O istnieniu barcelońskiej marki Blanxart wiedziałam już od dawna, ale jakoś nieustannie odkładałam bezpośrednie zapoznanie się z nią. W końcu zdecydowałam się na zakup części ich asortymentu w sklepie Sekretów Czekolady. Spośród prawdziwych czekolad, tabliczki Blanxart kuszą przede wszystkim przystępną ceną przy sporej gramaturze. Proste opakowania nie wszystkim mogą odpowiadać, natomiast w moją estetykę wpasowują się jak najbardziej.
Moje pierwsze podejście to Blanxart to 80-gramowa tabliczka z serii Classic Origins stworzona w 82% z ekologicznego kakao Trinitario z Republiki Dominikany. Reszta składu to cukier i wanilia.
Wygląd tabliczki okazał się tak prosty, jak opakowanie - bardzo klasyczny podział na kostki. W jej barwie pojawiały się wiśniowe przebłyski. Pachniała subtelnie - drewnem, nową szafą, suszonymi owocami i świeżością bitej śmietany.
W ustach zachowywała się bardzo delikatnie, rozpuszczając się niczym kostka lodu oraz, niestety, jak bita śmietana w sprayu. Budziła też skojarzenia z piankami marshmallows. Producent sugerował nutę zielonych oliwek, dla mnie jednak były to raczej same pestki oliwek polane oliwą.
Lekka jak chmurka, a przy tym nieco bezpłciowa, mało esencjonalna, zwyczajna. Im dalej w las, tym pojawiało się coraz więcej płaskich akcentów papieru i kartonu - zamiast zapowiadanego w zapachu aromatycznego drewna. Gdzieś tam przemknęły miękkie suszone śliwki i... to by było na tyle.
Uboga w gęstość czekolada charakteryzowała się tym, iż wszystko, co się w niej pojawiło, bardzo szybko umykało. Była zbyt prosta i banalna, bym mogła zapamiętać ją na dłużej. Mam nadzieję, że pozostałe zakupione przeze mnie Blanxarty okażą się bardziej porywające. Jeśli nie, zostaną prostym paliwem na górskie wędrówki.
Skład: ziarna kakao, cukier, tłuszcz kakaowy, wanilia.
Masa kakaowa min. 82%.
Masa netto: 80 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 578 kcal.
BTW: 7,8/50,3/23,7
Z perspektywy czasu muszę przyznać, że Blanxarty, mimo dobrego składu, są raczej nijakie. Korzystne cenowo i bez dziwnej chemii, ale raczej to paliwo na wędrówki..
OdpowiedzUsuńDobrze, że niedługo mam urlop ;)
UsuńWiesz Ty co... najpierw czosnek, a teraz mi tu serwujesz bitą śmietankę, marshmallows i zielone oliwki (je akurat w jakimś daniu / sałatce lubię, ale nie cierpię w połączeniu z czekoladą albo jako nuty). Nie dla mnie, zdecydowanie nie. Nawet jako paliwo by u mnie pewnie nie przeszła.
OdpowiedzUsuń