Orzechy laskowe to jeden z najpospolitszych dodatków używanych w czekoladach. Favarger sięga po nie w formie pasty, stosując jako pralinowe wypełnienie swoich (wcale niepospolitych) mlecznych czekolad. W opisywanej dziś tabliczce, orzechy laskowe znalazły się nie tylko jako pasta - ale również w formie skarmelizowanej kruszonki. W drodze losowania, właśnie ta tabliczka stała się drugim skonsumowanym przez nas produktem szwajcarskiej manufaktury, której to historię przybliżyłam w poprzedniej notce.
W porównaniu do uprzednio recenzowanej czekolady z nugatem z orzechów włoskich - tym razem dość gruba orzechowa kruszonka wypełnia obficie zarówno górną, jak i dolną warstwę tabliczki. Kawałki orzechów laskowych są jedynie delikatnie skarmelizowane, przez co nuty palonego cukru nie przyćmiewają w pełni ich naturalnych walorów. Sam zapach tabliczki jest podobny - znów dominują orzechy laskowe, wkomponowane w zbalansowane mleczno-kakaowe tło.
Tym razem konsumpcja pojedynczej kostki nie jest zaburzona przez żadne niespodzianki typu karmel włażący między zęby. Czekolady Favarger nie należą do twardych - kęs łatwo łamie się pod naciskiem zębów. A dalej - gryzienie tak aksamitnej czekolady było by grzechem. Wystarczy pozwolić jej powoli rozpłynąć się w ustach. Tak jak w przypadku poprzedniczki, kakaowo-orzechowo-mleczna masa powoli rozpuszcza się na języku, otulając go przytulną kołderką. Lekką i ciepłą zarazem. Bez cienia starego tłuszczu i przedawkowanego cukru. Z nutką wanilii. Eh, to naprawdę rozkoszna fuzja doznań - smakowych, jak i dotykowych!
Gdy już w końcu przebijemy się przez tą lekką jak obłoczek pralinową masę - docieramy do kruszonych, karmelizowanych orzechów laskowych. Teraz można pochrupać :).
Zdecydowanie - Favarger z karmelizowanymi kawałkami orzechów laskowych wypadł lepiej na tle wersji z nugatem z orzechów włoskich. Nadal jest to tabliczka, na którą nie skusiłabym się w regularnej cenie (16 zł) - więc tym bardziej doceniam fakt, iż udało mi się ją kupić za połowę wartości. Jest bardzo dobra jakościowo i w tym względzie niczego nie można jej zarzucić. Mimo wszystko, pozostaje klasycznym i prostym produktem - spożywając ją nie oddałam się totalnej ekstazie :D. Ot, przyjemna czekolada do niespiesznego skonsumowania w domowym zaciszu. Można raz po raz sięgać po kosteczkę i z uśmiechem na ustach pozwalać jej rozpuuuuuszczać się. Jeśli traficie na tak dużą okazję - nie wahajcie się przed spróbowaniem. W przypadku braku promocji - cóż, jeśli jesteście wielkimi fanami mlecznej (nieprzesłodzonej!) czekolady oraz orzechów - raz się żyje! ;) (a ta tabliczka będzie na pewno lepszym wyborem, niż poprzednio recenzowana).
Skład: cukier, tłuszcz kakaowy, pełne mleko w proszku, karmelizowane orzechy laskowe 15% (orzechy laskowe, cukier), miazga kakaowa, orzechy laskowe, ekstrakt słodu jęczmiennego, naturalny ekstrakt wanilii.
Masa kakaowa min. 36%.
Masa netto: 100 g.
Mimo wszystko 16 zł za tabliczkę dobrej ale nie zachwycającej czekolady to trochę dużo.
OdpowiedzUsuńTo prawda. A powiem szczerze, że za naprawdę wybitną ciemną czekoladę, w nawet o połowę mniejszym formacie - mogłabym zapłacić ponad 20 zł. Favarger wyróżnia się znacznie ponad przeciętną czekolad dostępnych na polskim rynku, no ale... to jeszcze nie był raj absolutny :D
Usuń