piątek, 29 marca 2013

Lindt biała z nadzieniem pomarańczowo-truflowym


Tabliczka widziana dotąd jedynie w niemieckich katalogach Lindta, zauważona na półce w Almie sprawiła, że aż się zakrztusiłam :D. Cena nieistotna, muszę ją mieć! No i mam :D. Jako, że mój Ukochany był akurat u mnie, długo w Magicznej Szufladzie nie poleżała ;).

Jedząc taką czekoladę, chciałoby się zatrzymać czas. A tu kostka znika za kostką, niepostrzeżenie... Dlaczego to już koniec? - oboje zadawaliśmy sobie to pytanie, oblizując się ze smakiem po spałaszowaniu całości. Odlot. To się nazywa niebiańska rozkosz. Idealna biała czekolada Lindta. Żadnego kwasu, czysta delikatność mlecznej słodyczy. Nadzienie? Wyborne! Aksamitnie truflowe, gładkie i mięciutkie. Mleczne. No i gwóźdź programu - olejek pomarańczowy - który nadał tej subtelnej istocie prawdziwie zmysłowego charakteru.

Jeszcze jakiś czas po degustacji czułam w ustach potwornie przyjemną teksturę tej czekolady... Zapamiętam ją na długo!

No i brawa za brak tłuszczu roślinnego w składzie nadzienia. Da się? Da się!

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, tłuszcz mleczny, śmietanka w proszku, otłuszczone mleko w proszku, lecytyna sojowa, olejek pomarańczowy, aromat.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 598 kcal.



3 komentarze:

  1. Mnie pewnie by zakrztusiło na widok ceny ale widać czekolada była tego warta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny Blog ♥ ! Czekolada rewelacyjna ; )
    zapraszam do mnie : http://vizualny-swiat.blogspot.com/
    Pozdrawiam ; *

    OdpowiedzUsuń