aromaty.
Masa kakaowa min. 48%.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 510 kcal.
BTW: 5,7/29/52
Z chęcią bym skosztowała tej czekolady, tym bardziej,że jest z jeżynami (choś jest ich niewiele :v) Wogóle dobrej deserówce Lindta nie da się odmówić(choć ma czasem i upadki :> )
OdpowiedzUsuńBlueberry Intense bdb wspominam, a z kolei jeżynowa na pewno jest coś pod ten deseń :>
W Blueberry Intense ważnym dodatkiem są płatki migdałów. Bardzo miło wspominam tą czekoladę, a migdałowy dodatek zawsze wypada in plus.
UsuńCała seria Excellence jest utrzymywana w podobnej, jak najprostszej konwencji. Sukces danego smaku zależy moim zdaniem od tego, czy Lindt czasem nie próbował przekombinować ;).
Ten wycieczkowy akapit... Pobudziłaś moje zmysły, powiem tak. Wiem, co w najbliższym czasie będę musiała odwiedzić.
OdpowiedzUsuńTen proszek z acai wtopiony w czekoladę zainteresował mnie chyba najbardziej. Normalnie, byłabym w stanie pominąć te czekolady, ale w takim wypadku... trzeba gdzieś dorwać.
Chyba powinnam krótko opisywać każdy dzień naszych wypraw. Może wtedy odkryłabym przed Wami, jak wiele jest w górach urokliwych, a mało popularnych miejsc.
UsuńMnie też ten dodatek bardzo zaskoczył. To nietypowe dla serii Excellence.
z chęcią wypróbuję, również wspomniany mało uczęszczany szlak
OdpowiedzUsuńOby tylko teraz nie nastąpił zmasowany atak na Żurawnicę :D
UsuńFajne połączenie smaków:) . Nigdy nie jadłam czekolady z dodatkiem jeżyn a je maleństwa tak lubię:)
OdpowiedzUsuńU mnie pojawiło się już kilka czekolad z tym owocowym dodatkiem. Świetna sprawa, bo jeżyny są boskie! Muszę ogarnąć jakiegoś Zottera z jeżynami :D
UsuńI jutro wreszcie zjem tą czekoladę bo jest dostępna w chemii nimickiej tuż obok mnie:). Idę po proszek to i kupie sobie te oto czekoladkę:)
UsuńTa na pewno jest godniejsza uwagi niż wariant z physalis!
UsuńNie powiem, ciekawy to produkt. :) Przeglądając allegro natrafiłam na niego ostatnio :) Nie powiem, korci mnie by kupić. Mimo że nie jadłam acai jakoś nie wiem.. Czuję wewnętrzną potrzebę.
OdpowiedzUsuńZwłaszcza, że jak sama piszesz, to coś innego niż zwykła, prosta deserówka :)
Też nie jadłam acai, ale nową serię Lindta musiałam mieć :D. Inaczej niż przez Internet raczej nie zakupisz - to seria na niemiecki rynek.
UsuńProszek acai robi coś naprawdę fajnego z tą deserową czekoladą.
Pierwszy raz nawet widzimy taką wersję Lindta :) Nie wiemy czy my jesteśmy ślepe czy nasze okoliczne sklepy mają taki kiepski asortyment jeżeli chodzi o czekolady z wyższej półki :/
OdpowiedzUsuńPrzy Granatapfel pisałam, że ta seria Excellence wypuszczona została na niemiecki rynek. W Polsce też ich nie widziałam.
UsuńA no fakt! To raczej musiałybyśmy poszukać w sklepach z niemiecką żywnością :)
UsuńMój błąd, bo powinnam tą informację również tutaj umieścić.
UsuńUwielbiam opowieści z Twoich wypraw, prosimy o więcej! Kocham góry tak bardzo, że czytanie o nich i podziwianie ich zdjęć jest dla mnie nie lada przyjemnością. :-) Mam ochotę spakować plecak i ruszyć na szlak! Szkoda tylko, że w najbliższej przyszłości sesja i obrona...
