Nareszcie - weekend w górach, z ukochanym Mężem. Choć zdawać by się mogło, że dopiero co wróciliśmy z gór (wszak zabawiliśmy tam przy okazji długiego weekendu związanego z Bożym Ciałem) - wszystkie kolejne weekendy pracowałam w delegacji, więc naprawdę zapragnęłam już aktywnego wypoczynku wraz z najdroższą osobą. Decyzja o wyjeździe była spontaniczna. Zadzwoniliśmy do sprawdzonego pensjonatu w Świeradowie Zdrój, pytając o jeden wolny nocleg. Z naszego miasta w Góry Izerskie jest względnie blisko, więc nie trzeba się było długo zastanawiać. W sobotę 7 lipca wstaliśmy przed świtem, by po dziewiątej być już w czeskich Hejnicach, po uprzednim zameldowaniu się w Świeradowie. W planach było zrobienie szlaku, który dwa lata temu totalnie nas zauroczył. Pisałam o nim przy okazji recenzji Zotter Heaven on Earth (Nut Delight), Chocolate Amatller Ecuador 85%, Zotter Walnut Nougat.
Przesiadując na skałkach Ptaci Kupy w przyjemnym słońcu, owiewani leciutkim wiatrem - oglądaliśmy cudowną panoramę i zajadaliśmy się naszą pierwszą czekoladą nowojorskiej marki Antidote. Sięgnęliśmy po mleczną czekoladę o 56% zawartości ekwadorskiego kakao Arriba Nacional (Ekwador mnie ostatnio prześladuje i bardzo dobrze!) z dodatkiem soli. Zakupiłam ją w sklepie Sekretów Czekolady.
Przesiadując na skałkach Ptaci Kupy w przyjemnym słońcu, owiewani leciutkim wiatrem - oglądaliśmy cudowną panoramę i zajadaliśmy się naszą pierwszą czekoladą nowojorskiej marki Antidote. Sięgnęliśmy po mleczną czekoladę o 56% zawartości ekwadorskiego kakao Arriba Nacional (Ekwador mnie ostatnio prześladuje i bardzo dobrze!) z dodatkiem soli. Zakupiłam ją w sklepie Sekretów Czekolady.
Mając pierwszy raz do czynienia z Antidote, zostałam po pierwsze urzeczona oryginalnymi opakowaniami, a po drugie formą tabliczek, która zdaje się być tak beztroska, dziecięca... Zresztą, sam producent na odwrocie opakowania apeluje, abyśmy obudzili w sobie dziecko. Może ja nie do końca chcę, lubię siebie najbardziej taką, jaką jestem teraz - w pełni potrafiącą docenić istotę chwili. A kosteczki Antidote wydawały się tak miękkie i aksamitne... Tabliczka pachniała bardzo owocowo, słodziutko z kwiatowym przełamaniem i głęboko mleczną nutą. Dało się wyczuć waniliowe akcenty (wanilia jest obecna w składzie). Nie wiedzieć czemu, woń i cała miękkość czekolady skojarzyła się nam z gumami Mamba. Akurat tutaj było to bardzo miłe skojarzenie.
Czekolada rozpuszczała się w ustach z pełną miękkością, zgodnie z moim przypuszczeniem. Od razu na czoło wysunęła się sól, która jednak nie odznaczała się kontrastem od reszty czekolady, lecz paradoksalnie z każdym kolejnym kęsem stanowiła jej spójność. Doszło to do takiego etapu, że nie potrafiłam odróżnić co jest tutaj mlekiem, co kakao, a co solą. Tłuściutka, aromatyczna mleczność naszej Antidote urozmaicona została nie przede wszystkim karmelowym posmakiem pełnego cukru trzcinowego, lecz bogactwem ekwadorskiego kakao. To Arriba takie, jakie kojarzy mi się ze sztandarowym - mocno owocowe, mocno kwiatowe, a przy tym lekko przytłumione, przyprószone ziemią.
Czekolada rozpuszczała się w ustach z pełną miękkością, zgodnie z moim przypuszczeniem. Od razu na czoło wysunęła się sól, która jednak nie odznaczała się kontrastem od reszty czekolady, lecz paradoksalnie z każdym kolejnym kęsem stanowiła jej spójność. Doszło to do takiego etapu, że nie potrafiłam odróżnić co jest tutaj mlekiem, co kakao, a co solą. Tłuściutka, aromatyczna mleczność naszej Antidote urozmaicona została nie przede wszystkim karmelowym posmakiem pełnego cukru trzcinowego, lecz bogactwem ekwadorskiego kakao. To Arriba takie, jakie kojarzy mi się ze sztandarowym - mocno owocowe, mocno kwiatowe, a przy tym lekko przytłumione, przyprószone ziemią.
Czekolada rozpuszczała się w ustach z pełną miękkością, zgodnie z moim przypuszczeniem. Od razu na czoło wysunęła się sól, która jednak nie odznaczała się kontrastem od reszty czekolady, lecz paradoksalnie z każdym kolejnym kęsem stanowiła jej spójność. Doszło to do takiego etapu, że nie potrafiłam odróżnić co jest tutaj mlekiem, co kakao, a co solą. Tłuściutka, aromatyczna mleczność naszej Antidote urozmaicona została nie przede wszystkim karmelowym posmakiem pełnego cukru trzcinowego, lecz bogactwem ekwadorskiego kakao. To Arriba takie, jakie kojarzy mi się ze sztandarowym - mocno owocowe, mocno kwiatowe, a przy tym lekko przytłumione, przyprószone ziemią.
Pomimo wyraźnej mleczności i pozornej łagodności, czekolada była bardzo bogata jak na mleczną. Miała w sobie pewną dynamikę - za którą odpowiedzialna zdawała się być właśnie sól. Kakaowa plejada owoców - moreli, mango, truskawek, malin, porzeczek - i wonnych kwiatów - najpierw grała solo (no, nieustannie przy akompaniamencie szczypty soli), potem scaliła się z mlekiem i karmelowym cukrem, a na koniec zamieniła się w dziwny kwaśnawo-słony duet. Całość sprawiała wrażenie mało słodkiej, niebanalnej, trochę zwariowanej, no i na pewno nie nazwałabym jej mleczną czekoladą dla dzieci. Zbyt wiele się tu działo, zbyt odważne fuzje i przemiany się w niej wydarzyły. Była w nieoczywisty sposób pyszna i okazała się znakomitym wprowadzeniem do dalszej eksploracji asortymentu Antidote - co zamierzam czynić.
Skład: ziarna kakao, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku, pełny cukier trzcinowy, wanilia, sól, lecytyna sojowa 0,5%.
Masa kakaowa min. 56%.
Masa netto: 65 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 584 kcal.
BTW: 9/46/40
Przypomina mi się fajna mleczna Dormouse z solą, jeszcze taka zacna zawartość kakao. Chcę ją :)
OdpowiedzUsuńZupełnie nie znam tej marki :(
Usuń