wtorek, 22 października 2019

Morin Perou Absolu ciemna 63%


Francuską markę Morin darzę szczególnym sentymentem - przede wszystkim ze względu na to, iż to od spotkania degustacyjnego z czekoladami Morin rozpoczęłam na dobre przygodę z Prawdziwą Czekoladą. Prowadziłam już wtedy bloga, ale owa poznańska degustacja stanowiła dla mnie pewien przełom. Do dziś lubię od czasu do czasu raczyć się tabliczkami od Morin, solidnymi 100-gramowymi przysmakami - zawsze różniącymi się od siebie w zależności od pochodzenia kakao, ale posiadającymi pewną charakterystyczną dla marki bazę (szczególnie jeśli chodzi o konsystencję).

Limitowaną edycję Perou Absolu 63% zakupiłam w sklepie Sekretów Czekolady. Tabliczkę tę wyróżnia fakt, iż wszystkie trzy surowce wchodzące w jej skład - ziarna kakao, cukier trzcinowy i tłuszcz kakaowy - pochodzą z Peru. O ile z cukrem rzecz nie jest zazwyczaj tak oczywista, tak z tłuszczem kakaowym, no cóż... niestety nie zawsze czekolady składają się z miazgi i masła tego samego pochodzenia, co moim zdaniem wprowadza pewien chaos. Wszak pochodzenie masła kakaowego nie jest obojętne dla smaku całej kompozycji. Kakao to kakao! Skoro dana tabliczka mianowana została peruwiańską single-origin, to dlaczego masło kakaowe w niej zawarte miałoby pochodzić z innego kraju?



Przyjemnie było znów poczuć w dłoniach masywną, słuszną tabliczkę od Morin. Pachniała przede wszystkim kwiatowo, z apetyczną nutą pieczonego banana. Konsystencja była gęsta i oblepiająca, z iluzją pewnej grudkowatości, co nieco przypominało kleik ryżowy - to takie typowe dla Morina i w jego wykonaniu naprawdę to lubię. W smaku również pojawiły się pieczone banany, oblane jakimś kwiatowym syropem. Ów aromat przywodził też na myśl słodkie i mocne czerwone wino. Generalnie słodycz tej niezbyt obfitej w kakao czekolady była wyrazista, kojarzyła się z brownie. Im dalej w las, tym jej nektarowa kwiatowość przechodziła w nieco dziki smak, uderzający w klimaty ziemiste i surowego ziarna kakao. Absolu syciła, naprawdę syciła swoją słodyczą, a owa typowo morinowa konsystencja wciągała - toteż tabliczka znikała bez problemu, lekko.

Próbowałam już peru peruwiańskich czekolad od Morina: Rio Ene, Piura Lait, Pablino, Piura. Wszystkie były inne, wciągające na swój indywidualny sposób - cóż, przecież takie właśnie jest samo Peru!


Skład: ziarna kakao z Peru, cukier trzcinowy z Peru, tłuszcz kakaowy z Peru.
Masa kakaowa min. 63%.
Masa netto: 100 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 581 kcal.
BTW: 7,2/41,6/39,7.

2 komentarze: