Wszystkie single origin od La Maison Du Chocolat mam już przetestowane, teraz przyszedł czas na blendy. Tak się cieszę, że dzięki podróży Przyjaciół mogę poznawać asortyment tej manufaktury! Na szczycie Romanki raczyliśmy się doskonałą czekoladą mleczną, a w domowych pieleszach sięgnęliśmy po Noir Equilibre 66%. Ta ciemna czekolada oczywiście ma specyficzny pudrowy wygląd, charakterystyczny dla tej francuskiej marki. Pachnie duszno, w sposób kojarzący z palonością i suszonymi owocami.
W ustach przede wszystkim zalepia kwaskowatą soczystością. Mamy dojrzałe gruszki, które wręcz ociekają już sokiem po przekrojeniu bądź ugryzieniu. Dalej prezentują się maliny i jeżyny, również bardzo dojrzałe, aż rozpadające się. Do tego intensywna paloność, bardziej kakaowa niż kawowa, spójnie miesza się z iluzją suszonych śliwek i moreli - z czasem zapadamy się w tym wszystkim niczym w gładkim czekoladowym musie doprawionym wanilią, w którym ktoś raz po raz maczał owoce, jakby testując. Jadłam bardziej złożone tabliczki od La Maison Du Chocolat, lecz tej nie można odmówić jakości i sprawiania przyjemności.
Masa kakaowa min. 66%.
Masa netto: 75 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 572 kcal.
BTW: 8,2/40/40.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz