Czytelnicy mający dość coraz częstszego pojawiania się u mnie czekolad nie zawsze dostępnych tuż za rogiem tym razem będą zadowoleni ;). Tak Olga, ciesz się - straaasznie umęczona byłam w pracy i nie pozostało mi nic innego, jak podskoczyć do Lidla po czekoladowe doładowanie ;)) (jeśli nie wiecie o co chodzi, zapraszam do lektury recenzji Bellarom Rich Chocolate). Bardziej serio - niedawna recenzja Czoko przypomniała mi o lidlowskiej marce własnej J.D. Gross, a tak pochlebna opinia bardzo zachęcała do wypróbowania akurat tego smaku. Musiałam znaleźć pretekst do zakupu rzeczonej tabliczki - a dłuższe posiedzenie w siedzibie firmy, skąd niedaleko mam do Lidla - można było świetnie wykorzystać jako okazję do spełnienia mojej zachcianki.
Dość dobrze znam asortyment J.D. Gross. To znaczy, od dawna nie miałam już do czynienia z tymi lidlowskimi czekoladami, ale swego czasu parę ich przetestowałam. Pod tagiem J.D. Gross możecie zobaczyć, jakie tabliczki z tej serii miałam okazję jeść. Części z nich już od dawna nie widuję w Lidlu, a szkoda... Szkoda również, że tak naprawdę dokładnie nie wiadomo, kto odpowiada za wyrób czekolad J.D. Gross. Bellarom robi Weinrich, Fin Carre wychodzi spod skrzydeł Solent - a na pięknych opakowaniach J.D. Gross ani śladu po producencie (EDIT: moje niedopatrzenie, Czoko podpowiada, że producentem jest Rausch).
Dość dobrze znam asortyment J.D. Gross. To znaczy, od dawna nie miałam już do czynienia z tymi lidlowskimi czekoladami, ale swego czasu parę ich przetestowałam. Pod tagiem J.D. Gross możecie zobaczyć, jakie tabliczki z tej serii miałam okazję jeść. Części z nich już od dawna nie widuję w Lidlu, a szkoda... Szkoda również, że tak naprawdę dokładnie nie wiadomo, kto odpowiada za wyrób czekolad J.D. Gross. Bellarom robi Weinrich, Fin Carre wychodzi spod skrzydeł Solent - a na pięknych opakowaniach J.D. Gross ani śladu po producencie (EDIT: moje niedopatrzenie, Czoko podpowiada, że producentem jest Rausch).
Producent pozostaje nieznany, ale za to wiemy, z jakiego kakao została wykonana dziś opisywana czekolada. Mamy do czynienia z surowcem ekwadorskim, a dokładniej odmianą Arriba z prowincji Los Rios. Tabliczka jest spora (125 g), dość cienka, podzielona na duże i pięknie zdobione kostki. Naprawdę cieszy oko. Elegancja czekolad J.D. Gross sprawia, że wydają się być wspaniałym materiałem na prezent. Opakowane są w mój ulubiony zestaw, czyli kartonik i złotko-papierek.
Zapach tej czekolady nie uderza nas nieprzebranym bogactwem, ale jest zapowiedzią czegoś smacznego. Spośród stonowanych kawowo-drzewnych nut przebija się karmelowo-śmietankowa słodycz z delikatną nutką paloności. Ponadto aromat sugeruje, że czekolada należy do tych mniej suchych, a bardziej wilgotnawych w smaku - a jednocześnie nie przytłaczających wyjątkowo obfitym błotkiem.
Czekolada nie łamie się z głośnym trzaskiem, ale nie mamy tu również do czynienia z łatwym i zupełnie miękkim rozdzielaniem kostek od siebie. W ustach sprawia wrażenie lekkiej gumowatości, na szczęście bez cienia plastiku. Rozpościera przyjemną feerię słodko-gorzkich smaczków, praktycznie bez śladu kwaśności. Tak jak w zapachu, tak i tutaj pojawia się kawa (bądź mocno kawowy syrop), kora drzewa i coś na kształt lukrecji (o mamo, obym nikogo nie odstraszyła tą lukrecją... to luźne skojarzenie, a nie perfidny lukrecjowy strzał). Ściąganie nie jest mocne, nie ma też wyjątkowego zalepiania - finisz jest dość łagodny, bez fajerwerków, lekko waniliowy.
