Dziś opisywana tabliczka jest jednym z moich najnowszych nabytków z Sekretów Czekolady. Wprawdzie w Magicznej Szufladzie czekają już na mnie dwie inne propozycje londyńskiego Akesson's oparte na brazylijskim kakao - analogiczna ciemna 75% bez dodatków oraz mleczna 55% - jednakże postanowiłam najpierw sięgnąć po wersję z kawą. Stało się tak przede wszystkim dlatego, iż chciałam ją porównać ze zmysłową kawową Republica del Cacao z Kolumbii, mając jeszcze na świeżo w pamięci jej smak.
Opakowanie czekolady jest z tyłu opatrzone ciekawym opisem historii posiadania przez Bertila Akesson i jego brazylijskiego wspólnika plantacji Fazenda Sempre Firme położonej wśród dzikich lasów deszczowych regionu Bahia. Hodowane tam kakao nie jest "zwykłym Forastero", lecz lokalną odmianą "parasinho". Żeby było jeszcze ciekawiej, zatopione w tabliczce w ilości 5% kawowe nibsy wykonane są z delikatnie prażonych ziaren kawy wyhodowanej w tym samym regionie, na tej samej glebie, w tych samych warunkach. Bukiety kakao i kawy mają okazję wzajemnie się przeplatać, uzupełniać - ukazując nam smakową esencję brazylijskiej Bahii. Po wizycie na plantacji kawy Don Manolo w Kolumbii mam jeszcze większą fiksację na punkcie takich niuansów.
Opakowanie czekolady jest z tyłu opatrzone ciekawym opisem historii posiadania przez Bertila Akesson i jego brazylijskiego wspólnika plantacji Fazenda Sempre Firme położonej wśród dzikich lasów deszczowych regionu Bahia. Hodowane tam kakao nie jest "zwykłym Forastero", lecz lokalną odmianą "parasinho". Żeby było jeszcze ciekawiej, zatopione w tabliczce w ilości 5% kawowe nibsy wykonane są z delikatnie prażonych ziaren kawy wyhodowanej w tym samym regionie, na tej samej glebie, w tych samych warunkach. Bukiety kakao i kawy mają okazję wzajemnie się przeplatać, uzupełniać - ukazując nam smakową esencję brazylijskiej Bahii. Po wizycie na plantacji kawy Don Manolo w Kolumbii mam jeszcze większą fiksację na punkcie takich niuansów.
Bardzo ciemna, poważna tabliczka po przełamaniu, któremu towarzyszył uwodzicielski trzask - praktycznie nie miała w sobie śladów kakaowych nibsów. Wskazywało to na fakt, iż są one bardzo drobne, podobnie jak w kawowej Republica del Cacao. To była dla mnie dobra wiadomość - nic nie powinno mi przeszkadzać w czerpaniu radości z samej czekolady, kawa miała szansę subtelnie ją uzupełniać.
Czekolada pachniała niezwykle delikatnie, zresztą, w dotyku również taka była - bardzo aksamitna. Woń określiłabym przede wszystkim jako kwiatową, odrobinę liściastą, taką jesienną - jak spacer pośród klombów w słoneczny dzień złotej polskiej jesieni. Rodzimy akcent był zaskakujący przy świadomości, z jakiego rejonu pochodzi kakao. Kawowy aromat również się pojawił, mieszając się z ziemistością i lekką karmelowością kakao. Po wizycie w Don Manolo dobrze znam zapach delikatnie palonej kawy (większość kaw dostępnych u nas jest palona bardzo mocno), toteż ów kwiatowo-owocowy akcent przypominał mi rozkoszne chwile pośród kawowych krzewów.
Czekolada pachniała niezwykle delikatnie, zresztą, w dotyku również taka była - bardzo aksamitna. Woń określiłabym przede wszystkim jako kwiatową, odrobinę liściastą, taką jesienną - jak spacer pośród klombów w słoneczny dzień złotej polskiej jesieni. Rodzimy akcent był zaskakujący przy świadomości, z jakiego rejonu pochodzi kakao. Kawowy aromat również się pojawił, mieszając się z ziemistością i lekką karmelowością kakao. Po wizycie w Don Manolo dobrze znam zapach delikatnie palonej kawy (większość kaw dostępnych u nas jest palona bardzo mocno), toteż ów kwiatowo-owocowy akcent przypominał mi rozkoszne chwile pośród kawowych krzewów.
Kakaowo-kawowa fuzja z Brazylii okazała się bardzo gładko rozpuszczać w ustach, wypełniając je miękko i przyjemnie, jednak bez tak wielkiej namiętności jak kolumbijska Republica del Cacao. Od samego początku do akcji wkroczyły chrupiące drobinki kawy, pieszcząc podniebienie łagodnym, acz charakterystycznym smakiem - pobudzającym, słonecznym miksem kwiatów i owoców, z nutami karmelu i miodu. Nie jest to typowe kawowe uderzenie, do jakiego byliby przyzwyczajeni typowi europejscy "pijacze" kawy. To niezwykle aromatyczne tchnienie, ze spójnością wzbogacające czekoladową głębię.
