Źródło: http://www.studentska-pecet.com/
Śliwka-wanilia to druga zimowa limitka Studenstkiej zakupiona przez nas podczas sylwestrowego wypadu do Karpacza. Pomimo tego, iż kocham cynamon (obecny w uprzednio opisywanej Studenstkiej), to jednak tą wersję traktowałam jako faworytkę. Było tak przede wszystkim za względu na krótszą listę składników. Śliwki obecne w tabliczce miały być prawdziwymi owocami, a nie "cząstkami owocowymi" złożonymi głównie z cukru. Umieszczenie wanilii jako znaczącego dodatku na froncie opakowania wydawało mi się być przesadą - wszak w Jabłko-cynamon ekstrakt waniliowy również został użyty (i jak wskazuje skład - wcale nie w mniejszej ilości niż w Śliwka-wanilia). Byłam bardzo ciekawa, czy i ta Studenstka ujmie mnie równie mocno, jak jej poprzedniczka skonsumowana na szlaku...
Czas na Śliwkę z Wanilią przyszedł podczas noworocznego spokojnego spacerku, gdy podczas przerwy w Strzesze Akademickiej popijaliśmy gorzką i mocną kawę z termosu. Po rozdarciu sreberka od razu ujął nas bardzo przyjemny zapach. Delikatne nuty mleczne i kakaowe, nad którymi unosił się rozkoszny obłoczek z wanilii (a jednak! jakoś to wyczarowali, że ją czuć i się wyróżnia ;)). Oprócz tego, jak zawsze wtrąca się aromat orzechowy, cytrusowy (dzięki galaretkom), a dodatkowo zapach jędrnej suszonej śliwki. Mniami, jakże kusząco!
Degustacja sprawiała bardzo dużo radości. Znów tabliczka została nadziana do granic możliwości. Tym razem jednak, galaretek było mniej niż kawałków owoców. W tym przypadku traktuję to jako wielką zaletę. Cząstki suszonych śliwek były soczyste i naturalnie słodkie, większe niż gorsze surowcowo jabłkowe cząstki w Jabłko-cynamon. Odnoszę wrażenie, że to właśnie one uwypuklały posmak ekstraktu waniliowego, komponując się z nim w taki sposób, iż wanilię wyczuwałam z czystym sumieniem - bez złudzenia, że jest to sugestia informacji na opakowaniu. Orzechy arachidowe w ilości i formie takiej samej jak zawsze. Sama czekolada była jak zwykle zaskakująco dobra, co zadziwia przy tak niskiej zawartości masy kakaowej. A może po prostu mnogość dodatków zagłusza mi jej wady? Pewnie tak. Ale to nieistotne. Będę tęsknić za tą czekoladą. Polujcie na nią u naszych sąsiadów.
Skład: cukier, galaretki 13% (cukier, syrop glukozowy, woda, pektyny, kwas cytrynowy, cytrynian sodu, olej palmowy i kokosowy, wosk karnauba, aromat), orzechy arachidowe 12%, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, kawałki śliwek 9% (śliwki, olej słonecznikowy), miazga kakaowa, tłuszcze roślinne (palmowy, shea, sal, illipe, kokum gurgi, z pestek mango), tłuszcz mleczny, lecytyna słonecznikowa, polirycynooleinian poliglicerolu, laktoza, suszona serwatka, ekstrakt waniliowy, pasta z orzechów laskowych.
Czas na Śliwkę z Wanilią przyszedł podczas noworocznego spokojnego spacerku, gdy podczas przerwy w Strzesze Akademickiej popijaliśmy gorzką i mocną kawę z termosu. Po rozdarciu sreberka od razu ujął nas bardzo przyjemny zapach. Delikatne nuty mleczne i kakaowe, nad którymi unosił się rozkoszny obłoczek z wanilii (a jednak! jakoś to wyczarowali, że ją czuć i się wyróżnia ;)). Oprócz tego, jak zawsze wtrąca się aromat orzechowy, cytrusowy (dzięki galaretkom), a dodatkowo zapach jędrnej suszonej śliwki. Mniami, jakże kusząco!