Dodatek w postaci kawałków karmelu posiada bardzo zadowalającą mnie konsystencję. Te zatopione w czekoladzie drobinki nie są ani twarde, ani gumowate - nieco chrupiące, bardzo przystępne i nienarzucające się. Nie są nadmiernie słodkie, a wręcz przeciwnie - sporą robotę robi tutaj przede wszystkim posmak paloności, a następnie lekka maślaność oraz słoność.
Najprzyjemniejszym doznaniem w tej czekoladzie było środkowe wrażenie - moment, gdy smak samej czekolady zaczynał mieszać się z karmelem. Słodko-gorzko-słonawy dysonans, w pierwszej chwili dość mocno uderzający, a w ostatecznym rozrachunku dający odczucie specyficznej gorzkawej paloności. Skojarzyło mi się to trochę z gorącą przypaloną śmietanką. Wszystko to nieustannie podlewane jest jednak wyważoną słodyczą, więc nie ma tu mowy o żadnej przesadzie.
Koniec końców, ta lidlowska czekolada wydaje się być bardzo przystępnym i prostym produktem, który ma jednak w sobie pewien charakterystyczny pazur, łatwy do zapamiętania. Na pewno warto po nią sięgnąć będąc w Lidlu - wydaje mi się, że mało kogo zawiedzie.
Skład: miazga kakaowa, cukier, chrupiące kawałki karmelu 15% (cukier, syrop glukozowy, bezwodny tłuszcz mleczny, naturalny aromat, sól, lecytyna słonecznikowa), tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa, ekstrakt z wanilii.
Dodatek w postaci kawałków karmelu posiada bardzo zadowalającą mnie konsystencję. Te zatopione w czekoladzie drobinki nie są ani twarde, ani gumowate - nieco chrupiące, bardzo przystępne i nienarzucające się. Nie są nadmiernie słodkie, a wręcz przeciwnie - sporą robotę robi tutaj przede wszystkim posmak paloności, a następnie lekka maślaność oraz słoność.
Najprzyjemniejszym doznaniem w tej czekoladzie było środkowe wrażenie - moment, gdy smak samej czekolady zaczynał mieszać się z karmelem. Słodko-gorzko-słonawy dysonans, w pierwszej chwili dość mocno uderzający, a w ostatecznym rozrachunku dający odczucie specyficznej gorzkawej paloności. Skojarzyło mi się to trochę z gorącą przypaloną śmietanką. Wszystko to nieustannie podlewane jest jednak wyważoną słodyczą, więc nie ma tu mowy o żadnej przesadzie.
Koniec końców, ta lidlowska czekolada wydaje się być bardzo przystępnym i prostym produktem, który ma jednak w sobie pewien charakterystyczny pazur, łatwy do zapamiętania. Na pewno warto po nią sięgnąć będąc w Lidlu - wydaje mi się, że mało kogo zawiedzie.
Skład: miazga kakaowa, cukier, chrupiące kawałki karmelu 15% (cukier, syrop glukozowy, bezwodny tłuszcz mleczny, naturalny aromat, sól, lecytyna słonecznikowa), tłuszcz kakaowy, lecytyna słonecznikowa, ekstrakt z wanilii.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 125 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 536 kcal.
BTW: 6,5/37,1/39,4
Reszta czekolad reprezentowanych przez tą serię też była nienaganna w smaku.Nie próbowałam tej tylko z karmelem, ale możliwe,że przy jakieś okazji to nadrobię, tym bardziej po Twojej pozytywnej opini i Czeko :) Na razie skupiam się na innych czekoladach np Manufaktury oraz Cortez'a(którą recenzjonowała Czeko http://posypanacukrem.blogspot.com/2015/02/cortez-premium-chocolate-mleczna-z.html),które odkryłam ,że istnieją w jednych ze sklepów pobliskiej mi galerii :))
OdpowiedzUsuńHahah, może w końcu doczekasz się u mnie recenzji czekolad z Manufaktury :D. A co do Cortez - też je czasem widuję, ale jak na złość juz dawno nie spotkalam tego sliwkowego raju, o ktorym pisała Czoko. Teraz tą tabliczkę bralabym w ciemno!
