Po zawodzie, jaki spotkał mnie przy degustacji mlecznej Dolfin z zieloną herbatą, przyszedł czas na sprawdzenie drugiego herbacianego produktu tej belgijskiej marki. Tym razem, mamy do czynienia z ciemną czekoladą o 52-procentowej zawartości kakao, w której to zastosowano dodatek herbaty earl grey. Dla przypomnienia, uprzednio Dolfin zaoferował nam bardzo dobrą czekoladę, jednak trudno było się doszukać w niej wyraźnych herbacianych akcentów. Miałam cichutką nadzieję, że może teraz poczuję earl grey. Jakaś dodatkowa cierpkość, trochę bergamotki? Hmm...
Rozpakowanie tabliczki pozbawia nas złudzeń. Znów dostaliśmy rzetelnie wykonaną czekoladę, w tym przypadku deserową. Piękny zapach kakao kusi do spróbowania. Niestety, znów ani śladu herbaty jeśli chodzi o aromat.
W smaku również nie ma się co doszukiwać earl grey. Owszem, można by to zrobić na siłę, ale po co? Może gdzieś tam daleko w tle przebrzmiewają ziołowe nuty, ale równie dobrze może to być akcent płynący z bogactwa kakao. Albo tylko i wyłącznie siła sugestii. W Dolfinie z herbatą sencha były chociaż widoczne maleńkie opiłki zielonego suszu. Tutaj w czerni czekolady ewentualne herbaciane cząstki totalnie wtapiają się w tło. Nic a nic.
Dostając tą czekoladę w ciemno, zdefiniowałabym jako bardzo dobrą deserową tabliczkę - tego nie da się ukryć. Jest taka, że mucha nie siada. Wyważona zarówno w słodyczy, jak i w goryczy. O przyjemnej teksturze. No po prostu palce lizać. Ale gdzie jest ten earl grey? Znów nic nie poczułam.
Kupując czekoladę zawierającą w sobie naturalne dodatki, bez polepszaczy - chcę czuć ów dodatek w pełni, intensywnie. Chcę, by wyróżniał się na tle czekolady, a przy tym spójnie z nią się komponował. Dlaczego Dolfin, produkując tak smaczną czekoladę, oszczędził mi kolejnych wyjątkowych doznań podczas degustacji? Znów szkoda, wielka szkoda...
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, miazga kakaowa, herbata, earl grey, wanilia, lecytyna sojowa.
Masa kakaowa min. 52%.
Masa netto: 70 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 520 kcal.
BTW: 4,8/34/41,5
Nie lubię takich czekolad, w których trzeba właśnie doszukiwać się smaku. Z tego co czytam najczęściej jest tak własnie w przypadku czekolad z herbatą i laską wanilii.
OdpowiedzUsuńOj, wanilię zdarzało mi się czuć bardzo mocno... Co do herbaty, póki co przede wszystkim zawodziłam się.
UsuńWielka szkoda, bo czekolady Dofin ma świetne, a smak herbaty fajnie by to uzupełnił.
OdpowiedzUsuńI tego brak im do ideału - solidnego akcentu w postaci przemyślanego dodatku :). Choć w korzennym Dolfinie przyprawy były baaardzo intensywne.
Usuń