Pierwszą czekoladą zjedzoną w Nowym Roku 2018 stała się jedna z najnowszych propozycji naszej rodzimej Manufaktury Czekolady. Johe jest odmianą kakao Criollo uprawianą w Nikaragui. W zeszłym roku Manufaktura Czekolady zdecydowała się wypuścić dwie tabliczki z odmiennych rodzajów kakao występującego w tym kraju Ameryki Środkowej - współpracując z ekipą Ingemann. Była to właśnie Johe, oraz Nicalizo - obie oferowane w dość limitowanym zakresie - na Nicalizo nie udało mi się w ogóle załapać. Powyższy duet zbierał laury na międzynarodowych konkursach, a dziś opisywana Johe uzyskała srebro Akademii Czekolady. Według producenta, czekolada ma charakteryzować się nutami orzechów, zielonego jabłka, zielonej herbaty oraz ziół. Moją Johe nabyłam na biokredens.pl.
Dotąd jedyną próbowaną przeze mnie czekoladą z Nikaragui była wyjątkowa mleczna Nicaragua 50% od Zottera, więc moje doświadczenia z tym kakao są praktycznie żadne. Ciekawe recenzje Johe na blogach Kimiko oraz Commodities Connoisseur także sprawiły, że moja ciekawość wobec tej czekolady była ogromna. Jakże przyjemnie było zobaczyć ten charakterystyczny dla Manufaktury przekrój tabliczki, szorstki i piaskowy. Johe pachniała bardzo głęboko, a ów bukiet aromatów kojarzył mi się z ciemnym lasem i całą plejadą woni roślinnych i ziemistych: egzotyczne drewno, zioła i herbaty, suszone owoce i świeże jabłka, przypalone orzechy. Zapowiadało się bardzo smakowicie, aromat po prostu mnie uwiódł. Pojawiły się tuż kwiaty i mroczne perfumy. Tajemniczo...
Od samego początku ujęła mnie dwoistość tej czekolady. Zdawała się lekka, choć jednocześnie w ustach zachowywała się niczym zmielona kawa zlepiona wilgocią. Surowa w swej wyraźnej proszkowości, mimo wszystko szybko i gładko rozpuszczała się w ustach, pozostawiając wrażenie delikatności. Na pierwszy plan w kwestii nut smakowych wysuwały się niedojrzałe jabłka, dopiero co ledwo nasycone nieśmiałą słodyczą, oraz przyjemne herbaciane ściąganie - jak w dobrej liściastej herbacie (choć trudno mi było jednoznacznie określić czy była to herbata czarna czy zielona, a może jeszcze inna. Smakując dalej skłaniałabym się ku mieszance herbat, suszonych owoców i ziół, na dodatek nieco aromatyzowanej).
Jakoś niespecjalnie skłaniałam się ku wyłuszczonych przez producenta orzechom. Bardziej doszukiwałam się w Johe aromatycznej ziemi na łące pełnej ziół. Szczególnie na koniec degustacji jabłka i herbacie uległy... rozmarynowi. Wybitnie mi się finisz kojarzył z tym ziołem, czekolada wręcz nabrała syropowo-lekowego posmaku. Im dalej w las, tym z nut suszonych jabłek i herbaty przesuwaliśmy się coraz bardziej w stronę ziół i przypraw - jakiegoś gorącego naparu z nich wykonanego. Wszystko to subtelnie dosłodzone było wilgotnym trzcinowym cukrem i czymś na kształt melasy - może tu można by odnaleźć iluzję orzechów.
Szkoda, że nie dane mi było porównać Johe z Nicalizo - to by było na pewno ciekawe doświadczenie. Liczę na to, iż Manufaktura Czekolady powróci jeszcze z tymi tabliczkami, może włączając je do stałej oferty. Ba, a może wykorzysta jeszcze inne odmiany kakao z Nikaragui, dostępne u Ingemann? Trzymam kciuki, żeby tak się stało. Wszak czekolad wykonanych z kakao z Nikaragui mamy stosunkowo niewiele...
Skład: ziarno kakao z Nikaragui (Criollo odmiana Johe), cukier, tłuszcz kakaowy.
Masa kakaowa min. 70%.
Masa netto: 50 g.
Wartość energetyczna w 100 g: 594 kcal.
BTW: 9,5/38,2/52,3
Podobały mi się te tabliczki, jakoś tak odbiegają od "linii smakowej" Manufaktury, jest w nich coś nowego. Zwłaszcza Nicalizo, która wydała mi się najbardziej owocową tabliczką Manufaktury.
OdpowiedzUsuńNic mi nie mów! Nieodżałowana Nicalizo :(
UsuńZioła? Jeśli takie w herbacianym kontekście to jak najbardziej, ale w sumie ja tu bym się i ku (tak wyraźnie) herbacie nie skłaniała. Smaczna, ciekawa, ale... taka niejednoznaczna!
OdpowiedzUsuńI też nie mogę tamtej przeboleć. Wiesz, co jest najgorsze? Że zamówiłam ją na jednej stronce, zapłaciłam, a potem... okazało się, że jednak jej nie mają i zwrócili kasę. Myślałam, że zacznę z rozpaczy włosy rwać, ale może Nicalizo jeszcze kiedyś dorwiemy.
Niejednoznaczność - to jedno, co jest pewne w tej czekoladzie! :D
UsuńBardzo mocno liczę na dalszą współpracę Manufaktury Czekolady z Ingemann.