poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Wawel Brownie ciemna z nadzieniem czekoladowo-kakaowym i waflami



To się nazywa zakupoholizm! Ledwo co dotarły do mnie dostawy tabliczek zamówionych przez internet, a ja skusiłam się na parę nowości podczas promocji na czekolady w Biedronce... I jeszcze, wstydziłam się przyznać do tego mojemu Ukochanemu... Wprawdzie zakupy w Biedronce nie wiązały się z dużym wydatkiem, ale sam fakt zapchania po brzegi Magicznej Szuflady poprzez dokupienie produktów, które na bank nie dostarczą nam wyjątkowych smakowych wrażeń - wydawał się nieco irracjonalny. Trudno. Ja swoje argumenty za miałam. Zresztą, koniec końców, jedna z Biedronkowych tabliczek wyfrunęła z czeluści Magicznej Szuflady bardzo szybko. Wybrana na dodatek przez mojego Ukochanego i przez niego zapakowana do torby na wielkanocny wyjazd w góry! A tak bardzo się odgrażał, że on "nawet nie chce tego próbować", kiedy pokazywałam mu nowe propozycje Wawla.
 
A jakie były moje argumenty za zakupem nowych tabliczek Wawel? Po pierwsze, obdarzam tą firmę większą sympatią niż Wedla i od czasu do czasu mam ochotę na coś spod ich skrzydeł. Deserowe czekolady o dość ciekawych na pierwszy rzut oka nadzieniach przykuły moją uwagę. Jeśli chodzi typowo o czekoladę Wawel Brownie, skojarzyła mi się ona z genialną Lindt Dark Chocolate Cookie. Chociaż wystarczyło spojrzeć na skład, aby przekonać się, że Wawel i Lindt to zupełnie dwie inne ligi. Skład Wawel Brownie jest z trzy razy dłuższy niż Lindt Dark Chocolate Cookie, a to o czymś świadczy... Poza tym, Lindt nie omieszkał się uraczyć nas maślanym nadzieniem, natomiast Wawel solidnie obdarza nas margaryną. Czasy, kiedy konsumenci tolerowali wszechobecny utwardzony tłuszcz roślinny odchodzą już w niepamięć, ale Wawel nadal jedzie po kosztach. Zresztą, czego mogłam się spodziewać po niemal 300-gramowej tabliczce, która kosztowała mnie w promocyjnej cenie niecałe 5 zł?

Duże i grube kostki swoim zapachem przywodzą na myśl niedawno degustowanego Oriona. To podobny pułap - rzecz zjadliwa, ale przeciętna. Ot, tanie pralinki. Czuć kakao, ale nie jest to kakao królewskie: intensywne i bogate... Pierwszy kęs uwalnia kolejne skojarzenia. Kropka w kropkę Wawel z nadzieniem truflowym, swego czasu (a może nadal?) również dostępny w Biedronce. Przeciętne kakao, nutka alkoholu i tyle. Zresztą, skład obu czekolad jest bardzo podobny. 

Mocno zawodzi mnie wygląd kostki w środku. Obrazek na opakowaniu przedstawia zupełnie coś innego. Rzeczywistość wypada o wiele bardziej blado. Obie warstwy nadzienia niemal nie różnią się od siebie. Bardzo podobna barwa, a nawet tekstura. No, warstwa górna jest nieco gładsza, ale bardzo daleko jej do gęstego czekoladowego kremu widocznego na opakowaniu. To raczej tłuszczowo-cukrowa masa zabarwiona kakao. Niestety.

Dolna warstwa jest odrobinę bardziej chrupka od górnej, ze względu na dodatek wafli. Są one bardzo rozdrobnione i niewidoczne gołym okiem. Całość nie jest przesłodzona, nie odrzuca niechcianymi posmakami. Mam wrażenie, że Wawel ratuje się dodatkiem alkoholu w tego typu czekoladach, aby zupełnie nie zemdlić nas margarynowym ulepkiem. Jedna wielka przeciętność. 

Na górskim szlaku cała tabliczka została zjedzona przez nas szybko, ze względu na ułamywanie raz na jakiś czas rządku kostek w ciągu całego wyczerpującego dnia. Gdyby Wawel Brownie zjadana była przez nas w sposób standardowy, do kawy w domu - dłuuugo nie moglibyśmy jej dokończyć. Tego typu czekolada powinna odkrywać przed nami kakao na nowo, w formie miliona zastosowań zawartych w jednej tabliczce. Szkoda, że Wawel nie był w stanie nam tego zaoferować. 
 
Skład: czekolada 43% (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, tłuszcze roślinne: olej rzepakowy i olej shea, lecytyna sojowa, polirycynooleinian poliglicerolu, aromat), cukier, częściowo utwardzony tłuszcz roślinny (palmowy, rzepakowy), kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu 6%, odtłuszczone mleko w proszku, czekolada 1,5% (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, tłuszcze roślinne: olej rzepakowy i olej shea, lecytyna sojowa, polirycynooleinian poliglicerolu, aromat), syrop glukozowy, całkowicie utwardzony olej palmowy, spirytus, skondensowane słodzone mleko (mleko, cukier), lecytyna sojowa, wafle (mąka pszenna, olej rzepakowy, sól, węglan sodu i amonu), żółtko jaja w proszku, suszona serwatka, aromaty.
Masa kakaowa min. 43%.
Masa netto: 290 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 514 kcal.
BTW: 5,5/29/54

4 komentarze:

  1. A czaiłam się na tę czekoladę...teraz wiem, że już jej nie kupię.
    Podobają mi się te nowe propozycje Wawel ale niestety firma nie do końca przykłada się do odtworzenia smaku...mam nadzieję, że nie zawalą sprawy z tymi nowymi smakami w tym moim ukochany masłem orzechowym <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że wersja szarlotkowa wypadnie lepiej. Tutaj było bardzo przeciętnie, choć bez tragedii. No i również bardzo jestem ciekawa wariacji na temat masła orzechowego, które tak jak Ty kocham :)

      Usuń
  2. Mam wersję szarlotkowa i mam nadzieje, ze będzie lepsza niż brownie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bardzo na to liczę, bo już przed zakupem byłam bardziej ciekawa tej tabliczki szarlotkowej.

      Usuń