Sama czekolada? Cóż, jestem ciekawa, jak odbiorę ją w wersji czystej, bez dodatku kawy. Prócz miłej gładkości charakteryzuje się bądź co bądź dość poważnymi, usystematyzowanymi nutami. Naprawdę mnie tym zaskoczyła, nie ma tu dzikości brazylijskiego karnawału czy też bogactwa nieprzebytej dżungli. Motyw spaceru przez spokojny jesienny park powraca nieustannie. Mnóstwo w tej czekoladzie nut drzewnych i ziemistych, różnych jednak od tych charakterystycznych dla Indonezji. One były tutaj w dużej mierze uładzone, uspokojone.
Sama czekolada? Cóż, jestem ciekawa, jak odbiorę ją w wersji czystej, bez dodatku kawy. Prócz miłej gładkości charakteryzuje się bądź co bądź dość poważnymi, usystematyzowanymi nutami. Naprawdę mnie tym zaskoczyła, nie ma tu dzikości brazylijskiego karnawału czy też bogactwa nieprzebytej dżungli. Motyw spaceru przez spokojny jesienny park powraca nieustannie. Mnóstwo w tej czekoladzie nut drzewnych i ziemistych, różnych jednak od tych charakterystycznych dla Indonezji. One były tutaj w dużej mierze uładzone, uspokojone.
Dziewczyna z dobrego domu spaceruje parkową aleją ubrana w prosty płaszcz. Jej głowa wypełniona jest klasyczną poezją, gdy na pobliskie parkowe stawy z lekkością opadają kolorowe liście. Kwaskowato-goryczkowe motywy roślinne stanowią szczególnie ważne spoiwo z kawą. Nie ma tu szaleństwa, jest jesienna melancholia. Dziewczyna pozostawia za sobą słodkawy zapach waniliowych perfum. Raz po raz pojawia się pozornie mącący spokój aromat tytoniu, pozostawiany przez przechodzących obok zamyślonych mężczyzn - by po chwili wkomponować się w pachnący liśćmi, drewnem i ziemią słoneczny park.
Czekolada nie uderzyła mi do głowy z jakąś niezwykłą mocą. Była smaczna, lecz spokojna, harmonijnie dopracowana. Niczym owa dziewczyna z parku, kryła w sobie zasady, których nie zamierzała się wyrzekać. Poetycka, nostalgiczna, klasyczna. Jej smak nie zostaje z nami długo, odchodzi w którąś z alejek, jakby bała się zawierania znajomości na dłużej...
Ciekawostką jest fakt, iż producent w opisie na opakowaniu, wśród wyczuwalnych nut smakowych w tej czekoladzie wskazuje na lokalny owoc - pitangę. Wrzucając nazwę w wyszukiwarkę nawet nie spodziewałam się, że miałam okazję jej próbować, i to na kolumbijskiej plantacji kawy! Rzeczywiście, jej kwaskowaty, specyficzny posmak można porównać z nutami kwiatów i liści występującymi w tabliczce.
Jestem
dopiero na początku eksploracji czekolad Akesson's (to była moja
trzecia tabliczka od nich), w przeciwieństwie do Kimiko, która zdążyła
się w już totalnie zakochać w tej marce. Nie zaprzeczę, Akesson's
próbuje mnie uwodzić, ale jeszcze musi czymś naprawdę mocno trafić do
mojego serca. Będzie miał jeszcze ku temu okazję - w Magicznej
Szufladzie czekają na mnie nie tylko pozostałe brazylijskie propozycje,
ale też inne produkty.
Skład: masa kakaowa, cukier trzcinowy, tłuszcz kakaowy, kawowe nibsy 5%, lecytyna sojowa non-GMO.
Masa kakaowa min. 75%.
Masa netto: 60 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 575 kcal.
BTW: 9,3/45,81/31,37
Podoba mi się ten spokój,harmonia i nostalgia.Ta tabliczka uwodzi swoją delikatnością.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czy będzie równie uwodzicielska bez dodatku kawy.
UsuńAkesson's jest bardzo dobry, ale od forastero nie mozn oczekiwać takich smakowych cudów jak od criollo czy trinitario (może z wyjatkiem Arriba Nacional :).
OdpowiedzUsuńForastero, którym dobrze się zaopiekowano - potrafi się odwdzięczyć ;)
UsuńAle nigdy nie przegoni dobrze zrobionego criollo :)
UsuńNo tak to już jest.
UsuńŻe Akesson's z kawą?! Jak ja mogłam go jeszcze nie jeść?!
OdpowiedzUsuńChociaż raz Cię wyprzedziłam w temacie Akesson's :>
Usuń