UsuńA karmelowa J.D. Gross z czystym sumieniem polecam :)
Teraz to już wiem, że na pewno jednak ją kupię! ;)
OdpowiedzUsuńRaczej nie będziesz żałować :)
UsuńDla mnie pyszna czekolada ulubiona jeśli chodzi o gorzkie:),ale przy Tobie to ja jestem mały pikuś w krainie czekolad:) . Dla tego rozumiem,że u ciebie nie ma zachwytu przy tej czekoladzie:) .
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że to może być dla kogoś ulubiona ciemna czekolada. Gdybym nie pojadla paru Zotterow, Domori, czy Morin - niechybnie bardziej bym się nią zachwyciła. Smakowitosci nie mozna jej jednak odmówić.
UsuńTo jest taka bezpieczna czekolada. Tania, łatwo dostępna, bez szaleństw smakowych, bez ryzyka, że nie posmakuje. A firmą odpowiedzialną za J.D. Gross jest Rausch http://www.rausch.de/#home
OdpowiedzUsuńO ja ślepa sklerotyczka! Rzeczywiście pisałaś o Rausch u siebie.
UsuńTeraz aż wstyd mi narzekać, że wybrałaś z chrupiącym karmelem, no ale nic. Buzia na kłódkę i dzięki Ci, o pani, za wspaniałomyślność :)
OdpowiedzUsuńJaka opinia Twojego mężczyzny? Pochwalił za wybór?
A co Ci przeszkadza w tej wersji? :D Którą miałam wybrać aby Cię w pełni uszczęśliwić? :D
UsuńMój Luby również był zadowolony z tej czekolady, bardzo przyjemna.
No bo wiesz... ja nie lubię paradaimowych chrupaczy, ale już jestem cichutko, bo mimo wszystko bardzo się z przyziemnej recenzji cieszę ;
Usuń*
P.S, Nominacja do LA Cię nie ominęła :)
Wydaje mi się, że od daimowego karmelu ten jednak znacznie się różni.
UsuńWiem, ale ledwo znajduje czas, żeby być w miarę na bieżąco z wlasnymi recenzjami, a co dopiero coś ponadto...
Chrupiący karmel zawsze jest dla mnie na nie, nie znoszę go.
OdpowiedzUsuńTutaj nie był chrupiący w pełni znaczenia tego słowa. Chrupiący karmel często kojarzy się z takimi twardymi, kamykowatymi cząstkami - w tej czekoladzie jego konsystencja była bardziej miękka, delikatniejsza.
UsuńJa lubię jedynie taki o konsystencji dulce de leche.
UsuńTo takie moje małe zboczenie.
A szkoda :D, Bo tutaj ten karmel w duecie z ciemną czekoladą IMO naprawdę przepysznie wypada.
UsuńOj już się tak kręciłam wokół tych czekolad.. I kręciłam. I koniec końców oczywiście nie wzięłam. Chyba będę musiała :).. Bo skoro nasza znawczyni czekolady nie zjechała jej od góry do dołu to coś w niej musi być :)
OdpowiedzUsuńDaj spokój z tą znawczynią! ;)
UsuńJ.D. Gross naprawdę warte uwagi. Kolejnym razem weź :D.
Tej nie jadłam, ale zwykłą 70 i 81% bardzo lubię no i karmel też, więc muszę spróbować, ale chyba za rzadko jestem w Lidlu żeby zwrócić na nią uwagę, bo pierwsze słyszę, że jest taka wersja z karmelem :P
OdpowiedzUsuńJa z kolei muszę uderzyć właśnie w stronę J.D. Gross bez dodatków.
