niedziela, 27 kwietnia 2014

Orion Studentska ciemna z pomarańczą, orzechami arachidowymi i galaretkami



Mam w zwyczaju raz po raz przeglądać asortyment czekolad wystawionych na Allegro. Dotąd jedynie na oślinianiu monitora się kończyło - nigdy nie zamawiałam czekolad przez internet i powtarzałam sobie, że nie zdecyduję się na taki ruch. Do czasu. Gdy zobaczyłam nową, tropikalną edycję Studentskiej po prostu MUSIAŁAM ją zdobyć. Całe trio. I nie miałam zamiaru czekać na wyjazd do Czech, gdzie też musiałabym gorączkowo rozglądać się za pożądanymi przeze mnie słodkościami.

W ten sposób do Magicznej Szuflady trafiły trzy nowe Studentskie - pierwsza z nich została już przez nas skonsumowana podczas górskiej wyprawy. Spakowana do plecaka, miała nieść energię i orzeźwienie (to drugie ze względu na boskie galaretki, no i akcent pomarańczy). Paradoksalnie, zjedzona przez nas została na szlaku po czeskiej stronie gór :D.

Oczywistością jest, że zamawiając moje ulubione produkty Oriona wiedziałam, że wzorowym składem grzeszyć nie będą. Coś za coś. Miłość nie wybiera. Chyba każdy z nas ma jakiś ulubiony słodycz, o którym to doskonale wie, że jest nafaszerowany najróżniejszymi polepszaczami - a mimo wszystko nie potrafi z niego zrezygnować. U mnie tak jest w przypadku Studentskiej. Przeraża mnie niska zawartość masy kakaowej przy udziale tłuszczy roślinnych, cukier zawsze na pierwszym miejscu, no i do tego sporo chemicznych wynalazków. E tam. Nic na to nie poradzę, że to cholerstwo mi niebywale smakuje.

Dopiero co wspomniałam w ostatniej notce o świetnym połączeniu ciemnej czekolady z pomarańczą. W przypadku dziś opisywanej Studentskiej trudno mówić zarówno o ciemnej czekoladzie, jak i o pomarańczy. Masy kakaowej w produkcie mamy jedynie 38%, a więc jadałam mleczne czekolady o wyższej zawartości kakao. Pomarańcza to "pomarańczowe cząstki", w których skoncentrowanego soku z pomarańczy mamy tylko 6% - reszta to cukry, susz jabłkowy plus inne dodatki. Śmiech na sali, można by rzecz. Ale i tak ręce mi się trzęsły gdy rozdzierałam sreberko :D.

Ooo tak! Duża, solidnie nadziana tabliczka w ciemniejszych odcieniach brązu. Zapach to mimo wszystko nadal nuta kakao, połączona z dużą dawką rześkich cytrusów - która to wywodzi się raczej z kwasu cytrynowego, niż z prawdziwych owoców, ale pomińmy to ;). Smak? Oj, pałaszowaliśmy, aż uszy się trzęsły! Orzechy arachidowe jak zwykle wspaniałe, choć mój Ukochany stwierdził, że wydawały się nieco mniejsze niż zwykle w Studentskich to bywało. Galaretki super mięciutkie, kwaskowato-słodkie, no po prostu nie do podrobienia. Pomarańczowe cząstki? Dają radę, choć przeplatają się z cytrusowym posmakiem galaretek i trudno stwierdzić, który z dodatków wiedzie tutaj prym. Jedno jest pewne - Czechom za dużo sypnęło się kurkuminy, bowiem cząstki mają kolor zielony. I to na tyle intensywny, że sprawiają wrażenie, jakby miały świecić w ciemności. Cóż, gdyby ktoś nie darzył Studentskiej tak ślepą miłością jak ja, mógłby się przestraszyć tej dziwacznej barwy.

Zmęczeni i szczęśliwi na górskim szlaku, upaćkaliśmy się czekoladą jak małe dzieci. I śmiech, nasz szczery śmiech wywołany napisem na opakowaniu, że zawiera ono 8 sugerowanych porcji produktu. Osiem? My pożarliśmy na współę całość naraz. Nie szło się oderwać. Ot, magia chemii ;) (i magia gór...)



Skład: cukier, miazga kakaowa, galaretki 13% (cukier, syrop glukozowy, woda, kwas cytrynowy, pektyna, cytrynian sodu, aromat, tłuszcz palmowy i kokosowy, wosk karnauba), orzechy arachidowe 12%, pomarańczowe cząstki 9% (syrop glukozowo-fruktozowy, skoncentrowany susz jabłkowy, skoncentrowany sok pomarańczowy 6%, błonnik pszenny, cukier, olej palmowy, skrobia ryżowa, glicerol, pektyna, kwas cytrynowy, naturalny aromat, kwas askorbinowy, kurkumina), tłuszcz mleczny,  tłuszcze roślinne (palmowy, shea, sal, illipe, kokum gurgi, z pestek mango), lecytyna słonecznikowa, polirycynooleinian poliglicerolu, ekstrakt z wanilii.
Masa kakaowa min. 38%.
Masa netto: 180 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 498 kcal.
BTW: 6,5/26,4/55,5

4 komentarze:

  1. Dałabym się pokroić za to aby spróbować Studenckiej! Obojętnie jaki smak...no może oprócz tego z pomarańczą ;) Nie cierpię dodatku pomarańczy w czekoladzie hehe :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam na czekolady na Allegro wolę nie zaglądać, za dużo pokus ;D Może niedługo będe miała możliwość spróbowania zwykłej mlecznej Studentckiej, więc liczę na smakowe objawienie ;D. A czasami im mniej się człowiek przypatruje składowi tym lepiej. Zjeść i tak się zje, a nie będzie się człowiek potem zastanawiał czy mu oczy nie zaczną świecić w ciemnościach.

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu jakaś czekolada z normalnym, dla ludzi, składem. A nie tylko wyborne, ograniczające się do pięciu składników :D

    Ale kalorii, znów, zadziwiająco mało. Dodatki jednak stanowią sporą część tych tabliczek, bo odbierają trochę tej "energii".

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj chyba nie do końca moje połączenie - nie lubię cytrusów w czekoladach.

    OdpowiedzUsuń