Degustacja sprawiała bardzo dużo radości. Znów tabliczka została nadziana do granic możliwości. Tym razem jednak, galaretek było mniej niż kawałków owoców. W tym przypadku traktuję to jako wielką zaletę. Cząstki suszonych śliwek były soczyste i naturalnie słodkie, większe niż gorsze surowcowo jabłkowe cząstki w Jabłko-cynamon. Odnoszę wrażenie, że to właśnie one uwypuklały posmak ekstraktu waniliowego, komponując się z nim w taki sposób, iż wanilię wyczuwałam z czystym sumieniem - bez złudzenia, że jest to sugestia informacji na opakowaniu. Orzechy arachidowe w ilości i formie takiej samej jak zawsze. Sama czekolada była jak zwykle zaskakująco dobra, co zadziwia przy tak niskiej zawartości masy kakaowej. A może po prostu mnogość dodatków zagłusza mi jej wady? Pewnie tak. Ale to nieistotne. Będę tęsknić za tą czekoladą. Polujcie na nią u naszych sąsiadów.
Skład: cukier, galaretki 13% (cukier, syrop glukozowy, woda, pektyny, kwas cytrynowy, cytrynian sodu, olej palmowy i kokosowy, wosk karnauba, aromat), orzechy arachidowe 12%, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, kawałki śliwek 9% (śliwki, olej słonecznikowy), miazga kakaowa, tłuszcze roślinne (palmowy, shea, sal, illipe, kokum gurgi, z pestek mango), tłuszcz mleczny, lecytyna słonecznikowa, polirycynooleinian poliglicerolu, laktoza, suszona serwatka, ekstrakt waniliowy, pasta z orzechów laskowych.
Masa kakaowa min. 25%.
Masa netto: 180 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 510 kcal.
BTW: 6,9/28,1/56,1
Ahh I love Studentska chocolate - I hope we get this imported to the UK!
OdpowiedzUsuńIMO, Apple+Cinammon and Plum+Vanilla are much better than other Studentska's limited editions :)
UsuńAch, nie muszę polować na nią u południowych sąsiadów, znalazłam ją 7 minut drogi od domu. wprawdzie wyboru wielkiego nie było ale białą z dodatkami wzięłam.
OdpowiedzUsuńBędę co jakiś czas sprawdzać czy nie przywieźli którejś z limitek.
Najciemniej zawsze pod latarnią :D. Hah, obyś tylko zawodu nie przeszła... W każdym bądź razie życzę smacznego i czekam na Twoją opinię :D
UsuńParadoks. Śliwki lubię. Zazwyczaj wybieram te nawet niedojrzałe (kwaskowatość to moja słabość), ale i normalne również skonsumuje. Pięć, dziesięć, trzydzieści. Bez problemu.
OdpowiedzUsuńCzekolada - wiadomo. Ograniczeń też (raczej) brak :D
Czekolada ze śliwkami - nie. Zupełnie nie. Nie mam pojęcia czemu te dwa smaki mnie rażą. Tzn. zraziły w połowie lat 90-tych (a nawet ciut wcześniej) gdy właśnie w domu mieliśmy cały asortyment śliwek w czekoladzie. I trzyma mnie ten stan do teraz. A próbowałem się przekonać kilkukrotnie...
Szkoda. Bo informacja o naładowaniu czekolady po brzegi dodatkami naprawdę bardzo kusi.
A jednak - śliwka w czekoladzie to nie to samo co czekolada ze śliwkami :) (a dodatkowo z orzechami i galaretkami! :D). Ale rozumiem, każdy ma takie swoje zmory dzieciństwa (choć ja swoje oswoiłam... :))
Usuń