Po wielkim zawodzie, jaki przyniosła nam degustacja Lindt Black&White Choco-Truffel, do kawowej wersji tej białej nadziewanej czekolady podchodziłam z dużą rezerwą. Nie byłam jednak z góry nastawiona na NIE, ponieważ mam duży sentyment do Lindta. Dotąd miałam także ogromne zaufanie do tej marki, ale ostatnio jest ono nadwyrężane. Mimo to, nadal daję im szansę. Trudno przez parę nieudanych produktów przekreślać od razu cały dorobek firmy.
Ze względu na upały, tabliczka przed degustacją chłodziła się w lodówce. Podobnie było z wersją z nadzieniem kakaowym, a więc tym łatwiej było nam te produkty porównać. Po rozdarciu sreberka pierwsze wrażenie było podobne, jak w przypadku nieszczęsnej poprzedniczki - czekolada nie uwodzi nas delikatnym maślano-waniliowym zapachem. Więcej tu ordynarnej słodyczy, mleka w proszku i waniliny. Przez to wszystko daleeeekim echem przebija się kawa.
Smak to znów słodycz całkiem przeciętnej białej czekolady. Dość tłusto, mało aksamitnie. Niestety, to znów nie jest ta cudowna biała czekolada Lindta, do której dotąd byliśmy przyzwyczajeni.
Nadzienie nie jest wystarczająco mocno kawowe. To nie jest espresso, lecz cienka lura. Słodycz białej czekolady zbyt mocno przytłumia kawowe akcenty. Są one wyczuwalne, ale na pewno nie można tego nazwać w żadnym wypadku eksplozją smaków.
Cafe-Truffel była smaczniejsza od Choco-Truffel, ale mimo to nadal nie sprostała naszym oczekiwaniom. Tutaj biała czekolada powinna rozpływać się w ustach i być lekka jak obłoczek, a moc kawy winna z ową delikatnością tworzyć kuszący kontrast. Tak nie było. Było do bólu zwyczajnie, prosto, na łatwiznę. Pomimo tego, że do składu znów nie można się przyczepić... Gorsze surowce? Mniej włożonego serca? Nie wiem, nie wiem gdzie leży przyczyna...
Generalnie rzecz biorąc, cała seria Black&White była chyba najgorszą kolekcją Lindta, jaką było nam dane spróbować. Paradoksalnie, bodaj najsmaczniejszą z tego nieszczęsnego tria była dla mnie Vanille-Truffel, którą zjedliśmy jako pierwszą - bo myśleliśmy, że będzie najsłabsza. Mój Ukochany uważa natomiast, że mimo wszystko Cafe-Truffel była smaczniejsza. Więc może nie jest aż tak źle ;).
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, tłuszcz mleczny, śmietanka w proszku, miazga kakaowa, odtłuszczone mleko w proszku, kawa 1,2%, lecytyna sojowa, wanilina, ziarna wanilii.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 580 kcal.
BTW: 6,8/39/50
Ja jakoś białe czekolady nie lubię i jeżeli mam kupować Lindt to na pewno nie taką ;) Szkoda pieniędzy po prostu...
OdpowiedzUsuńTej czekolady nawet nie brałabym pod uwagę gdyż kawa...nie znoszę jej w słodyczach!
Ja za to uwielbiam kawę pod każdą postacią. Dlatego tym bardziej "boli mnie" ta czekolada...
UsuńPewnie mimo malo entuzjastycznej recenzji bym kupila tylko, ze nawet w sklepie Lindt jej nie widzialam.
OdpowiedzUsuńSklep Lindt <3. Myślę, że i tak rzeczywiście warto, byś spróbowała. Ciekawa jestem Twoich wrażeń.
UsuńLindtcie, gdzie się podziałeś?! ;)
OdpowiedzUsuń