wtorek, 19 sierpnia 2014

Lindt Kasekuchen-Mandarine mleczna z nadzieniem mandarynkowo-sernikowym


Degustacje lindtowskiej kolekcji Mit Liebe Gemacht straszliwie rozciągnęły się w czasie. I zupełnie nie wiem dlaczego tak rozwlekałam otwieranie kolejnych tabliczek z tej serii - przecież dwie już przez nas wypróbowane były bardzo smaczne i oryginalne (mowa o tej i o tej). Byliśmy dopiero na półmetku degustowania Mit Liebe Gemacht, a już z czystym sumieniem mogliśmy stwierdzić, że cała czwórka będzie niezwykle udana...

...ale za to trzecia zjedzona przez nas tabliczka z ww. serii chyba okaże się być najlepszą :). Już sama nazwa produktu dostrzeżona kiedyś w katalogu Lindta - "mleczna czekolada z nadzieniem mandarynkowo-sernikowym" - sprawiła, że dostałam ślinotoku. To musiał być strzał w dziesiątkę. No i nie zawiodłam się. 

Czekolada pachniała dokładnie tak, jak się nazywa. Zamknęłam oczy i czułam świeży, wilgotny sernik pełen mandarynkowych cząstek. Obłędny sernik, oblany obłędną mleczną czekoladą. Odezwą na pierwszy kęs było nasze głębokie westchnienie: "jakie to pyyyyszne!".

Mlecznej czekolady Lindta nie trzeba Wam na tym blogu przedstawiać po raz kolejny. Charakterystyczna dla tej marki rozpływająca się w ustach aksamitność, przy głębi kakao i delikatnej mleczności. A w środku mamy naprawdę wyraziste nadzienie. Wnętrze Kasekuchen-Mandarine różni się od nadzień zastosowanych w reszcie czekolad Mit Liebe Gemacht - nie mamy bowiem dwóch warstw. Zbity biały środeczek jest wyraźnie twarogowy, z kwaskowatą nutą (to dzięki jogurtowi w proszku). Cały wypełniony jest drobinkami słodkich mandarynek. I tak - nie pomarańczy, lecz mandarynek. Jest mandarynka, jak jasny skurczybyk. To czuć, tak rozkosznie to czuć! 

 Czekolada zniknęła w mgnieniu oka. Ciężko jest pogodzić ze sobą wszystkie pragnienia. Jednocześnie chcieliśmy przedłużyć przyjemność jedzenia w nieskończoność, a z drugiej strony wciąż sięgaliśmy po więcej i więcej. Aż do ostatniej kostki. Nie mam wątpliwości, że ta tabliczka została rzeczywiście "mit Liebe gemacht". Dzień jej degustacji był w ogóle aż po brzegi wypełniony Miłością, więc nie mogło być inaczej, oj nie! :)

Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, olej palmowy, jogurt w proszku z odtłuszczonego mleka, tłuszcz mleczny, laktoza, twaróg w proszku 2%, śmietanka w proszku, mandarynki 1%, lecytyna sojowa, lecytyna słonecznikowa, syrop glukozowy, naturalne aromaty, koncentrat soku cytrynowego, odtłuszczone mleko w proszku, wanilina, ekstrakt słodu jęczmiennego.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 548 kcal.
BTW: 7,9/34/52

14 komentarzy:

  1. szkoda,że jest niedostępna w Polsce :( Ostatnio jadłam Lindt Strawberry Cheesecake, po prostu niebo w gębie! :)) Ale zapewne Lindt Kasekuchen-Mandarine to jeszcze większa dawka przyjemności :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lindt Strawberry Cheesecake też było pyszne :)

      Usuń
    2. No proszę, a mnie ten Lindt nie skradł serca. Ten myślę jeszcze bardziej by mi nie posmakował bo nie lubię mandarynek :P

      Usuń
  2. mmmm.... chętnie bym posmakowała:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko boska, dlaczego ja w sklepach nie widzę takich rzeczy? Chcęęęę! :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jesteś osamotniona, ja też w polskich sklepach stacjonarnych nie widzę takich rzeczy ;)

      Usuń
  4. Nawet nie wiesz z jaką trudnością, po przeczytaniu twoich wpisów, przychodzi mi nie zaglądanie na Allegro i nie klikanie na Kup teraz przy różnych czekoladach ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w końcu raz pozwoliłam sobie na takie szaleństwo i nie żałuję ;) Efektem powyższych zakupów internetowych jest właśnie ta czekolada.

      Usuń
  5. Gdzie ją kupiłaś? *_* Ja ją zobaczyłam pierwszy raz u Mateusza na blogu: www.chooco.blog.pl Musi być pyszna :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z recenzją w 100 procentach. Aksamitna, rozpływająca się w ustach czekolada i cudowne sernikowe nadzienie*. Nawet w jego strukturze widać "twaróg". Najlepsza z Lindt jakie jadłam.
    *Na plus jednolite nadzienie (nie lubię warstwowych nadzień).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo Lindtów zjadłam, ale ten rzeczywiście się wyróżniał :). To było przepyszne!!!

      Usuń
  7. Rzeczywiście cudowna czekolada, miałam bardzo podobne odczucia podczas delektowania się nią. ;)

    OdpowiedzUsuń