8 czerwca mieliśmy już mniej czasu na górską wędrówkę. Po pierwsze musieliśmy się choć trochę wyspać po poprzednim dniu, a po drugie czekał nas jeszcze powrót do domu (poprzedzony obiadem w ulubionym Cynamonowym Słoniu). Postanowiliśmy odświeżyć sobie Stóg Izerski (oczywiście pieszo, nie kolejką), stamtąd ponownie udać się na lubiany Smrek, wrócić na Stóg Izerski (gdzie ostatecznie zdecydowaliśmy się na degustację dziś opisywanej czekolady - a dokładnie na tarasie schroniska), a dalej udać się przez Świeradowiec na Polanę Izerską i zejść do Świeradowa.
Dzień wcześniej po raz pierwszy skosztowaliśmy czekolady nowojorskiej marki Antidote, której asortyment został udostępniony przez sklep Sekretów Czekolady. Była to mleczna czekolada z solą o 56% zawartości ekwadorskiego kakao Arriba Nacional. Tym razem, zamiast soli, jako dodatku użyto truskawek i hibiskusa. Poza tym, jest to zupełnie ta sama mleczna ekwadorska czekolada.
Dzień wcześniej po raz pierwszy skosztowaliśmy czekolady nowojorskiej marki Antidote, której asortyment został udostępniony przez sklep Sekretów Czekolady. Była to mleczna czekolada z solą o 56% zawartości ekwadorskiego kakao Arriba Nacional. Tym razem, zamiast soli, jako dodatku użyto truskawek i hibiskusa. Poza tym, jest to zupełnie ta sama mleczna ekwadorska czekolada.
Antidote po raz kolejny urzeka opakowaniem, po raz kolejny uwodzi charakterystycznymi kostkami. Teraz dodatkowo tabliczka została od spodu posypana delikatnymi kawałeczkami suszonych truskawek oraz płatków hibiskusa. Producent tego nie wyszczególnił, jednakże drobinki truskawek były na tyle miękkie i smaczne, iż jest wielce prawdopodobne, że są to owoce liofilizowane, a nie klasycznie suszone.
Teraz, bez obecności soli, ekwadorskie kakao w połączeniu z mlekiem i cukrem trzcinowym odkryło przed nami nieco inną twarz. Kwaskowata owocowość była już bardziej klasyczna i przystępna, lecz ponownie nie można by nazwać mlecznej czekolady od Antidote intensywnie słodką (co zresztą podkreśla sam producent - to nie są słodkie ulepki). Ponownie jednak budziła skojarzenia z jakąś wyidealizowaną gumą Mamba. Miękko rozpuszczała się w ustach, słodycz niosła ze sobą przede wszystkim mleczko-karmelkową i waniliową, ale i tak główną rolę grały liczne owoce (podobnie jak w opcji z rolą) oraz nuty kwiatowe. Z tego tytułu, dodatek truskawek i hibiskusa niczego tu nie rewolucjonizował, po prostu spoił się z czekoladą. Powiem nawet, że hibiskus gdzieś w tym wszystkim zaginął. Słodziutką, aromatyczną truskawkę czuło się wyraźniej, zaś hibiskus - w którym pokładałam spore nadzieje - po prostu zlał się z czekoladą, którą samą w sobie można określić jako nieco hibiskusową.
Teraz, bez obecności soli, ekwadorskie kakao w połączeniu z mlekiem i cukrem trzcinowym odkryło przed nami nieco inną twarz. Kwaskowata owocowość była już bardziej klasyczna i przystępna, lecz ponownie nie można by nazwać mlecznej czekolady od Antidote intensywnie słodką (co zresztą podkreśla sam producent - to nie są słodkie ulepki). Ponownie jednak budziła skojarzenia z jakąś wyidealizowaną gumą Mamba. Miękko rozpuszczała się w ustach, słodycz niosła ze sobą przede wszystkim mleczko-karmelkową i waniliową, ale i tak główną rolę grały liczne owoce (podobnie jak w opcji z rolą) oraz nuty kwiatowe. Z tego tytułu, dodatek truskawek i hibiskusa niczego tu nie rewolucjonizował, po prostu spoił się z czekoladą. Powiem nawet, że hibiskus gdzieś w tym wszystkim zaginął. Słodziutką, aromatyczną truskawkę czuło się wyraźniej, zaś hibiskus - w którym pokładałam spore nadzieje - po prostu zlał się z czekoladą, którą samą w sobie można określić jako nieco hibiskusową.
Gdybym miała sięgnąć jeszcze raz po którąś z mlecznych czekolad od Antidote, zapewne wybrałabym wariant z solą. Był bardziej nieoczywisty, choć gdy zamawiałam obie tabliczki spodziewałam się, że będzie odwrotnie.
Skład: ziarna kakao, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku, pełny cukier trzcinowy, truskawki, hibiskus, wanilia, lecytyna słonecznikowa.
Masa kakaowa min. 56%.
Masa netto: 65 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 615 kcal.
BTW: 12/46/40
Jakoś wcale mnie nie dziwi, że sól wyszła w mlecznej lepiej niż truskawka :)
OdpowiedzUsuńSól zazwyczaj wychodzi intrygująco! :)
Usuń