OdpowiedzUsuńCiekawy dodatek, jagody, a zwłaszcza jeżyny nie są aż tak popularne jak truskawki więc dlatego pewnie chętniej bym wybrała np. taką. Lindt pewnie by mnie nie zawiódł jeżeli chodzi o czekoladę, wiec tu jestem spokojna. Jeżeli dodatek ciekawie podkręca smak ale jest nienachalny to też dobrze, bo chociaż lubię poznawać nowe smaki nie lubię za to kiedy przyćmiewają one dobra czekoladę. Myślę, że by mi naprawdę smakowała. :-)
Wczoraj gdy pisałam tą notkę, to aż mi się serce krajało z tęsknoty za górami. Jak dobrze, że już wkrótce Boże Ciało i kolejna wyprawa! Mamy już zaplanowane trasy na ponad 12-godzinne marsze :D.
UsuńTutaj owoce z deserową czekoladą bardzo ładnie współgrały, jedno nie przekrzykiwało drugiego. Niepopularny smak, ale przy tym nieprzekombinowany.
Zazdroszczę naprawdę! Jak już się tylko obronię to obowiązkowo muszę zrobić mały reset na górskich trasach... <3
UsuńDokładnie tak! Z jednej strony coś innego ale z drugiej strony bez szaleństwa aby można było się rozkoszować tym co najlepsze. :-)
Góry to jeden z najlepszych resetów i metod na oczyszczenie.
UsuńJutro będzie szaleństwo na blogu :D
Zjadłabym :) Ale chyba ciężko z dostępnością tej wersji u nas, co?
OdpowiedzUsuńPierwszy raz ją na oczy widzę.
Tak, ta seria Excellence jest dostępna w Niemczech.
UsuńNie wiem nic o tej czekoladzie, nie mam zdania na jej temat, pewnie nigdy jej nie kupię, chyba że nagle diametralnie zmieni mi się gust. Z recenzji wyniosłam natomiast poczucie lubienia gór, których w rzeczywistości nie lubię... tzn. góry niech sobie będą, ale z dala ode mnie... a wracając, to jak Cię czytam, to przez ten krótki moment zawsze mi się zdaje, że je lubię, bo jak nie lubić czegoś tak cudownego? Na szczęście po przeczytaniu i otrząśnięciu wracam do zmysłów, bo jeszcze byłabym w tym amoku kupiła bilet na południe Polski, brrr.
OdpowiedzUsuńA ja Ci tak potwornie zazdroszczę, że masz bliżej w góry niż ja!!!
UsuńMożemy zamienić miejsca na mapie, o ile tylko Wrocław pozostanie Wrocławiem, no i pogoda się nie popsuje (temperatura nie spadnie).
UsuńJa z kolei narzekam, że do morza osiem godzin :/
Oddam dzisiaj Poznań z przepiękną pogodą, weź go sobie. Będziesz miała bliżej nad morze ;)
UsuńChyba wiesz już, że kocham serie Excellence. Chyba wszystkie te próbowane czekolady mi smakowały. A ta brzmi jak obietnica nieba w gębie. Już same jeżyny stanowią zachęcający dodatek, a jagody acai tylko podkręcają moją ciekawość.
OdpowiedzUsuńW takim razie szukaj tych nowości z Excellence na Allegro :D. Wersję z acai polecam o wiele mocniej niż tą z granatem. Physalis trochę się boję, bo nigdy nie jadłam tego owocu (ani czegokolwiek z jego dodatkiem).
Usuńjak już wspominałam mam uraz do Lindta i wcale mnie do niej nie ciągnie.... :( ale zdjęcie jej na tle krajobrazu, cuuuudo :) częściej proszę o takie widoki albo specjalną notkę o tej pasji :)
OdpowiedzUsuńSpecjalnej notki nie będzie - to jednak czekoladowy blog :D. Zerknij sobie na moje wpisy ze stycznia tego roku - będzie trochę fotek i opisów z wyższych gór :).
Usuńeee jedna notka by nie zaszkodziła, nie ma wyjątku bez reguły. Nulla regula, sine exceptione! :D poszukam, poszukam. Dziękuje ^^
UsuńTutaj akurat chyba powinno być, że nie ma reguły bez wyjątku :D. Wyjątku nie będzie ;). Po prostu będę przemycać górskie elementy do czekoladowych opowieści.