UsuńMyślę, że to może być czekolada odpowiednia dla osób takich jak ja, które raczej z krzywą miną podchodzi do czekolad ciemnych. Nie jest zbyt intensywna w smaku pod względem goryczy i ma dodatek karmelu, który trochę jeszcze ją łagodzi lub może inaczej - wprowadza inny ciekawy smak, słonawy. Brzmi naprawdę zachęcająco. Muszę wreszcie wybrać się do Lidla na większe zakupy. :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jest to idealna czekolada na drodze do przekonywania się do wyższej zawartości kakao! Zachęcam do wypróbowania.
Usuńtak mówisz? bo ja mam podobne nastawienie do ciemnych czekolad jak Vela, ale faktycznie ten karmel może łagodzić sprawę :) a jaką czekoladę gorzką ciemną czy deserową ( kompletnie ich nie rozróżniam xDD) polecasz takiej fance takich czekolad jak ja bym się przekonała... błagam o coś łagodnego :D
UsuńTa czekolada nadaje się doskonale, naprawdę! Wystarczy przeczytac także opinię Czoko. Bo o Zotterach i Morinach wspominac nie będę wiedząc, że póki co są ponoć poza Twoim zasięgiem.
Usuńgdyby tylko ponoć xDD ... dzięki spróbuję jeszcze się zaprzyjaźnić z ciemną może się uda :D
UsuńBędę Cię dopingować!
Usuńjesteś przekochana <3 dziękuje ;*
UsuńNawet malinową wersję tej czekolady jadłyśmy i też nam smakowała :) Skoro Rausch ma z nią coś wspólnego to tabliczka musi być pyszna :) Czekolady tej marki zawsze mamy pod dostatkiem :)
OdpowiedzUsuńRausch wybitnie mi się z Wami kojarzy :D
UsuńMiałam wersję 81% i byłam z niej bardzo zadowolona :) pewnie rozejrzę się i za tą jak wykończę chociaż część swoich zapasów :)
OdpowiedzUsuńPochwal się co masz w zapasach! :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTak strasznie dobrze wygląda! Te tabliczki kuszą mnie za każdym razem...koniec, następna wizyta w Lidlu i biorę :D
OdpowiedzUsuńTrzymam Cię za słowo i czekam na Twoje recenzje!
UsuńUwielbiam te czekolady :) !
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, są warte sympatii :)
Usuńbardzo ładnie i elegancko sie prezentuje:))
OdpowiedzUsuńTo przyjemne, gdy dyskont ma tak ładnie prezentująca się marke własną.
UsuńZnam i bardzo, bardzo lubię!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że J.D. Gross ma tylu fanów :)
UsuńJa uwielbiam wszystko co z karmelem, więc już mnie przekonałaś ;)
OdpowiedzUsuńKarmel karmelowi nierówny, ale w tej tabliczce dla mnie bardzo przystępny.
UsuńChoć jest tak łatwo dostępna, to niestety nigdy się na nią nie skusiłam :o a szkoda, muszę to nadrobić ;)
OdpowiedzUsuńDostępność jest jej wielkim atutem :)
UsuńWidzę jakieś nowości czekoladowe! Skusiłabym się na kawałek! ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję.
To akurat niekoniecznie jest nowość.
UsuńPozdrawiam również :)
No przyznam się, że i mi trochę przeszkadzają u ciebie te niedostępne tabliczki - tylko człowiek robi sobie ochotę, a potem i tak nie zje. Dlatego fajnie zobaczyć tu coś, co właśnie trzyma się w łapkach. Tym bardziej że czekolada mi bardzo zasmakowała. No i cenę ma także przystępną ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, w końcu jakoś je zdobyłam, więc nie są AŻ tak niedostępne ;). Dla chcącego nic trudnego. Jem czekolady dla własnych doznań, a nie dla bloga.
UsuńTeraz zmieniło się jej opakowanie i być może smak
OdpowiedzUsuńNo co Ty? Muszę przejść się do Lidla i zobaczyć.
Usuń