Przyszedł czas na ostatnią tabliczkę sprezentowaną mi przez warszawską manufakturę Deseo. Uwielbiam imbir, a indyjskie kakao jest dla mnie jednym z szczególnie intrygujących, więc taki smakołyk nieco masochistycznie zostawiłam sobie na sam koniec. Klasyczna siedemdziesiątka stworzona z ziaren z dystryktu Idukki w stanie Kerala upstrzona została umiarkowanie licznymi kawałkami kandyzowanego imbiru. Elegancka tafla pachniała świeżą pikantnością tego kłącza, a także iluzją chili i tajemniczą zapowiedzią innych przypraw.
Sama czekolada jest miękka i soczysta, dość słodka - w pierwszej kolejności znacznie przykrywa ją również mięciutki i przepyszny imbir. Imbir przyrządzono po mistrzowsku - nienadmiernie scukrzony, niegumowaty, niemydlany, idealnie zbalansowany pomiędzy ostrością a orzeźwieniem. Z każdym kolejnym kęsem tej czekolady uświadamiałam sobie, iż imbir jest w tej czekoladzie dodatkiem zarówno najlepiej jak i najgorzej trafionym (!). Najlepiej, bo filuternie zgrywa się z wszechogarniającą przyprawowością samej czekolady. Najgorzej, bo mimo wszystko zasłania ową wszechogarniającą przyprawowość wynikającą z walorów indyjskiego kakao. W nieco orientalnej słodyczy tabliczki przebrzmiewa kadzidło, kardamon, kolendra, kumin, cynamon, wulkaniczna ziemistość... Bez imbiru działo by się tu już bardzo dużo i też wprawiło mnie w zachwyt, choć w nieco innym wymiarze. Nie mniej, zostałam ujęta kompozycją i po raz kolejny z całego serca dziękuję za podarowane mi doświadczenia!
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 60 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 494 kcal.
BTW: 8,8/24,3/59,9.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz