piątek, 24 stycznia 2014

Mount Momami biała z pomarańczą, migdałami i pistacjami


Moja pierwsza styczność z niemiecką marką Mount Momami miała miejsce niedawno. Krótko przed Świętami Bożego Narodzenia udałam się do Almy. Mnie również dopadło świąteczne szaleństwo zakupów i postanowiłam zapolować na kolejne czekoladowe zdobycze do chomikowania w Magicznej Szufladzie. W dziale ze słodyczami zaskoczył mnie widok nieznanych mi wcześniej czekolad - elegancko opakowanych, w oryginalnych kształtach. Mount Momami oferuje różne warianty smakowe tabliczek w formie trójkąta oraz nieregularnego okręgu - jak na załączonym zdjęciu. Dwa pudełeczka sprowadzone z Niemiec trafiły do koszyka - nie mogłam sobie odmówić wypróbowania niezwykle kuszących smaków niewypróbowanej dotąd marki.

Dawno nie jadałam naprawdę dobrej białej czekolady, dlatego w pierwszej kolejności zdecydowałam się spróbować białego smakołyku od Mount Momami - z nadzieją, że zaspokoi moje oczekiwania. Mimo wszystko, cena powyżej 10 złotych do czegoś zobowiązuje i sugeruje, że kunsztowne pudełko nie kryje w sobie bylejakości. Bardzo bym się zawiodła, gdyby było inaczej.

Oprócz kartonika, tabliczka zapakowana jest w solidnego wykonania złotko, co stanowi dobrą ochronę dla dość kruchego z wyglądu wyrobu. Tabliczka jest dość cienka, ale na szczęście jej kruchość jest jedynie pozorem - nie doznała urazów podczas transportu. Co do jej formy - producent silił się na oryginalność, co obyło się kosztem praktyczności. Nie została ona podzielona na kostki - aby wydzielić porcje dla mnie i Ukochanego musieliśmy przekroić ją na pół nożem. Nie muszę chyba tłumaczyć, że zabranie smakołyku w podróż lub chęć poczęstowania kogoś małym kawałkiem stają się wręcz niemożliwe.

Wbrew pozorom, nieregularnie owalny kształt wcale nie jest elegancki. Biały płaski placek, na którego powierzchni znajduje się całe mnóstwo kolorowych owocowo-orzechowych drobinek, wzbudził w moim Ukochanym niezbyt apetyczne skojarzenie... Kocie wymioty :D. Całe szczęście, jak się przekonaliśmy, przekombinowany wygląd jest jedyną wadą tego produktu :). O wiele bardziej estetyczna byłaby klasyczna, prostokątna tabliczka. Przy takiej mnogości dodatków rzeczywiście nie musiałaby być dzielona na kostki - jednakże bardziej symetryczny wygląd byłby wskazany.

 Przejdźmy do sedna. Dokładnie tak jak widać na fotografii - czekolada upstrzona jest dodatkami. Kosteczki kandyzowanej pomarańczy, słupki migdałów i siekane pistacje. Każdy z tych elementów jest wyraźnie wyczuwalny w zapachu, przeplatając się z delikatnym śmietankowym aromatem, znanym mi z dobrych jakościowo białych czekolad. Mmm... bardzo obiecująco!

Smak. Najpierw to, co najważniejsze - czekolada. O tak! Jest dokładnie taka, jaką uwielbiam - a idealna biała czekolada kojarzy mi się z obłoczkami na błękitnym niebie. Delikatna, śmietankowa, nieprzesłodzona, bez ciężkiego posmaku tłuszczu. Przepyszna. Gdyby nie umieszczono w niej dodatków, i tak zjadłabym ją ze smakiem...

...a jednak dodatki nadają jej jeszcze większego uroku. Kandyzowana skórka pomarańczowa jest miękka i jędrna. Naturalna słodycz owocu z odrobiną kwaskowatości i goryczki - ot, taka właśnie jest pomarańcza. Nie przyćmiono jej zalet toną cukru, chwała za to!

Pistacje z natury charakteryzują się wyrazistym i charakterystycznym smakiem - a jednak nie wychodzą tu na pierwszy plan. Nawet pomimo tego, że jest ich sporo, w całej kompozycji odznaczają się subtelnie - ale całkiem wystarczająco. Solidnie akcentują się za to podprażone migdały. Nie wiem, jak to zrobiono - są absolutnie boskie! Słupki migdałów zatopione w tej tabliczce eksponują i uwypuklają wszystko to, co w migdałach najlepsze.

Jak dobrze, że w Magicznej Szufladzie czekają jeszcze na mnie produkty z Mount Momami. Coś czuję, że to będzie nieziemsko smakowita przygoda!

Skład: biała czekolada (cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, lecytyna sojowa), kandyzowane pomarańcze 10% (skórka pomarańczowa, cukier, syrop glukozowo-fruktozowy, kwas cytrynowy), migdały 10%, pistacje 5%.
Masa netto: 85 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 538 kcal.
BTW: 6,6/33,2/53,7

5 komentarzy:

  1. Rzeczywiście kształt przekombinowany ale najważniejsze, że świetnie smakuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że stary wpis i w ogóle, ale nadrabiam zaległości ;-) Właśnie o taką czekoladę mi chodziło. Szkoda, że towaru do swoich recenzji mam na jakieś pół roku... bo tę już bym z chęcią kupił.

    Jedyną opcją przyśpieszenia całości byłoby znalezienie osoby równie lubiącej białą polewę jak ja. Wtedy, dzieląc się, szybciej przechodziłbym do następnego produktu ;-)

    Prażone migdały w maśle orzechowym od Primaviki to mistrzostwo. Jak tu dochodzą jeszcze pyszne pistacje, no i sama biała czekolada, to efekt musi być piorunujący. Poczekam. Niestety muszę. Myślę, że konsumpcja mi ten czas wynagrodzi :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kluczem jest naprawdę dobrej jakości biała czekolada :). Niestety "biała polewa" często odbiega in minus znacznie nawet od tego, co przez białą czekoladę rozumie Wedel...

      Usuń