Muszę przyznać, że chyba jeszcze nigdy moja Magiczna Szuflada nie była tak wypełniona czekoladowymi skarbami, jak teraz. Wszystko to ze względu na fakt, iż pierwszy raz skusiłam się na dwa spore zamówienia czekolad przez Internet. Dodatkowo, w zapasie mam jeszcze kilka tabliczek zakupionych uprzednio w Almie. W Międzynarodowy Dzień Czekolady postanowiliśmy otworzyć największą tabliczkę, jaka znajdowała się w wypełnionej po brzegi Magicznej Szufladzie.
Orion. Ciemna z nadzieniem wiśniowym i kakaowo-orzechowym. Duży format 240 g. Tabliczka wzięta jakoby "na doczepkę" do innego zamówienia, aby wykorzystać w pełni opłatę za przesyłkę. Bo w jeśli w tym roku będę w Czechach, to nie będę mieć czasu uganiać się za słodyczowymi zakupami - a czekolady Oriona inne niż Studentskie również zawsze wzbudzały moją ciekawość. Zresztą, wspomnienie o próbowanym niegdyś mlecznym Orionie z nadzieniem jagodowo-twarożkowym tylko pobudzało mój apetyt na więcej. Spośród dostępnych u internetowego sprzedawcy jedynie trzech dużych tabliczek Orion, wybrałam właśnie tą - ze względu na to, że miała to być czekolada gorzka.
Rzut okiem na listę składników po odebraniu przesyłki sprawił mi duży zawód. Po pierwsze, gorzka czekolada to zdecydowanie zbyt dużo powiedziane. 40% masy kakaowej - to ma być gorzkie? Poza tym, cała lista surowcowa produktu pozostawia wiele do życzenia. W porównaniu do wyżej wspomnianego Oriona twarożkowo-jagodowego, skład jest naprawdę kiepski. Przede wszystkim mam na myśli bardzo duży udział tłuszczy roślinnych. No trudno. W końcu moje ulubione Studentskie też nienagannym składem nie grzeszą. Podczas samej degustacji starałam się więc nie sugerować moją wiedzą na temat tego, z czego zrobiono ów produkt.
Po otwarciu plastikowego opakowania tabliczka prezentuje się aż zbyt ładnie. Duże, grube, ciemne kostki są jakby w nienaturalny sposób nabłyszczone. Jeśli chodzi o zapach, owszem, na pierwszym planie utrzymuje się kakao - jednak zdecydowanie nie jest to głęboki aromat ciemnej czekolady. Bardziej kojarzy mi się z tańszymi pralinkami, aczkolwiek nie jest to aromat odrzucający. Wręcz przeciwnie - całość mimo wszystko zachęca do spróbowania.
Wgryzamy się w grubaśną kostkę. Sama czekolada jest bardzo przeciętna, aczkolwiek nieprzesłodzona. Kryje w sobie zbite kakaowe nadzienie, które barwą niewiele różni się od koloru czekolady. Ciemne nadzienie na całe szczęście nie pozostawia w ustach posmaku margaryny. Również nie jest najwyższych lotów, ale nie niesie ze sobą przykrych wrażeń. Nazwanie go "kakaowo-orzechowym" jest sporym nadużyciem - 1% pasty z orzechów laskowych jest zupełnie niewyczuwalny.
Górna część wnętrza kostki wypełniona jest wiśniowym nadzieniem o konsystencji gęstej konfitury. Niestety, nie jest ono tak intensywnie owocowe, jak w przypadku tabliczki jagodowo-twarożkowej. Łatwo wyczuć, że są to wiśnie, ale nie jest to bardzo zdecydowany smak. Wiśniowa nuta zlewa się spójnie z kakaowymi elementami kompozycji, ale nie dostarcza wyjątkowych doznań smakowych, jakich można by się spodziewać po takim połączeniu.
Mój Ukochany i ja zgodnie stwierdziliśmy, że podczas degustacji tej tabliczki czuliśmy się, jakbyśmy jedli kakaowe ciasteczka z wiśniową konfiturą. Nie wykwintne wypieki, ale najzwyklejsze ciastka. Sam pomysł na połączenie jest bardzo ciekawy, ale zdecydowanie lepiej jadło by mi się prawdziwą gorzką czekoladę z kakaowo-maślanym nadzieniem i odrobiną wiśniowego akcentu. W przypadku Oriona całość jest smaczna, ale przeciętna - i jak wspomniałam wyżej - bardziej ciasteczkowa, niźli czekoladowa. Koniec końców, w przeciągu całego Międzynarodowego Dnia Czekolady opędzlowaliśmy na współę całą 240-gramowaą tabliczkę, więc nie było aż tak źle. Przypuszczam, że o wiele trudniej było by nam przebrnąć przez nowe nadziewane dokonania Wedla o podobnej gramaturze. Podsumowując - opisywana dziś czekolada ni to ziębi, ni to grzeje... Da się zjeść, ale nie ma czego wspominać.
Skład: cukier, miazga kakaowa, tłuszcz palmowy, nadzienie wiśniowe (cukier, syrop glukozowy, wiśnie 8,5%, skoncentrowany sok wiśniowy 8,5%, glicerol, woda, karagen, kwas cytrynowy, cytrynian sodu, skoncentrowany sok z czarnej marchwi, aromat), odtłuszczone mleko w proszku, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, tłuszcz kakaowy, tłuszcze roślinne (shea, sal, illipe, kokum gurgi, z pestek mango), tłuszcz mleczny, pasta z orzechów laskowych 1%, lecytyna słonecznikowa, polirycynooleinian poliglicerolu, kwas cytrynowy, aromat.
Masa kakaowa min. 40%.
Masa netto: 240 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 547 kcal.
BTW: 4,9/34/53,4
Tak myślę, że może ta tabliczka zaspokoiłaby mój gust ;)
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia co do niej, ale raczej by Tobie przypasowała, chociaż również bez fajerwerków.
UsuńCoś czuję, że bym się z tą czekoladą polubiła! Kakaowe ciasteczka z konfiturą wiśniową? Biorę w ciemno :)
OdpowiedzUsuń