UsuńJestem zaszczycona ;D I poproszę więcej górskich akcentów, zwłaszcza więcej górskich opowieści, które by przenosiły w te cudowne miejsca. Bo muszę przyznać, że kiedy czytam Twoje recenzje czekolad, to niemalże czuję ich smak ^^ Z górami pewnie byłoby tak samo. A że Beskid Mały i Makowski to dla mnie Terra incognita (poza Mędralową czy Jałowcem, jeśli uznać to za Makowski), to tym bardziej proszę o więcej!
OdpowiedzUsuńCzekolady raczej nie spróbuję, chyba, że ktoś w domu kupi, to chętnie się poczęstuję. Najlepszą z Excellence jest dla mnie ta z pomarańczą, mogę pochłaniać kilogramami, choć z reguły czekolada i pomarańcza to dla mnie niejadalne połączenie. W ogóle, będziesz może próbować tego http://www.lindt.ch/fileadmin/lindt_ch/Chocoletti_Blond_detail_02.png ? Właśnie znalazłam i...kce <3
Obiecuję, że teraz przy każdej czekoladzie jedzonej w górach więcej miejsca poświęcę na opis wyprawy! Zawsze mnie do tego ciągnęło, ale powstrzymywałam się, bo w końcu blog ma mieć inną tematykę.
UsuńMędralową i Jałowiec planuję zdobyć w długi weekend czerwcowy - o ile damy radę wykonać zaplanowane długaśne szlaki... Palcem po mapie swoje, a życie swoje... ;)
Ktoś w domu by musiał czekoladę przywieźć z Niemcolandii, albo zamówić w sieci... Też lubię Excellence z pomarańczą. W ogóle jestem fanką połączenia cytrusów i czekolady.
Jak gdzieś znajdę podlinkowany przez Ciebie produkt, to na pewno się skuszę!
Ciekawe te wersje smakowe, ale jednak zostanę przy gorzkiej bez dodatków :)
OdpowiedzUsuńCiemne czekolady bez dodatków są wspaniałe, ale ja nie mam nic przeciwko innym czekoladowym wariacjom :)
UsuńJeeeeżyny? *o* Nie masz pojęcia jak mi ślina poleciała! Gorzka Lindt to moja ulubiona, a jak by dodać do niej moje ukochane jeżyny...chcę!
OdpowiedzUsuńNiestety z tego co wiem, polskie sklepy nie oferują tej serii Excellence... Ale od czego jest Allegro ;).
UsuńSzczerze mówiąc czekolady nigdy nie próbowałam, ale..... kto by tam o czekoladzie ;) Góry, góry, góry ;) W górach byłam tylko raz i to jako małe dziecko :( po tej opowieści nabrałam ogromnej ochoty na wycieczkę ;) Muszę to nadrobić w te wakacje ;)
OdpowiedzUsuńNie przypuszczałam, że taka skromna opowiastka wzbudzi w czytelnikach aż taką potrzebę gór! Super :) Zachęcam mocno do wyprawy.
UsuńNiezła opcja. Będąc na blogu jednej z dziewczyn, na pasku boczny, widziałem Twój wpis z nowością. Oczy zerknęły i pomyślałem "eee? Jagoda z Lindta, żadna nowość. Dziwne, że dopiero teraz ją testuje..."
OdpowiedzUsuńWchodzę by zobaczyć szczegóły, a tu... no, lekka niespodzianka. Jak to człowiek jest omylny :) Czy korci? Nie, póki co nie. Przede mną cała seria E. do wypróbowania (tak, to ona się pojawi), więc... może za rok. A do tego czasu zadowolę się wszystkimi innymi smakami. Sól, karmel... na to liczę :D
Blueberry Intense był jednym z moich pierwszych Lindtów ;). To popularny smak i całkiem słusznie!
UsuńZa rok tej wersji może już nie być. Niemniej - z niecierpliwością czekam na Lindty u Ciebie!
Opakowanie jest fajne, takie dystyngowane.
OdpowiedzUsuńWszystkie opakowania Excellence są utrzymane w podobnej konwencji, ale tutah wypadło to rzeczywiście wyjatkowo ladnie.
Usuń